BB - Trzeci Tydzień Życia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    – Oooh – zagaworzyła pod nosem Jamie, gdy Louis wziął ją na ręce. Szatyn zaśmiał się i zaczął bujać ją w ramionach, całując czubek jej głowy. 

    – Dzień dobry, Jay – wyszeptał, zakopując nos w krótkich włoskach, które pojawiły się na głowie dziewczynki. Była szósta rano, kiedy usłyszał kwilenie Jamie, będącej na granicy płaczu. Nie chciał budzić Harry'ego, więc podniósł się, by sam się nią zająć. 

    – Jesteś głodna? – zapytał retorycznie, znając już odpowiedź. Jamie próbowała złapać za jego sutek wciąż okryty koszulką, na co szatyn zaśmiał się i uniósł do góry t-shirt, by mała przestała marudzić. 

    – Dzień dobry, piękny. – Louis usłyszał za sobą głos. Obrócił się, odnajdując Harry'ego stojącego w wejściu do pokoju, opartego o framugę drzwi. Uśmiechnął się do niego leniwie i poszedł w jego stronę z Jamie w ramionach. 

    – Przepraszam, wygląda na to, że jesteś w trakcie robienia czegoś – powiedział Harry, obserwując, jak Jamie ssie sutek Louisa. Szatyn parsknął śmiechem i pokiwał głową, patrząc w dół na dziewczynkę. 

    – Możesz zająć się Jackiem? Trochę kwilił – zapytał, przenosząc wzrok na Jacka. Harry przytaknął, biorąc chłopca w ramiona i uśmiechając się do niego. 

    Louis obserwował z czułością w oczach, jak Harry wystawił język do Jacka, na co usta niemowlaka wykrzywiły się w uśmiechu. 

    – Hello! – zagruchał Styles do spokojnego chłopca, lekko poklepując palcem jego pucołowaty policzek. Jack uśmiechnął się kolejny raz, próbując się przekręcić, lecz nie był w stanie, ponieważ jeszcze nie wiedział jak w większym stopniu poruszać swoim ciałem. 

    – Niall później przychodzi. Nie wiem jednak jak z Liamem – rzucił mimochodem Louis. Harry pokiwał głową, wzdychając i całując główkę Jacka. 

    – Louis, doktor powiedział, że nie możesz się przemęczać – powiedział poważnym tonem. – Co ty na to, że pójdziesz z powrotem do łóżka, a ja zajmę się bliźniakami?

    Louis opuścił spojrzenie na Jamie, która przestała jeść, a jej powieki zaczęły opadać. Westchnął, zanim poddał się, czując się absolutnie wykończony. 

    – W porządku – westchnął, ostrożnie podając Jamie Harry'emu, tak że miał on teraz dwójkę dzieci w ramionach. Szatyn uśmiechnął się delikatnie, zanim powoli wyszedł, ostatni raz rzucając okiem na Harry'ego i dzieci, nim ruszył w kierunku sypialni. 

    Praktycznie upadł na łóżko, kompletnie wykończony. Zarzucił na siebie kołdrę i westchnął usatysfakcjonowany, zapominając o dzieciach, Harrym i całej reszcie. Przynajmniej ten jeden raz, był skupiony wyłącznie na sobie. 


♛♛♛


    Louis spał już od dwóch godzin. Harry siedział na kanapie, w jego ramionach znajdował się Jack, a Jamie leżała obok niego. Louis zawsze drażnił się z nim mówiąc, że faworyzował Jacka, co nie było prawdą. Każdy rodzic jest bliżej z jednym ze swoich dzieci i Harry zwyczajnie miał więcej wspólnego z Jackiem. Oczywiście był świadomy tego, że dzieci miały dopiero trzy tygodnie, ale wiedział, że chłopczyk będzie bardziej podobny do niego. 

    Oczywiście nie z powodu genów, po postu dlatego, że był bardziej opanowany i spokojny, zupełnie jak Harry. 

    Jamie zaczęła kwilić, powodując, że Harry obrócił głowę w jej stronę. Delikatnie położył Jacka obok siebie i uniósł Jamie, gruchając do niej i gilgocząc ją pod brodą.

    – Co się dzieje, śliczna? – zapytał nieco wyższym niż zazwyczaj głosem. Jamie wypuściła małe 'ahh', zanim uniosła rękę z wyciągniętą do góry piąstką, próbując dosięgnąć Harry'ego. Brunet zaśmiał i uniósł ją do góry, tak jakby chciał, żeby jej się odbiło. 

    Po chwili usłyszał jak Jamie zwróciła. Harry skrzywił się i westchnął, zanim podniósł ją i spojrzał przez swoje ramię, zauważając resztki niestrawionego pokarmu pokrywające jego koszulkę. 

    – Jay – jęknął, przeciągając 'y'. Wziął dzieci na ręce i powoli wszedł po schodach na górę, marszcąc nos, kiedy Jamie wypuściła mały dźwięk, brzmiący jak niewyraźny chichot. 

    Dotarł do pokoiku dziecięcego i ułożył niemowlaki do łóżeczek, idąc do łazienki, próbując wytrzeć t-shirt.

    Po chwili zdał sobie sprawę, że nie da rady pozbyć się plamy, więc westchnął i po prostu zdjął z siebie podkoszulek. 

    Usłyszał cichy placz, przez co ponownie westchnął i potruchtał do sypialni dzieciaków, biorąc Jacka i kołysząc go w ramionach. Chłopczyk zaczął ssać swoje kostki u rąk, na co Harry parsknął i roześmiał się.

    Usłyszał ciche kroki kierujące się w stronę pokoiku i obrócił się w idealnym momencie. Louis stał tam, ze zmęczonym wyrazem twarzy i słabym uśmiechem na ustach. 

    – Cześć, chłopczyku – powiedział miękko, podchodząc do niego i składając całusa na jego czole. Louis uśmiechnął się i westchnął, wystawiając ramiona. Harry ostrożnie podał mu Jacka i Louis uśmiechnął się do chłopca. Jack spojrzał na szatyna i momentalnie zaczął płakać, przez co niebieskooki nachmurzył się. Harry szybko wziął go z powrotem od szatyna, kołysząc go delikatnie w ramionach i przytulając. 

    – Dlaczego on nie lubi mnie? – zapytał ze smutkiem Lou, stając na palcach, by móc spojrzeć na Jacka. Harry położył chłopca do łóżeczka, zanim podszedł do Louisa i pocałował go. 

    – On cię lubi, aniele – powiedział miękko, owijając ramiona wokół pasa Louisa i przyciągając go bliżej. – Kiedy ja go trzymam, też płacze. Jest dziś wyjątkowo marudny. 

    Lou oparł głowę o klatkę piersiową Harry'ego, uśmiechając się na natychmiastowe ciepło, które go otoczyło i zapach wody kolońskiej od Calvina Kleina. 

    – Jestem taki zmęczony – wyszeptał, bardziej opierając się o bruneta. Harry zaśmiał się i pochylił, by złożyć pocałunek na czubku głowy Louisa. 

    – Wracaj do łóżka, kochanie. Zajmę się dzieciakami – zapewnił. Louis pokręcił głową i podszedł do łóżeczka Jamie, w którym dziewczynka gaworzyła i zaciskała swoje piąstki. Uśmiechnął się czule i uniósł ją, tuląc do siebie, kiedy spojrzała na niego swoimi dużymi błękitnymi oczami. 

    – Dobrze, ale zabieram ją ze sobą – powiedział, poklepując delikatne jej nosek i wychodząc z pokoju. 

    Louis położył się na łóżku od razu po dotarciu do sypialni, kładąc Jamie na swojej klatce piersiowej. Dziewczynka rozłożyła się na jego piersi i próbowała złapać jego koszulkę, na co roześmiał się. 

    W pokoju było tak gorąco, że po prostu miał ochotę zdjąć z siebie podkoszulek, ale czuł się niepewnie z powodu kilogramów, które przybrał podczas ciąży, i których jeszcze nie udało mu się zrzucić. 

    To nie tak, że miał czas na ćwiczenia czy dietę. Kiedy nie był z bliźniakami, próbował odsypiać wszystkie nieprzespane godziny. Wciąż miał masę tłuszczyku, którego chciał się pozbyć, z uwagi na Harry'ego i jego całkowicie płaski brzuch. Porównywanie siebie do innych zawsze było jedną z wad Louisa i czuł, jakby nie był wystarczająco dobry dla Harry'ego z powodu swojej wagi. 

    Kiedy był w ciąży, było inaczej. Harry zachwycał się jego brzuchem i miał małą obsesję na jego punkcie, ponieważ znajdowały się w nim bliźniaki. Teraz był po prostu gruby. 

    Louis westchnął i wykrzywił usta, modląc się o to, żeby Harry w najbliższym czasie nie nabrał ochoty na uprawianie z nim seksu. Zresztą to nie tak, że mieli czas na takie rzeczy. 

    Byli tacy rodzinni.


———

Wiecie, że zostały tylko 2 rozdziały i żegnamy się z tym ff, prawda? 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro