2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Deku
Wyszedłem z domu. W ręku trzymałem dwie koperty. Skierowałem się w stronę domu Katsukiego. Położyłem obydwa - zaadresowane do Kacchana listy na wycieraczce, po czym zadzwoniłem do drzwi i szybko odbiegłem.

Pov. Kacchan
Siedziałem na kanapie i oglądałem jakieś gówno. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszedłem ospale, aby zobaczyć kto się dobija. Nie było jednak nikogo przed domem. Spojrzałem w dół i ujrzałem dwie koperty zaadresowane do mnie. Zabrałem je ze sobą do środka i otworzyłem tą z numerem 1. W środku była kartka, na której pisało:
"Hej Kacchan...
Wiem, że nie chcesz tego czytać, bo pewnie nie masz czasu, czy coś. Zawsze źle mnie traktowałeś, a ja to znosiłem. Mimo to byłem na tyle głupi, żeby się w tobie zakochać. Chciałbym tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i proszę nie zapomnij o mnie, nawet jeśli uważasz, że jestem po prostu śmieciem. Muszę się jakoś z Tobą ostatecznie pożegnać, bo już nigdy mnie pewnie nie zobaczysz. Bardzo przepraszam, że zawracałem Ci głowę i na siłę próbowałem się wcisnąć w twoje życie. Przepraszam również za to, że nie powiedziałem do Ciebie wprost ostatniego pożegnania, jednak nie chcę, abyś coś kolejek podejrzewał i mnie zatrzymał. Teraz pewnie już wiesz o co mi chodzi. Tak chcę popełnić samobójstwo. Bardzo długo nad tym myślałem, a jeszcze dłużej nad naszą relacją. Mam nadzieję, że choć coś dla Ciebie znaczyłem i przyjdziesz na mój pogrzeb. Zaszczytem było dla mnie poznać kogoś takiego jak ty i chociaż próbować się z  Tobą przyjaźnić. Pewnie dawno już tego nie czytasz, albo podarłeś ten papier i wyrzuciłeś do śmietnika, ale cóż. Jeszcze raz przepraszam, dziękuję i żegnaj prawdopodobnie już na zawsze Kacchan!
~ Deku
P.S. pod tym listem jest drugi, także zaadresowany do Ciebie, jednak po mojej śmierci przekaż go mojej mamie... Dzięki!"

W połowie listu zacząłem płakać.
- To nie może być prawda! - powiedziałem do siebie cicho.

Dopiero co dostałem te listy, więc Deku musi jeszcze żyć! Powtarzałem sobie w duchu.

Zacząłem intensywnie myśleć, gdzie Deku chciałby coś takiego zrobić. Jedyne miejsce jakie przyszło mi do głowy, to był dach, na którym często siedzieliśmy jak mieliśmy 6 lat.

W pośpiechu założyłem buty i wręcz wybiegłem z domu i nie zamknąłem drzwi na klucz. Na piętrze była ta stara torba, więc nie powinienem mieć z tego powodu problemu.

Zacząłem kierować się w stronę dobrze znanego mi miejsca. Pod wpływem adrenaliny moje tępo było co najmniej dwa razy szybsze!

Cały zadyszany pokonałem schody na górę budynku i już wychodziłem na dach. Spojrzałem przed siebie i ku mojemu wielkiemu szczęściu ujrzałem Brokuła.

- DEKU! - wrzasnąłem.

Pov. Deku
Zaczaiłem się za zakrętem i wyjrzałem na chwilę. Katsuki otworzył drzwi spojrzał się czy nikogo nie ma, a kiedy nikogo nie zauważył spuścił wzrok i dojrzał moje listy. Wziął je do środka. Stwierdziłem, że mogę już iść. Ruszyłem w stronę bardzo dobrze znanego mi budynku. Często siedzieliśmy tam z Kacchanem, kiedy mieliśmy po 6 lat. Gdy byłem już na górze stwierdziłem, że zanim skoczę popatrzę na widoki, jak za starych dobrych czasów.

Jak zawsze było pięknie, jednak już po chwili usłyszałem jak ktoś biegnie po schodach. Nie przejąłem się tym zbytnio. Nagle drzwi za mną się otworzyły. Wiedziałem to, bo słyszałem.

- DEKU! - usłyszałem krzyk. Nie mogłem uwierzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro