BD - 05

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    – Louis, wszystko z tobą dobrze? Siedzisz tam od samego rana – zapytał Harry pełnym niepokoju głosem, gdy zapukał w drzwi od łazienki. 

    Louis obudził się rano z nieprzyjemnym uczuciem w żołądku. Nie wiedział, dlaczego czuł się tak źle, to nie było normalne. Nie zjadł nic niedobrego poprzedniego dnia, więc… Co się z nim tak naprawdę działo? 

    – Wszystko okej, Harry. J-ja t-tylko… – I znowu to samo. Po tym Harry słyszał jedynie okropne odgłosy wymiotowania przeplatające się z ciężkimi oddechami. 

    – Louis… Boo. Sądzę, że trzeba zabrać cię do szpitala albo jakiejś przychodni lekarskiej. To nie jest normalnie i strasznie mnie martwi... 

    Dotarł do niego dźwięk spłukiwania wody, a po chwili Louis wyszedł z łazienki, jego twarz była blada i lekko zielonkawa. Harry zachłysnął się powietrzem na wygląd swojego chłopaka. 

    – Co? – zapytał szatyn, patrząc prosto na Harry'ego. 

    – T-ty jesteś… zabieramy cię do szpitala. Teraz. 

    Harry chwycił ramię Louisa, ciągnąc go prosto do sypialni. 

    – Harry, nic mi nie jest! – powiedział podniesionym głosem.

    – Nie. To nieprawda. Jedziemy do szpitala i kropka. 

    Harry ubrał Louisa w ciepłe ubrania i wyprowadził go na zewnątrz. 

    Po kilku minutach znajdowali się już w szpitalu. Louis naprawdę mocno się denerwował i nie rozumiał, czemu w ogóle to robił. To była wizyta kontrolna… Tylko wizyta kontrolna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro