BB - Dwudziesty Tydzień

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry: Co u ciebie, chłopczyku? 

Louis: Chłopczyku… 

Louis: Myślę, że podoba mi się to bardziej niż kochanie. 

Louis: Ale nieważne. 

Louis: Radzę sobie dobrze. 

Harry: Jak praca? 

Louis: Eh. 

Harry: Dlaczego? 

Louis: Ludzie dotykają mojego brzucha bez pozwolenia i wciąż zadają mi masę pytań, a to mnie wstrzymuje w miejscu i zawsze jestem wytrącony z rytmu pracy. 

Harry: Przykro mi, kochanie.  

Louis: Eh. 

Louis: To w porządku. 

Louis: Nic na to nie poradzę. 

Harry: Powinieneś porozmawiać o tym ze swoim szefem. 

Louis: Okej. 

Louis: woAH

Louis: HARRY 

Harry: O co chodzi? 

Louis: Z MOIM BRZUCHEM DZIEJE SIĘ COŚ DZIWNEGO 

Louis: NIESPODZIEWANIE STAŁ SIĘ CAŁY NAPIĘTY 

Louis: TO NICZYM JEDEN Z BÓLI, ALE GORSZY 

Louis: JESTEŚ WYEDUKOWANY, CO SIĘ DZIEJE? 

Harry: Skarbie, uspokój się. 

Harry: To tylko skurcze Braxtona-Hicksa. 

Louis: CO 

Harry: Są niczym skurcze przy porodzie, tylko nie tak bolesne i nieprawdziwe. 

Harry: To pewnego rodzaju przygotowanie twojego ciała do porodu. 

Louis: NIE PODOBA MI SIĘ TO 

Harry: To pierwszy raz, kiedy je odczuwasz? 

Louis: TAK

Harry: Masz jeszcze o wiele więcej do przejścia, kochanie. 

Harry: Ale nie martw się, przyzwyczaisz się do nich po pewnym czasie. 

Louis: CZY WKRÓTCE SIĘ TO SKOŃCZY 

Harry: Powinno. 

Louis: OKEJ, wydaje mi się, że już przeszło. 

Louis: Tak, to koniec. 

Harry: Cóż, czeka cię tego o wiele więcej. 

Louis: cO

Harry: Powinieneś dostawać je dwa razy dziennie. 

Harry: I z czasem będą się nasilały. 

Louis: niE

Louis: NIE CHCĘ, ŻEBY TO ROBIŁY 

Louis: TO BYŁO OKROPNE 

Louis: NIALL JEST TERAZ U MNIE I WŁAŚNIE MI MATKUJE, POMOCY 

Harry: Zajmę się tym. 

♛♛♛

Harry: Przestań matkować biednemu Louisowi. 

Niall: SIEDZIAŁEM SOBIE ZWYCZAJNIE NA KANAPIE NAPRZECIWKO NIEGO I NIESPODZIEWANIE JEGO RĘCE POFRUNĘŁY DO BRZUCHA I ZAMKNĄŁ OCZY 

Niall: I CAŁY CZAS KWILIŁ 

Niall: MAM PRAWO BYĆ ZMARTWIONY 

Harry: To był po prostu Braxton-Hicks. 

Harry: Będzie dostawał je często. 

Harry: Może dwa razy dziennie. 

 Niall: dWA

Niall: NIE 

Niall: WYGLĄDAŁ JAKBY BOLAŁO GO TAK BARDZO, BYŁEM BLISKI ZADZWONIENIA PO KARETKĘ

Harry: Niall, wszystko z nim okej. 

Harry: Jak ma się teraz? 

Niall: IDK, WYGLĄDA NA ROZTRZĘSIONEGO

Niall: WCIĄŻ DOTYKA SWOJEGO BRZUCHA, WYGLĄDA NA ZMARTWIONEGO 

Harry: cóż, POCIESZ GO 

Niall: OKEJ, OKEJ 

Niall: ZACZĄŁ PŁAKAĆ O NIE 

Harry: Hormony. 

Niall: MOCZY MI RAMIĘ 

Niall: CHCĘ WYJŚĆ 

Harry: Po prostu pozwól mu to z siebie wyrzucić. 

Niall: CO JEŚLI NASMARKA MI NA KOSZULKĘ? 

Harry: Może ludzie pomyślą, że to twoje smarki? 

Niall: TO NIE BYŁO POTRZEBNE 

Harry: PO PROSTU POZWÓL TEMU BIEDNEMU DZIECIAKOWI PŁAKAĆ, JAK WIDAĆ MA NAPRAWDĘ ZŁY DZIEŃ 

Niall: KIEDY TUTAJ PRZYJEDZIESZ, OSMARKA TWOJĄ CAŁĄ KOSZULKĘ 

Harry: A JA MU NA TO POZWOLĘ, PONIEWAŻ W PRZECIWIEŃSTWIE DO KOGOŚ JESTEM DOBRY W POCIESZANIU

Niall: DAJ MI ŻYĆ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro