Rozdział 12:
*oczami Nathana*
Wszedłem za nią do pokoju i cicho otworzyłem drzwi. Stała tyłem oparta rękami o parapet okna. Płakała...
- Molly. Nie prowokuj mnie! Po prostu zapomniałem Ci powiedzieć.. - warknąłem. Jak za chwilę nie wyjedziemy to się spóźnimy.
- Nigdzie nie jadę. - wyszlochałam.
- Okej jak tak chcesz się bawić. - rzuciłem i podchodziłem do niej widząc znów strach w jej oczach. Przerzuciłem ją sobie przez ramie i ściągnąłem na dół. Chłopaki poszli już wyciągnąć motory, więc zamknąłem drzwi i postawiłem ją na ziemię. Złapałem za rękę i szarpnąłem w stronę garażu. Założyłem jej kask i posadziłem na maszynie. - Złap się! - krzyknąłem. Uśmiechnąłem się kiedy leciutko mnie dotknęła. Wziąłem jej dłonie i objąłem przez całą talię. Po chwili ruszyliśmy z piskim opon. Kiedy dojechaliśmy na miejsce pomogłem Molly zsiąść i złapałem za rękę.
- Dobra. My idziemy się ścigać, a ty zostajesz z Alexem. Mam nadzieję, że nic nie wywiniesz. - złapałem ją za nadgarstek i zaprowadziłem pod jego motor. - Paul pospiesz się! - krzyknąłem widząc, że on znów się grzebie. - Okej Alex, pilnujesz jej! - popchnąłem ją w jego stronę, choć najchętniej to ja bym tu z nią został.
* oczami Molly*
Czułam się jak przedmiot! Jak jakaś zabawka! - patrzyłam jak chłopacy odjeżdżają i po chwili znikają za budynkiem.
- Chodź! - chwycił mnie za rękę Alex. Wow! Był delikatny! No dziękuje!
- Gdzie idziemy? - zapytałam.
- Poznasz resztę.. - rzucił i zaczął się do kogoś uśmiechać.. - Cześć, to Molly. - pokazał na mnie, a ja spojrzałam na dwóch chłopaków przede mną. - Molly, to Chris i Louis.
- Miło. - Chris podał mi dłoń i po chwili to samo zrobił Luis. - Nate zdobycz! - zaśmiał się. Ja nikogo nie jestem!
- Taa.. - westchnął i popatrzył na mnie.. zrobiłam obrażoną minę i miałam wielką ochotę powiedzieć mu ,, Zaraz Cię zabije dupku", ale zdałam sobie sprawę, że to bezsensu.. - Dzisiaj ma osiemnastkę. - zaśmiał się.
- O kurwa! To ale se młodą dupę trzasnął! - zakrztusił się dymem papierosa - Nówka sztuka nie śmigana. - wszyscy zaczęli się śmiać z słów Luisa. Obróciłam się, lecz nie mogła odejść, bo Alex pociągnął mnie w swoja stronę..
- Gdzieś się wybierasz? - zmarszczył brwi...
- Tak do domu! - wyrwałam się z uścisku, ale podbiegł do mnie i przywalił mi z liścia.
- Nigdzie nie idziesz? - warknął i splótł swoje palce z moimi. Pociągnął mnie za sobą w stronę widowni. Usiedliśmy i już miałam dosyć... gdy na tor wyszła jakaś chuda blondynka, wszyscy odpalili maszyny i już po chwili ruszyli z piskiem opon. Kiedy zobaczyłam, że Nate wystartował ostatni cicho się zaśmiałam. Wiedziałam, że przegra.... - pomyślałam. Wszyscy czekali, aż w końcu zawodnicy się pojawią. Mi było to obojętne.
- Wygra. - rzucił Alex, na co cicho się zaśmiałam.
- Ta jasne. - powiedziałam z ironią.
- Tak, to załóżmy się jeśli wygra to będziesz musiała podejść do niego z entuzjazmem i na oczach wszystkich mocno pocałować i wykonać jedno z jego zadań, jeśli przegra ... - zatrzymał się.
- Opowiesz mi o waszym cholernym gangu wszystko o co poproszę.. - warknęłam.
- Zgoda. - westchnął z uśmiechem. Nagle zawodnicy pojawili się... no i co .... Nate był 3 a Paul 4... Pfff. Wygrałam. - Nie ciesz się tak jeszcze jedno okrążenie.. - burknął. Teraz ja też czekałam w napięciu... nagle usłyszałam maszyny.. Co???? Jak to możliwe???? Nathan był pierwszy, a Paul drugi. KURWA!!!! - No to już idź! - śmiał się... kiedy Nate podjechał pod metę. Zeszłam na dół i rzuciłam się na torze na Nathana. Całowałam go mocno i szybko. Nie wiedział o co chodzi, ale zagarnął mnie bliżej siebie i odwzajemnił pocałunki. Oderwał się ode mnie i podniósł moją i swoją rękę w górę, na znak wygranej... Odebrał czek na 10.000 euro, a Paul na 5.000 i zeszliśmy wszyscy z toru pchając maszyn.
- Alex, co jej zrobiłeś? - warknął na niego.
- Ja nic, broń Boże! - podniósł ręce na znak poddania.
- Widzę, że ją uderzyłeś.. - popatrzył na mnie i moją twarz.
- A to.. na początku.... jak chciała ,, iść do domu", ale potem już była grzeczna. - zaśmiał się. - A i wygrałem Ci ten super wjazd z pocałunkiem na torze i jedno zadanie karne.. - przypomniał sobie CHOLERA!!!
- Co? - zmarszczył brwi.
- Założyliśmy się, że jeśli wygrasz to będzie musiała Cię na oczach wszystkich pocałować i wykonać jedno z twoich zadań, a jeśli przegrasz, czyli ona wygra muszę coś opowiedzieć o naszej grupie.. - wytłumaczył.
- Aha... Dobra jedziemy do domu zmęczony jestem, zawołaj Paula... - rzucił do niego.
- Coś wymyślę... - westchnął patrząc na mnie i lekko się uśmiechając. Kiedy przyszli chłopacy, pojechaliśmy do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro