Nadzieja nie trwa długo

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szukałem Matki wszędzie. Masakra gdzie ona mogła pójść, niby prosta kobieta a tu proszę zrozum taką.
Wpadłem na fajny i skuteczny pomysł, mianowicie włamię się jej do głowy i zapytam gdzie jest. Ona mnie za to zabije ale trudno. Tak jak postanowiłem, tak zrobiłem.

~ Frigga, gdzie ty jesteś?

~ Loki ja jestem w moim pokoju.

~ Acha, no chyba że tak.

~ To ja tam ide, nie odchodz.

To są chyba jakieś żarty, byłem wszędzie tylko nie tam, a ona była właśnie w tym pokoju.

Dojście tam nie zajeło mi dużo czasu.
Zapukałem do drzwi jej pokoju i wszedłem. Siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę.

- Witaj Matko.

- Dzień dobry Loki. - Odpowiedziała z ciepłym uśmiechem

- Thor mi coś wspominał o jakimś zebraniu, przydziale instróktorów czy coś w tym stylu.

- Tak, masz przyjść za 10 minut do stołówki, tam wszystko wyjaśnię.

- Dobra przyjdę, a o co chodzi z jakimiś drągami i ich noszeniem przez moją osobę.

-  Będziesz mi pomagał przeszkody ustawiać, odmierzać odległość, czasami poprowadzisz jakąś jazdę, a za to będziesz mógł jeździć pod moim czujnym okiem.

Poukładałem to sobie wszystko w głowie i w sumie układ był prosty, pomagam jej troszkę i za to sobie jeżdzę.

- Ok.

- Loki? - Powiedziała patrząc na mnie takim wzrokiem jakbym jej cały pałac posprzątał.

-Tak - powiedziałem niepewnie.

Ciekawe o co chodzi, ten wzrok i jej ton głosu mnie przerażał.  
 
- Wspominałeś coś o rozmowie z Thorem. Czy pogodziliście się? - Zapytała z nadzieją w głosie.

I co ja mam teraz zrobić?. Ona myśli że pogodziłem się z tym imbecylem od siedmiu boleści. Złamię jej serce, ale trudno jestem gotowy na takie poświęcenie.

- Frigga, ja się z nim nie pogodziłem, tylko...... Eeeee - jąkałem się nie chciałem podpaść.

- Rozmawiałeś?

- Tak..... Znaczy nie, nie wiem - znowu się plontałem.

-Dobra, nie gadaj już o tym. - powiedziała.

- Ok to ja pójdę już na dół.

- Idz i nie waż się spóźnić.

- Ja miałbym się spóźnić? - Powiedziałem teatralnie łapiąc się za serce. - ranisz mnie.

- Idz już co.

- Dobra idę.

Wyszedłem, kierując się w stronę stołówki. Kiedy tam wszedłem było tam pełno obozowiczów. Wszystkie ich ślepia gapiły się na mnie. Wiem że jestem przystojny, ale to nie powód żeby się na mnie gapić.

Usiadłem na moim stałym miejscu i czekałem na przybycie królowej, Thora i jego kumpli oraz instróktorów

Pewnie jeszcze długo sobie poczekam, a te bachory drą się straszliwie.

........................................................................

Jest rozdział troszkę nudny moim zdaniem, ale następny będzie fajniejszy.

Co myślicie o takim Lokim?
Podoba wam się?
Piszcie w komach 😉😉😉😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro