Oscypek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ukraina, piękna młoda kobieta z wieloma ambicjami. Silna, wierząca i nareszcie wolna. Ale to ostatnie ostatnio zostało jej odebrane. Ludzie walczą o wolność. Kobiety z dziećmi i uciekają za granicą aby znaleźć schronienie przed rosyjskim okupantem. Z niewoli matki-tyrana uciekła w 91 gdy ZSRR została zamordowana. Jej wolność trwała 31 lat. Z perspektywy czasu to bardzo mało, jednak przez ten czas zdołała wykształcić nową kulturę, inny język, nowe zwyczaje. Nie zapomniała jednak o przeszłości.

Miała brata Rosję, mężczyzna był w dzieciństwie ulubieńcem ZSRR. Był perłom nietykalną ze względu na wartość. Na nim się to również źle odbiło. Gdy zmarła ZSRR (Rosja miał wtedy 10 lat) nie miał pojęcia o świecie, o życiu. Był zamknięty w propagandowej bańce z której nie łatwo było się wydostać. Od 91 nic się nie zmienił. Dalej wierzył w potęgę ZSRR i w to że sam nią jest. Tak jak matka uważała że należą mu się tereny Ukraińskiej Republiki.

Czemu w czasie przyszłym o tym mówię? Ponieważ ten porządek został zaburzony. Rosja wraz z Siostrą Białorusią rankiem 24 lutego napadł na ziemię siostry. Dziewczyna musiała się pakować, ponieważ jej prezydent kazał ją ewakuować. Ukraina protestowała, chciała walczyć o swoje ziemię, jednak z czasem zrozumiała że musi opuścić ziemię dla własnego dobra. Problem nadszedł inny

- Nigdzie się nie wybieram bez Krymu- pewna siebie powiedziała patrząc prosto w oczy okupantowi

- Siostrzyczko możesz być spokojna jest u mnie bezpieczna - odpowiedział młodszy brat

- GÓWNO MNIE OBCHODZI CZY JEST BEZPIECZNA CHCĘ JĄ ZABRAĆ Z SOBĄ!!!- wrzasnęła ukrywając żal i smutek.

-Nie krzycz na mnie- wziął zamach i sprzedał siostrze solidnego liścia w policzek. Dziewczyna przewróciła SIĘ jednak dalej nie pokazywała bólu bratu- oprawcy.

- No dobrze. Jeżeli nie dostanę jej ja w tej chwili to odbiorą ją moi żołnierze i nie będą cię prosić o litość.

Żołnierze Rosji wyrzucili dziewczynę z rosyjskiego bunkra. Ta rozpłakała się na myśl że jej maleńka córeczka jest w niebezpieczeństwie.

-Krymuś... Mamusia wróci... I będzie wszystko dobrze...- Mówiła sama do siebie przez łzy. Męczyło ją to Strasznie. Zostawiła dziecko na pastwę losu. Dlaczego Rosji tak na Krymie zależy? Czemu od razu nie zabiję Ukrainy? Czemu ją szczędzi? Tyle pytań a odpowiedzi nie ma wcale.

Rzeczy jej czekały już w samochodzie. Musiała uciekać, nie mogła zostać. Jej przywódca tak chciał, takie rozwiązanie uznał za Najlepsze. Ukraina czuła że źle robi zostawiając ludzi ale rozumiała też że jej życie odgrywa kluczową rolę w tej wojnie. Dlatego też usiadła za kierownicę i odjechała. Czuła że rani córeczkę, miała świadomość tego że to co robi jest złe dla Krymu, ale wiedziała też że Rosja dobrze ją traktuje, jak własną córkę. Na pewno wiedziała że nie dzieje się jej krzywda.

Włączyła samochód i odjechała. Korków o dziwo nie było, jak na stolicę kraju. Uki miała jednak świadomość tego że jest to skutkiem wojny. Ci co mogli to uciekli i teraz stoją na granicach w korkach. Ona sama miała dotrzeć do Polski, tam czekał już jej wuj Polska wraz z mieszkaniem dla niej.

Dwa dni po tych wydarzeniach kobieta wjechała na granicę państwa polskiego. Przekazała swój paszport, dowód. Czekał tam na nią jej wujek. Był zarówno szczęśliwy jak i zniesmaczony widokiem bratanicy. Zaparkowała w wyznaczonym przez Polskę miejscu. Zamknęła samochód, wyłączyła silnik i podeszła do wujka. Polska siedział na krześle, w dłoni miał książkę o ogrodnictwie. Spojrzał kątem oka na bratanicę.

- Chcesz może oscypka?- Polska wyciągnął z reklamówki oscypka wędzonego.

- Um... Nie wiem... To ser prawda?- dziewczyna zapytała się trzęsąc

- Tak księżniczko... Ciii... Dobrze jest kochanie...- pogłaskał ją po policzku następnie włożył w jej drżącą dłoń oscypek. Spojrzał w jej przerażone oczy. Odłożył książkę oraz woreczek z oscypkami i przytulił bratanicę- A Krym została?- Zapytał po czasie niepewny. Jako odpowiedź poczuł łzy spływającego po jego plecach. Szlochy Tylko utwierdziły go w przekonaniu że mała została z Rosją- Tak mi przykro kochana... Chodźmy do mnie może uda się z nią skontaktować- mężczyzna podał dłoń bratanicy. Ukraina uśmiechnęła się sztucznie i złapała dłoń wujka. Oscypka trzymała w drugiej ręce. Poszli razem do jego chatki w górach. Dziewczyna rozejrzała się po pięknej drewnianej chacie która na tle polskich Karpat wyglądała jak z obrazu. Drewno było prawdziwe, sosna czy klon nie wiem, nie było to jednak wyjątkowo drogie drzewo. Drzwi były jasne w odróżnieniu od ciemnego domku. W środku można było zauważyć na pierwszym planie kominek który dodawał światła i ogrzewał mroźnymi wieczorami. Na kominku stały liczne zdjęcia rodzinne Polski. Głównie to były zdjęcia z Węgrami albo Czechami czy Słowacją. Miał też jedno czarno-białe zdjęcie Księstwa Warszawskiego przewiązane wstążką. Niedaleko kominka stał duży fotel drewniany z skórzanym obiciem. W zestawie była również mała kanapa na przeciw telewizora. Kanapę i fotel od telewizora i kominka dzielił jasnobrązowy stoliczek kawowy którego nogi były wzorowane głowami Lwów. Niedaleko stał duży stół wykonany w ten sam sposób co mniejszy stolik kawowy. Pod wszystkimi meblami leżał duży gruby dywan. Był to prezent od związku radzieckiego w zamian za pomoc w pokonaniu Trzeciej Rzeszy. 

- W-wujku ja przepraszam za to że się wprosiłam, ale musiałam, wojna nas dotknęła rozumiesz? Proszę bądź wyrozumiały- Powiedziała na jednym wdechu.

- Przecież widzę co się dzieje wokół mnie i cię nie zostawię nie zważając na przeszłość- Zamilkł na chwilę po czym kontynuował- Wiesz co mam na myśli....

- Wołyń...?- zapytała dziewczyna niepewnie- Przepraszam mój ojciec zachował się jak dupek- szybko dodałam, a wuj mi przerwał.

- To było coś więcej niż tylko Wołyń. Jakby ci to dziecko powiedzieć... Nasza historia nigdy nie była łatwa... Ja wraz z twoim tatą często się sprzeczaliśmy. Nasi rodzice nie przepadali za naszymi kłótniami, ale cóż... Dzieci się nie wybiera czyż nie? Były to piękne czasy gdy udało mi się wrócić na mapę po 123 latach niewoli. Byłem w siódmym niebie. Na nowo mogłem stworzyć to co zostało mi odebrane. Wtedy pojawił się twój tata z ludem ukraińskim i tobą... Byłaś taka maleńka, trzymał cię w ramionach. Gdy on krzyczał i nawoływał swoich do walki o nie- prześladowanie ukraińców na ziemiach polskich ty spałaś smacznie w jego ramieniu... Gdy byliśmy dorośli nie przestaliśmy sobie dogryzać. Jednak ja zmuszałem twojego tatę do posłuszeństwa. Chciałem aby się zamknął i przestał protestować... Chciałem go uciszyć i zrobić z niego obywatela jak wszyscy inni- usiadł na fotelu o skórzanym obiciu, następnie oparł głowę zmęczony i zawiedziony- On się po prostu na mnie zemścił tak jak zawszę... Zasłużyłem na to, jak zawsze. Tylko że popełniliśmy obaj wielki błąd- Polska podkreślił słowo wielki bo miało ono znaczenie- Wieszaliśmy w nasz konflikt cywili którzy na to nie zasłużyli... I twój brat robi tak samo. W wasz konflikt, w wasze głupie sprzeczki wmieszał cywili, niewinnych ludzi którzy chcą jedynie wolności i spokoju. Nie zasłużyli na wojnę i śmierć jak ci w Wołyniu. Prosiłem Rosję aby nie popełniał tego błędu, nie słuchał mnie jednak. Już dawno apelowałem że twój brat szykuję się na wojnę jednak moje ostrzeżenia spotykały się z odrzuceniem i wyśmianiem. Najgłośniej i najbardziej doniośle śmiał się Niemcy, największy naziol i ludobójca na tej sali. Ten to o wojnach wie najwięcej. 

Ukrainka również usiadła na kanapie koło wujka wsłuchując się w jego opowieść. Ojca swego znała krótko, bo tylko do 11 roku życia, później musiała przeprowadzić się do radzieckiej matki- Wujku wujku spokojnie. Dziś Niemcy już taki nie jest. Jest zupełnie inny. Nie porównuj go do ojca- odpowiedziała dziewczyna

Polska jedynie zmarszczył brwi, spojrzał groźnym wzrokiem na bratanicę. Następnie odetchnął przewracając oczami- Jak widać nie miałaś czasu poznać tego osobnika. Jego braciszek NRD był jeszcze znośny, ale ten? Wdał się w ojca- Polska wstał- Wybacz mi ale sprawy polityczne mnie wzywają. Chętnie bym z tobą posiedział ale rozumiesz że nie mogę tak? Super-wyszedł z chatki. 

Ukraina została sama z paczką oscypków w pustej chacie. Powoli się ściemniało. Postanowiła obejrzeć telewizję. Tylko że i tym razem nie mogła odpocząć bo na wszystkich stacjach trąbili o agresji Rosji na jej kraj. Nie rozumiała nigdy czemu brat jej nienawidzi. Chyba ZSRR za życia go aż tak nie zepsuła. Albo ma żal do Rzeszy że zostawił go samego... Kto wie... Dziewczyna spojrzała na telefon lezący na stoliczku kawowym. Wzięła go do ręki i sprawdziła. Była już dziewiąta. Gdyby była z maleńką Krym to o tej porze szły by razem się wykąpać. Znaczy się Ukraina bawiły się z córeczkom w łazience podczas kąpieli. Maleńka Krym najbardziej lubiła się bawić w syrenki. W swojej główce tworzyła obraz siebie z pięknym najczęściej fioletowym bądź różowym ogonem i odtwarzała sceny z bajek dla dzieci o magicznym świecie syrenek. Ukraina dotrzymywała jej zwykle towarzystwa, aby malutka miała publiczność. Często też wcielała się w rolę innej syrenki do zabawy.

-Tak mi ciebie brakuje malutka- pomyślała Ukraina otwierając portfel w którym trzymała zdjęcie dziecka.

Po dwóch miesiącach udało się dziewczynie uniezależnić od brata najeźdźcy tereny zachodnie państwa. Znowu udała się skontaktować z bratem. Znów musiała się spotkać z nim na żywo.

Dlaczego wróciła? Ponieważ ją wezwano do kraju. Kobiety uciekły z dziećmi, nie było pielęgniarek które mógłby się zająć rannymi żołnierzami. Ukraina choć nie miała kwalifikacji to i tak została przyjęta ponieważ w tamtym okresie doceniano i przyjmowano każdą parę rąk do pracy.

Ta chwila nadeszła nagle. Nie planowała spotkać się z Rosją twarzą w twarz ale nieoczekiwanie do tego doszło. Do szpitala polowego ukraińscy żołnierze przynieśli silnie zbudowanego mężczyznę. Ukraina nie widziała jednak jego twarzy, ponieważ miał ją zasłoniętą maską. Podbiegła do nich z wózkiem aby mogli posadzić rannego. Ci oddali poszkodowanego. Ukraina pierwsze co to zetknęła na rannego towarzysza. Na jego mundurze widniała flaga Federacji Rosyjskiej. Zniesmaczyło ją to i zniechęciło do mężczyzny, jednak jej obowiązkiem było pomóc każdemu nie zważając na to w jakim jest stanie. Zawiozła go i posadziła na pierwszym wolnym łóżku.

- ZDEJMIJ MI MASKĘ PROSZĘ!!!- krzyknął jak najgłośniej mógł tajemniczy rosyjski żołnierz. Dziewczyna od razu zdjęła maskę słysząc spanikowany głos mężczyzny.

- Ukraina, siostrzyczko- kobieta nie dała mu dokończyć tylko przywaliła mu w twarz. Później się zorientowała że to skuli właśnie tej twarzy go tu przyniesiono. Miał ogromną bliznę ciągnącą się od lewego ucha po usta. Widać było że niefortunnie znalazł się niedaleko wybuchu bomby-... Zasłużyłem racja ale pomóż mi.

- Niby czemu miałabym pomagać swojemu oprawcy!?- wrzasnęła dziewczyna biorąc do ręki wilgotną ściereczkę

- Krym tu jest- znów nie dała mu dokończyć

- Gdzie moje dziecko!?- w jej głosie usłyszeć można było zarówno gniew jak i ogromny entuzjazm. Wściekła była na brata za to co narobił, ale jej gniew tłumiła radość z informacji o tym że Krym jest blisko. Po chwili radości zaczęła się martwić o dziecko. Zaczęła szybko oddychać, trząść się. Nie umiała skupić się na odkażeniu rany brata. W jej głowie była tylko Krym. Musiała już do niej iść i zabrać ją z tej ziemi. Do wujka Polski, bo tam razem byłyby bezpieczne.

- W naszej ciężarówce. Jedzie wraz z innymi żołnierzami do Lwowa- odpowiedział odbierając siostrze ściereczkę i płyn do odkażania ran- Dam radę ale proszę cię przyprowadź ją całą i zdrową. Nikt nie może wiedzieć że tam jest. Musi się ukrywać. Chciałem ją bezpiecznie wywieźć do Lwowa gdzie znalazłbym dla niej opiekunkę ale Putin planuje inwazję na całą Ukrainę i-i nawet w Lwowie nie będzie bezpieczna. Możesz z nią uciekać gdzie chcesz ale proszę ratuj ją- zawiedziony ocierał ranę z krwi.

- Znajdę ją, obiecuję. Nie zawiodę was. Dziękuję ci Rosja!- uradowana ucałowała czoło brata. Następnie zdjęła z Siebie fartuch pielęgniarki, zerwała z wieszaka płaszcz i pobiegła przed Siebie. Z kieszeni płaszcza o kolorze butelkowej zieleni, wiązanego paskiem również zielonym pobiegła do samochodu. Energicznie otworzyła, wręcz szarpnęła drzwiami od samochodu. Nie zdążyła jeszcze wsiąść a już włożyła kluczyk do stacyjki i przekręciła go w prawą stronę. Tyle emocji w niej było zarówno pozytywnych jak i tych negatywnych. Włączyła silnik, włączyła najwyższy możliwy bieg, i odjechała. Dym z jej samochodu się kłębił, pisk opon ogłuszył pacjentów i personel szpitala polowego. Pewne było że jedzie Ukraina po Krym.

Droga ciągnęła się dziewczynie wiekami, jednak nawet potrzeby fizjologiczne nie były w stanie jej zatrzymać ani na chwilkę. Przez całą trasę nie stanęła ni razu. Jechała ponad siedem godzin. Nogi bolały ją starsznie tak samo jak i siedzenie ale nie zaprzestała jazdy pomimo tego. Miłość do córki zakazywała jej stanąć choć na chwilę. Matczyna miłość mówiła, żeby jechała bo każda chwila może zmniejszyć szansę na znalezienie Krymu. Na całe szczęście Rosja dał Ukrainie karteczkę z rejestracją samochodu. Dzięki niemu kobieta mogła się dowiedzieć gdzie szukać Krymu. Dodatkowo na jej korzyść Rosja poinformował swoje oddziały o tym że dziewczyna jedzie tylko po córkę, i mają jej nie krzywdzić.

Gdy dotarła do pograniczy Lwowa ujrzała widok tragiczny: Rosyjskie czołgi, machiny wojenne, wozy pełne żołnierzy, katiusze i wszelakie bombowce jadące po ulicy razem z zwykłymi samochodami pasażerowymi. Czekając z niecierpliwością w korku rozglądała się wokół siebie. Koło niej stał samochód marki Kia. Miał czerwony lakier, był dość niski, felga jedna wypadła. Nie wyglądał podejrzanie, jednak wyróżniał się tym że miał wszystkie czarne szyby. Ukraina zamknęła okna, i zwróciła zwrok na drogę. Tajemniczy kierowca Kii otworzył okno i zagwizdał w stronę Ukrainki. Państwo odwrócili wzrok w stronę kierowcy.

- Krym tu- powiedział szybko, zwięźle i na temat, po czym odtworzył tylną szybę z której było widać dziewczynkę. Ukraina była uradowana widokiem Córeczki jak Nigdy dotąd. Zetknęła na rejestrację którą podał jej brat. Jednak nie zgadzała się. Nie były to te same znaki.

- To nie Krym- odpowiedziała patrząc na dziecko. Dziewczynka zaraz się rozpłakała słysząc słowa Ukrainki.

- Później pani wyjaśnię ale musimy zjechać- wskazał palcem stacje benzynową po czym zamknął szyby. Gdy dotarli na wyznaczone przez kierowcę Kii miejsce spotkania Ukraina wysiadła z samochodu z bronią na wszelki wypadek-доброго ранку міс- powiedział mężczyzna po ukraińsku po czym otworzył drzwi małej Krym- Ja porwałem dziewczynkę rosyjskim żołnierzom bo wiedziałem że pani jej szuka. Sława Ukrainie pani- maleńka Krym przybiegła do mamusi i przytuliła się do jej nogi. Podniosła nieuczesaną główkę i spojrzała swoimi zielonymi oczkami na matkę.

- Mamusiu tak tęskniłam- przytuliła się mocno do rodzicielki. Ukraina na to się rozpłakała i wzięła dziecko na ręce po czym uściskała przytulasem pełnym miłości i czułości.

- Ja również za tobą tęskniłam. Każdego dnia myślałam o tobie i zastanawiałam się kiedy cię znów zobaczę, Kiedy znów przytulę o powiem kocham cię...- ucałowała czółko dziecka i znów przytuliła córeczkę do siebie.

________________

Wiem że lepiej by było Gdybym zabiła Rosję albo coś w ten deseń ale- ja to ja. I wolę poruszyć wątek rodzinny niż miłosny. Cóż. Narazie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro