BB - Dwudziesty Trzeci Tydzień [2]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louis: Harry? 

Harry: Tak, skarbie? 

Louis: Tęsknię za tobą. 

Louis: Wiem, że minęło dopiero pięć dni, ale bardzo za tobą tęsknię. 

Harry: Też za tobą tęsknię. 

Harry: Ale odwiedzę cię, zanim będziesz w trzydziestym szóstym tygodniu ciąży. 

Harry: Obiecuję. 

    Harry uśmiechnął się, ponieważ był jakieś czterdzieści minut od Londynu. On i Niall zamierzali obejrzeć dom, a potem zrobić Louisowi niespodziankę w restauracji (w której, dla przypomnienia, nie powinien wciąż pracować).

    Światła zmieniły się na zielone i Harry pojechał dalej, zastanawiając się nad tym, jakby to było widzieć Louisa codziennie. Z całą szczerością, znajomość pomiędzy nimi rozwijała się bardzo szybko i Niall martwił się tym, że wszystko pomiędzy ich dwójką się rozpadnie, ale Harry w ogóle się tym nie przejmował. 

♛♛♛

    – Louis, musisz iść dzisiaj do pracy! – powiedział Niall, starając się nie brzmieć na zbytnio zirytowanego. Louis uniósł brew. 

    – Dlaczego? – zapytał, kiedy poczuł mocne kopnięcie w swoim brzuchu. Niall zastanowił się przez sekundę. 

    – Simon będzie zły – stwierdził. Szatyn pokręcił głową. 

    – To on powiedział mi, że mogę brać wolne, kiedy będę tego potrzebował, a myślę, że właśnie teraz muszę – odparł Louis. – Jestem zmęczony, a bliźniaki są dzisiaj bardzo aktywne, po prostu nie mam ochoty pracować w takim stanie. 

    Niall jęknął wewnętrznie. Louis absolutnie musiał iść dzisiaj do pracy. On i Harry mieli w planach obejrzenie domu. 

    – Może powinieneś wykorzystać swoje wolne dni, kiedy będziesz bliżej rozwiązania. Ciężko będzie pracować jako kelner, kiedy będziesz w trzydziestym drugim tygodniu ciąży, mam rację? – powiedział Horan. Louis wykrzywił usta i westchnął. 

    – Chyba masz rację – poddał się Louis, wyciągając ramiona, żeby Niall pomógł mu wstać. Blondyn chwycił jego ręce i pociągnął go do góry, śmiejąc się, ponieważ nawet będąc w ciąży, wciąż był niesamowicie lekki. 

    Louis wszedł powoli po schodach, kiedy Niall wziął swój telefon, pisząc do Harry'ego. 

Niall: Louis będzie w pracy za około dwadzieścia minut. Jak daleko jesteś? 

Harry: Będę za jakieś trzydzieści minut? Zdecydowanie pojawię się PO wyjściu Louisa. 

    Louis zszedł ze schodów ze szczoteczką do zębów w ręce. 

    – Powiedziałem ci, czy nie powiedziałem, żebyś kupił mi więcej pasty do zębów? – zapytał. Niall wzruszył ramionami. 

    – Myślę, że czasem zapominasz o tym, że ja tutaj nie mieszkam – powiedział Irlandczyk. Louis uniósł brwi. 

    – Wydaje mi się, że czasem zapominasz, że noszę w sobie dwoje dzieci i czasem nie mam czasu na kupno rzeczy dla siebie, więc zamiast tego polegam na kimś, kto przypuszczalnie jest moim przyjacielem i powinien mi pomóc! – krzyknął ze zdenerwowaniem. Niall uniósł ręce do góry w porażce, sprawiając, że Louis zaczął mamrotać niezrozumiałe rzeczy pod nosem, kiedy udał się z powrotem na górę. 

    – Hormony tak bardzo? – wyszeptał pod nosem Niall. 

♛♛♛

    – It's just me, myself and I, solo ride until I die – śpiewał Harry, będąc piętnaście minut drogi od domu Nialla. – Cus I got me for life. 

    Poczuł wibracje w tylnej kieszeni spodni. Na szczęście stał na czerwonym świetle, więc od razu wyciągnął telefon. 

Niall: Louis jest dzisiaj b b hormonalny, więc czuj się OSTRZEŻONY. 

Harry: Prawdopodobnie w jakiś sposób go wkurzyłeś. 

Harry: Czasem myślę, że zapomnasz o tym, że on jest w ciąży. 

Niall: Brzmisz dokładnie jak Lewis. 

♛♛♛

    – Wychodzę, Niall! – krzyknął Louis, idąc w kierunku drzwi. – Możesz już iść do domu! 

    Niall wyszedł z kuchni, kiwając głową. 

    – Pomóc ci dojść do samochodu? – zapytał. Louis prychnął, wyglądając na urażonego. 

    – Potrafię samodzielnie chodzić, Niall. Jestem w ciąży, a nie niedołężny – powiedział butnie, otwierając drzwi i idąc w stronę samochodu. Niall podążył za nim i zobaczył auto pakujące na podjeździe przy jego domu. 

    – Pa, Lou! – krzyknął, biegnąc w stronę domu. Louis zmarszczył brwi, lecz wzruszył ramionami, wsiadając do samochodu. 

    Kiedy Horan był w końcu przy swoim domu, ruszył w kierunku Harry'ego, który siedział na schodach przed drzwiami. 

    – Hej – wydyszał, próbując złapać oddech po biegu. Harry uśmiechnął się kącikiem ust. 

    – Cześć – przywitał się. – Jak radzi sobie Louis?

    Niall wzruszył ramionami, przejeżdżając dłońmi przez włosy. 

    – Jego nogi są opuchnięte, a ręce całe czerwone. Ma teraz też tę linię w dole brzucha, nie wiem. Nie zwracałem uwagi na to, co mówił lekarz. 

    Harry zmarszczył brwi. 

    – Biedne kochanie – powiedział cicho. 

    Niall wzruszył ramionami. 

    – Oprócz tego radzi sobie całkiem nieźle. Nie narzeka – powiedział, siadając obok Harry'ego. – Marudzi tylko o tym, że nie ma cię przy nim. 

    Ich dwójka siedziała przez moment w ciszy, zanim Niall podniósł się na nogi. 

    – Nasze spotkanie zaczyna się za pięć minut. Powinniśmy się zbierać – stwierdził blondyn. Harry pokiwał głową i wstał, podążając za Niallem w stronę domu przy końcu ulicy. 

♛♛♛

    – Kocham to – stwierdził Harry po tym, jak skończyli oglądać dom. Niall wyszczerzył się, pocierając ze sobą swoje dłonie. 

    – Więc masz zamiar złożyć ofertę? – zapytał z nadzieją w głosie. Harry spojrzał na Nialla i uśmiechnął się kącikem ust. 

    – Tak, myślę, że tak – odpowiedział, rozglądając się po pustej kuchni. Niall zderzył ze sobą swoje pięści w podekscytowaniu. 

    – Idź! Powiedz to agentowi! Weź papiery! Zrób to, co robi się, kiedy kupuje się dom! – krzyknął, popychając Harry'ego w kierunku blond kobiety, która chwilę wcześniej oprowadzała ich po domu, której imię, zgodnie z plakietką, brzmiało Perrie. 

    – H-hej – zaczął Harry, machając niezręcznie. Perrie uśmiechnęła się i odmachała. 

    – Jak mogę ci pomóc, skarbie? – zapytała. 

    – Chciałbym… Złożyć ofertę? Na ten dom? 

♛♛♛

    – Teraz, muszę cię ostrzec – powiedział Niall, skręcając na parking przed restauracją. – Louis był wcześniej trochę humorzasty. 

    Harry uniósł brew. 

    – Niall, widziałem go pięć dni temu – przypomniał mu. Horan wzruszył ramionami, odpinając pas i wychodząc z samochodu. 

    – W porządku, próbowałem cię tylko ostrzec – powiedział. 

    – Może to po prostu ty tak na niego działasz – mruknął Harry, wychodząc z auta i podążając za Niallem do wejścia. 

    – Okej, dzwoniłem do szefa Louisa i powiedziałem mu, że Louis musi nas obsługiwać – wytłumaczył. – Oprócz tego, Simon powiedział, że po tym Louis może wiązać wolne na resztę dnia. 

    Harry uśmiechnął się. 

    – Chciałbym mieć Simona za szefa – powiedział, idąc za Niallem do stolika. 

    – Ty nawet nie masz szefa. Czy nie żyjesz z pieniędzy, które odziedziczyłeś po swojej babci? – zapytał Niall. Harry przytaknął, siadając naprzeciwko niego i zostawiając obok siebie trochę miejsca dla Louisa. 

    – Louis nadchodzi! Obróć głowę w drugą stronę! – wyszeptał Niall i Harry spojrzał w drugą stronę, słysząc zbliżające się kroki. 

    – Oh, hej, Ni! – powiedział Tomlinson, uśmiechając się szeroko do przyjaciela. Niall uśmiechnął się. 

    – Oh, Lou, poznałeś już mojego przyjaciela? – zapytał. Harry obrócił się w stronę Louisa i uśmiechnął się, wyciągając dłoń w kierunku chłopaka. 

    – Miło mi cię poznać. Jestem Harry – powiedział żartem, próbując się nie roześmiać. Louis sapnął i przyłożył dłoń do ust. 

    – Harry? Co ty tutaj robisz? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Harry poklepał miejsce obok siebie i Louis usiadł, wypuszczając powietrze z ulgą. 

    – Byłem w mieście… Odwiedzając rodzinę. Stwierdziłem, że mogę przy okazji wpaść do ciebie – wytłumaczył, chwytając dłoń Louisa i splatając ze sobą ich palce. Lou zarumienił się i ścisnął jego rękę. 

    – Cóż, to świetnie! Na jak długo zostajesz? – zapytał, uśmiechając się do Harry'ego. 

    – Uh… Wracam wieczorem – odparł, na co Louis zmarszczył brwi. – Ale złożę ci wkrótce bardzo długą wizytę, obiecuję. 

    Louis pokiwał głową, a Harry pocałował jego nos, próbując sprawić, by poczuł się lepiej. Louis zachichotał i zarumienił się. 

    Niall uśmiechnął się, gdyż nie słyszał tego śmiechu odkąd Harry wyjechał. 

    – Dzwoniłem do Simona – powiedział Louisowi. – Dał ci wolne na resztę wieczoru, więc możesz zjeść z Harrym. 

    Twarz Louisa rozjaśnił uśmiech. 

    – Dzięki, Ni! – powiedział szczęśliwie, spoglądając na Harry'ego i uśmiechając się. 

    – Żaden problem. Teraz, będę się już zbierał – stwierdził Irlandczyk, wyślizgując się z siedzenia i wstając. 

    – Jesteś pewny, Ni? Możesz zostać, jeśli chcesz – zapewnił szatyn, nawet jeśli wewnątrz modlił się, żeby Niall pozwolił mu na bycie sam na sam z Harrym. 

    – Tak, jestem pewny – powiedział, machając do nich na pożegnanie. 

    Nawet pomimo tego, że Niall ich opuścił, wciąż siedzieli na tej samej ławce. Louis pozwalał Harry'emu dotykać swojego brzucha, kiedykolwiek tylko tego chciał (zyskując kilka spojrzeń od reszty ludzi w restauracji, ale szczerze, nie dbał o to).

    To właśnie wtedy Harry zdał sobie sprawę, że mieli już za sobą swój pierwszy pocałunek, więc mógł teraz tak jakby całować Louisa kiedy tylko chciał. 

    Więc gdy Louis spojrzał na niego i zachichotał, Harry pochylił się i przycisnął swoje usta do ust mniejszego chłopaka. Objął jego twarz dłońmi, a Louis owinął ręce wokół jego szyi. Szatyn uśmiechnął się przez pocałunek, odczuwając te same iskry, które poczuł pięć dni wcześniej. 

    – Woah – wyszeptał Tomlinson, kiedy się od siebie odsunęli. Harry uśmiechnął się z zadowoleniem i złożył całusa na jego czole. Louis zachichotał i ponownie chwycił dłoń Harry'ego. 

    – Jesteś naprawdę piękny – stwierdził ni z tego ni z owego Harry, kiedy Louis wziął kęs sałatki. Niebieskooki uśmiechnął się, a jego policzki nabrały ciemnoróżowego koloru. 

    – Dziękuję – zachichotał, a serce Harry'ego zaczęło bić szybciej na ten dźwięk.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro