Miły dzień

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jaś
Przez cały czas gadaliśmy i się śmialiśmy. Nasze spotkanie trwało już...3? 4 godziny. Gdyby nie to, że robiło się już naprawdę późno to pewnie byśmy chodzili po parku i gadali jeszcze kolejne 4 godziny. Stanęliśmy pod moim blokiem, bo Tomek uznał, że mnie odprowadzi.

- Świetnie się bawiłem...

- Ja też. Musimy kiedyś to powtórzyć

Uśmiechnąłem się do niego. Staliśmy tak chwilę w ciszy patrząc na siebie, aż w końcu Tomek nachylił się do mnie i musnął moje usta, a ja poczułem rumieńce na policzkach.

Tomek
Gdy Jasiu nie reagował, postanowiłem posunąć się dalej i zacząłem go namiętnie całować w usta. Po sekundzie poczułem jak oddaje pocałunek. Zacząłem lizać jego wargi, żeby je otworzył. Rozchylił wargi, a ja się wkradłem do środka językiem. Namiętnie się całowaliśmy z języczkiem, ale usłyszeliśmy jak zadzwonił mój telefon i niechętnie odsunąłem się od Jasia.

- Przepraszam...zabije tego co teraz dzwoni

Jasiu się zaśmiał

- To...ja już pójdę...

Pocałował mnie w policzek I wszedł na klatkę schodową kierując się do swojego mieszkania, a ja go odprowadziłem wzrokiem z bananem na twarzy. Jak on dobrze całuje...kurwa mać... mam ochotę skakać, ale się nie rusze, bo nadal jestem w szoku. Poczułem wibracje w kieszeni i przeklinałem tego kto dzwonił. Wziąłem telefon i zobaczyłem, że dzwoni Ewelina. Odebrałem.

- Opowiadaj! Jak tam randka z Jasiem?

- Zabije cię...

- Co?

- Zadzwoniłaś akurat w tym momencie jak zacząłem badać językiem jego...

- Już uprawialiście seks?

- Co?! Daj mi kurwa dokończyć! Całowaliśmy się!

Pisnęła do słuchawki

- I jak było? !

- Krótko. Przez twój telefon

- O matko! Przepraszam!

- No ja myślę

- Dobra. Ja kończę. Jak się spotkamy to masz mi wszystko opowiedzieć powoli w szczegółach!

- Ta...Narazie

Rozłączyłem się I zamówiłem taksówkę. Byłem cholernie szczęśliwy, że mnie nie odepchnął. A tak się bałem... teraz tylko tego nie spieprzyć i może już niedługo będę go do siebie tulił nazywając go swoim skarbem... wow. Jakie mam plany...

Jaś
Odrazu po wejściu do domu oparłem się plecami o drzwi i uśmiechałem się pod nosem. Stałem tak odkąd wszedłem do domu dopóki nie usłyszałem, że Hefalump wariuje w klatce. Spojrzałem na godzinę i otworzyłem szeroko oczy. Wydawało mi się, że stałem tak 5 minut, a tak naprawdę minęła godzina. Nakarmiłem Hefalumpa i nalałem mu wody. Poszedłem do sypialni, przebrałem się w piżame i położyłem się na łóżku. Wszedłem pod kołdrę I wtuliłem się w poduszkę. Dotknąłem swoich ust I się uśmiechnąłem szeroko. Z jeden strony żałuję, że nie zaprosiłem go do mieszkania...ale z drugiej strony nie chciałem wyjść na łatwego.

- Dobranoc Tomuś...

Wtuliłem się mocniej w poduszkę wyobrażając sobie, że to Tomek i zasnąłem.

Tomek
Po wejściu do domu, wziąłem prysznic, ubrałem się w piżame i położyłem się do łóżka. Żałuję cholernie, że nie ma teraz obok mnie Jasia. Przymknąłem oczy.

- Dobranoc Jasiu...

Ziewnąłem, położyłem się na brzuch i zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro