6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tony POV.

Weekend zleciał dość szybko. Obudziłem się rano w poniedziałek i zacząłem zbierać do szkoły. Zabrałem plecak i wsiadłem do samochodu. Pod szkołą spotkałem Clinta i Natashę. Od razu gdy ich zauważyłem na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Byli mi tutaj najbliżsi.

- Hej - krzyknąłem

- Siema - odpowiedział Clint - Jak tam ci zleciał weekend? Przyzwyczaiłes się już do swojego nowego domu?

Popatrzyłem z ukosa na Natashę stojacą obok nas.

- Ah tak ona wie. - dodał po chwili chłopak - Chyba nie gniewasz się, że jej powiedziałem?

- Nie skąd - uśmiechnąłem się niemrawo

Tak na prawdę nie podobało mi się, że Clint rozpowiada na prawo i lewo kim jestem. Jednak to była Natasha. Pomimo wszystkiego wydawało mi się, że wciąż mogę jej ufać.

- To prawda, że jesteś z innego świata? - spytała ze zdziwieniem dziewczyna

- Tak jakby

- Ale ekstra

- Dobra nieistotne - powiedział Clint - Musimy się spieszyć, za kilka minut zaczyna się lekcja

Pobiegliśmy wzdłuż korytarza i weszliśmy do sali równo z dzwonkiem. Rozejrzałem się pośród uczniów. Nigdzie nie dostrzegłem Lokiego. Według naszego planu powinniśmy zaraz po szkole lecieć do Paryża. Nie podobało mi się, że nie przyszedł, jednak miałem nadzieję, że zastanę go w domu.

Usiadłem na jego miejscu obok Thora. Pierwszą lekcją była matematyka. Do sali weszła nauczycielka. Była to wysoka brunetka. Włosy miała spięte w kok, a w rękach trzymała aktówkę.

- Dzień dobry panno Hill

- Dla kogo dobry dla tego dobry - odpowiedziała zirytowana nauczycielka - A teraz siadać. Wyjmijcie kartki, podpiszcie się, a po sprawdzeniu obecności podyktuję wam pytania.

Zajebiście. Zapomniałem kompletnie o tym, że dzisiaj jest kartkówka. Tak w zasadzie to nie mogłem o tym pamiętać bo była zapowiedziana zanim się tutaj znalazłem. Pomyślałem, że może uda mi się coś przepisać od Thora. Popatrzyłem na blondyna, który bawił się w układanie wieży z kredek. Okej. Oficjalnie jestem zgubiony. Wyjąłem kartkę i podpisałem się.

Kobieta po sprawdzeniu obecności stanęła przy tablicy i wpatrywała się w klasę.

- Dobrze, zatem pierwsze pytanie. W jakich latach trwała wojna secesyjna?

- Proszę pani - zgłosiła się Nikki siedząca pod ścianą - To jest kartkówka z matematyki

- Ale to też liczby co nie? - nauczycielka popatrzyła na nią pogardliwie

- Nie. Nie ma tu obliczeń ani nic - upomniała się Jenn

- To inaczej - kobieta uśmiechnęła się szyderczo - Odejmij od siebie datę zakończenia wojny secesyjnej i jej wybuchu. Pasuje?

Nikt się nie odezwał. Teraz wiedziałem, że nie mam żadnych szans na dobrą ocenę. Z historii byłem jeszcze słabszy niż z matematyki. Chociaż skoro mam za niedługo opuścić to miejsce to co mi zależy. Drugi Tony pewnie nie będzie zadowolony z kilku jedynek, ale to już nie mój interes.

Nauczycielka podyktowała jeszcze kilka zadań, które z matematyką miały tyle wspólnego ile ja z potopem szwedzkim. Popatrzyłem w stronę Thora, który nie był jakoś specjalnie przejęty pracą i wolał wymyślać jak utrzymać klej na czubku ołówka.

Rozejrzałem się po sali. Wszyscy pisali odpowiedzi lub udawali, że je piszą. Wszystko jedno. Nauczycielka była w tak złym humorze, że pewnie i tak powstawia wszystkim złe oceny z góry na dół. Popatrzyłem na kartkę Clinta siedzącego przede mną gdy nagle usłyszałem głos, który sprawił, że dostałem gęsiej skórki

- STARK! - nauczycielka stała teraz przy mnie

- Tak? - popatrzyłem na nią

- Nie zgrywaj idioty. Ściągałeś. Za karę zostaniesz po lekcjach.

- Ale...

- Żadnych 'ale'! - krzyknęła nauczycielka. Zabrała mi kartkę i wróciła do biurka

Po kilkunastu minutach wszyscy oddali kartkówki. Dalsza część lekcji minęła dosyć szybko. Nie nauczyłem się nic czego bym nie wiedział więc mogę przyznać, że zmarnowałem kolejne 45 minut mojego cennego życia.

Gdy usłyszałem dzwonek szybko wyszedłem na przerwę z Clintem i Nataszą. W głębi korytarza dostrzegłem Angelę, dziewczynę Loki'ego (tak on ma dziewczynę, też mnie to dziwi). Pomyślałem, że może ona wie co się z nim dzieje. Podszedłem niepewnie i spytałem

- Czemu Loki nie przyszedł?

- A co cie to obchodzi koleś - spojrzała na mnie pogradliwie

- Mam z nim pewien interes więc mnie to obchodzi

- Kazał nic nie mówić, to nie mówię - uśmiechnęła się lekko i poprawiła swoje czarne włosy

Wkurzyło mnie to, ale nie miałem zamiaru odpuszczać. Nagle za sobą usłyszałem głos Rosie

- On jest...

- Nie waż się nic mówić

Angela wstała i podeszła do dziewczyny. Rosie skuliła się i już nic nie powiedziała

- w Paryżu. - dokończyła Jaga stojąca z boku - Ja nie boję się ciebie ani tego twojego emo chłopaka.

Dziewczyna nic nie powiedziała i odeszła.

- Jak to w Paryżu!? - zwróciłem się do Jagody

- Tak to - odpowiedziała - Wyleciał tam wczoraj. Nie mam pojęcia po co

Dopiero teraz zrozumiałem. Loki sam poleciał szukać Tesseractu abym go nie zdobył. Musiałem jak najszybciej pójść na lotnisko. Gdy już miałem pobiec w stronę wyjścia zadzwonił dzwonek, a mnie zatrzymał nauczyciel wf'u.

- Dokąd to się wybieramy młodzieńcze - uśmiechnął się - Droga do sali gimnastycznej jest w tamtą stronę.

Kto by się mnie tu spodziewał XD Pewnie już wszyscy o tym zapomnieli i nikt tego nie będzie czytał ale co tam. Teraz na prawdę rozdziały będą częściej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro