Koniec współpracy
Wchodzę do mojego pokoju, a tam ta dziewucha leży sobie w kałuży krwi.
Piękny widok.
Dobra, a teraz na poważnie, a więc siedziała sobie na moim łużku i bawiła się moim sztyletem. Kto jej pozwolił go ruszać?
Bo napewno nie ja.
Postanowiłem jej go zabrać zanim zrobi komuś krzywdę.
Podszedłem do niej i wyrwałem jej z rąk moje ostrze. Nie była tym faktem zachwycona, ale mam to gdzieś.
- Dlaczego mi go zabrałeś? Co?- zapytała z wyrzutem.
- Niewiem czy wiesz, ale małe i smarkate dziewczynki bawią się lalkami. A ty chyba jesteś dziewczynką? - zapytałem z ironią.
- Tak, jestem dziewczynką, ale nie lubię lalek - powiedziała z wyrzutem.
- To już nie mój problem.
Zaczyna mnie irytować, mało tego zrobiła mi taki bałagan w pokoju, że sprzątania jest na cały dzień.
Muszę się jej jakoś pozbyć z mojego życia.
Wiem, wsadzę ją do pudełka potem to pudełko w drugie pudełko i zawiozę do lasu, a wilki załatwią sprawę.
Nie to nie wypali.
Coś muszę zrobić bo nie wytrzymam psychiczne. Mój umysł już i tak dużo wycierpiał przez wydarzenia z przeszłości.
Postanowiłem wywalić ją z mojego pokoju.
- Dobra mała, koniec naszej współpracy, wracaj do mamusi. - powiedziałem wypychając ją za drzwi.
Los się do mnie uśmiechnął, poniewarz kiedy tylko Sif znalazła Flawię i dowiedziała się ,że jej córeczka zadawała się ze mną zabrała ją do pałacu daleko ode mnie.
Lepiej być nie mogło.
Siedziałem sobie jeszcze w pokoju, ale znudziłem się.
Miałem ochotę kogoś podenerwować i nawet wiem kogo.
Thor i jego kumple z tego co wiem siedzieli sobie w pokoju nr 8, więc tam skierowałem swoje kroki.
Dotarłem pod drzwi, zastanawiałem się czy pukać, czy nie pukać. Po chwili uznałem, że nie. Otworzyłem drzwi i wlazłem do środka.
Nie było to miłe powitanie, ale trudno.
- Coś się stało? - Zapytał dziwnie spokojny Thor.
Ten jego spokój mnie przerażał.
- To już nie można przyjść do swojego brata i starych znajomych, bez żadnego powodu. - Zapytałem przesłodzonym tonem.
- No, można tylko ty jelonku z tego co wiem nie przyszedłbyś sobie z nami pogawędzić. - Powiedział Stark ładując sobie jakieś cukierki do ust.
Czy on co chwile musi coś jeść.
- Nie nazywaj mnie tak!- warknąłem piorunując go wzrokiem.
- A ty nie powinieneś się szykować?- Zapytał mnie ten młotek z pelerynką.
- Powinienem, a do czego?
- No, za jakieś pięć minut idziemy na rozdzielenie instróktorów jazdy konnej, a ty z tego co wiem nasz Matce drągi nosić na jazdach skokowych. - Sprostował Thor.
- Serio? Ja nic nie wiem. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
-No to teraz już wiesz. - powiedział znudzony Steve.
Czy ja wszystkiego muszę się dowiadywać wszystkiego ostatni? To nie sprawiedliwe.
-To ja idę.
Wyszedłem z ich pokoju i poszedłem szukać matki.
........................................................................
Jest rozdział, wiem że długo nie dodawałam, ale szkoła mnie pokonała.
Miłego wieczoru 😋😋😋😋😋
Piszcie komy i głosójcie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro