27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszła do sklepu odzieżowego z teczką, w której było pełno jej papierów- od CV po wszystkie zaświadczenia lekarskie. Była przygotowana na rozmowę kwalifikacyjną, ponieważ wcześniej już dzwoniła do właścicielki. Miała ubraną koszulę, gdzie miała odpięty jeden guzik od szyi, czarne spodnie, które przywierały do jej ciała i czarne botki. Miała delikatny makijaż. 

Przywitała się z dziewczyną za ladą i poprosiła o zawołanie szefowej. Ta dziwnie się spojrzała na Stellę, ale poszła na zaplecze, gdzie najprawdopodobniej było biuro właścicielki budynku. Za dziewczyną wyszła kobieta w wieku czterdziestu lat, bardzo zadbana i wyglądająca na sympatyczną i bardzo miłą. 

-W czym mogę pomóc?- spytała kobieta zimnym jak lód głosem. 

Stella przez chwilę trwała w osłupieniu. Przecież rozmawiała z tą kobietą przez telefon. Miała ciepły głos. 

-Dzień dobry. Nazywam się Stella Parker. Dzwoniłam do pani dzisiaj rano o pracę. Przyniosłam CV i wszystkie zaświadczenia lekarskie- powiedziała Stella, wyciągając dłoń do kobiety. 

-A tak, tak, kojarzę. Przykro mi, ale zatrudniłam już pracownicę, która spełnia wszystkie moje koncepcje. Także jesteś już niepotrzebna. Możesz sobie już iść. 

Kobieta odwróciła się na pięcie i wróciła krokiem pełnym gracji na zaplecze. 

Stella patrzyła pustym wzrokiem na swoją wyciągniętą dłoń. Pożegnała się z pracownicą i wyszła ze sklepu. Poczuła jak do jej oczu wpływają łzy bezradności. Westchnęła i ruszyła pewnym krokiem w stronę kawiarni, do której również dzwoniła. 

Weszła na ulicę, gdzie była, a znaczy miała być, kawiarenka. Okazało się, że to klub nocny, czy jak kto woli- burdel. Odwróciła się na pięcie i ruszyła szybszym krokiem w stronę swojego ulubionego klubu. Kiedy się tam znalazła było trochę późno. Za trzy godziny miała próbę z The ASLOH. 

Weszła do pomieszczenia. Podeszła do baru, gdzie stał młody chłopak, na oko miał osiemnaście lat. 

-Co taka ślicznotka jak ty, robi tutaj sama?- zapytał, uśmiechając się lekko. 

-Zawołaj mi lepiej szefa, a nie bajerujesz ludzi- prychnęła, rozglądając się po alkoholach. 

-Wedle życzenia, ślicznotko.- Chłopak puścił jej oczko i odszedł. 

Nie musiała długo czekać na tego amatora podrywu. Wrócił z uśmieszkiem, który był na swój sposób czarujący i irytujący. 

-Szef powiedział, że nie chce żadnej dziewczyny w swoim zespole klubowym i kazał ci odejść- mruknął.- Chociaż mi by nie przeszkadzało, gdybyś pracowała między nami.- Puścił jej oczko, pochylając się nad barem. 

-Chcę z nim rozmawiać- warknęła dziewczyna.- No, dalej, prowadź. Może pozwolę ci nawet na pocałowanie mnie w policzek, amancie- prychnęła. 

Chłopak uśmiechnął się szeroko i ruszył, a Stella za nim. 

-Tak poza tym to Jai jestem- zaśmiał się, odwracając do dziewczyny. 

-Tak, tak, to całowania nie potrzeba imion- prychnęła wymijająco. 

Uśmiech Jaiego powiększył się z każdym kolejnym krokiem do biura. 

-Szefie... To jest ta dziewczyna, która przed chwilą przyszła. Chce z panem porozmawiać- powiedział poważnie.  

Usłyszała ciche i mocne "wejść", więc weszła do małego biura. Zaskoczył ją widok faceta, który był dosłownie obnażony. W sumie zaskoczył to za mało powiedziane- obrzydził. 

-Okej, jednak nie chcę tej roboty, żegnam- powiedziała zaskoczona i odeszła. 

-Hej, a buziak?- zaśmiał się Jai, kiedy Stella wyszła z klubu. 

-Słuchaj, Jai. Mam chłopaka, przykro mi. Możemy jakoś utrzymywać kontakt, ale...- zaczęła, ale chłopak jej przerwał. 

-Ej, spoko, jestem gejem- zaśmiał się.- Chciałem zobaczyć tylko czy jesteś łatwa- śmiał się.- To nie wiem, podaj mi swój numer albo Facebooka. Wydajesz się spoko, więc możemy się zaprzyjaźnić.- Puścił jej oczko, podając dziewczynie telefon. 

-Jestem Stella.- Uśmiechnęła się lekko, oddając telefon, gdzie zapisała numer chłopakowi.- A teraz wybacz, idę się zakopać pod stertą pościeli, ponieważ to było trzecie i ostatnie miejsce, gdzie mogłam zdobyć pracę- mruknęła ze smutnym uśmiechem i ruszyła. 

-Dzięki Stella! Zobaczymy się kiedyś?- zawołał za nią. 

-Los Angeles nie jest takie duże jak ci się wydaje, Jai!- odkrzyknęła, odwracając się do niego. 

Pomachała mu, kiedy przechodziła przez ulicę. Usłyszała, że dostała wiadomość sms. Warknęła cicho pod nosem, kiedy musiała się zatrzymać. 

Wylądowałem, jadę do domu. Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku x  

Uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, że to Louis. Jej serce mocniej zabiło. Jednak szybko zdała sobie sprawę, że została bez pracy. 

Cieszę się. Przepraszam, ale wyszłam z szybkiej rozmowy kwalifikacyjnej i trochę źle się czuję:( 

Schowała telefon i ruszyła do domu. Po chwili usłyszała, że dostała wiadomość zwrotną, ale nie przejęła się tym. 

Po dłuższym spacerze znalazła się w domu. Nie mogła myśleć. Za bardzo się bała przyszłości. Już teraz z ledwością daje radę z kasą. Nie chce sprzedawać samochodu, to jej małe szczęście, choć niezbyt często używane. Nie chce przenieść się do mniejszego domu. Już teraz ma mały dom- dwa pokoje, dwie łazienki, kuchnia, salon i korytarz. Potrzebowała większej przestrzeni, ale zadowalała się taką. 

I nie, Stella nie jest rozpieszczonym dzieciakiem. Po prostu nie umie mieszkać w mniejszym domu. Od małego mieszkała w małej rezydencji, gdzie miała całe piętro dla siebie. Kiedy została całkowicie sama, musiała sprzedać dom, ponieważ nie było jej stać na utrzymanie go i spłacenie długów po mamie. Co prawda nie miała ich dużo, ale zawsze jakieś były. 

Wyciągnęła telefon dopiero wtedy, kiedy usiadła w salonie. Miała cztery sms-y, których najwyraźniej nie słyszała. 

Co się stało? Nie przyjęli cię? Przecież wiesz, że wystarczy mi jeden telefon i masz wszystko 

 Stel, przecież nic się nie stało, mogę ci dać kasę, mam przecież jej dużo

Grasz w zespole, pamiętasz? Nie możesz się teraz załamywać:(

Ej, mówiłem ci, że nie będę specjalnie przylatywać do ciebie, kiedy się zapijesz, także do cholery, nie pij mi teraz

Jedna łza spłynęła jej po policzku, kiedy przeczytała ostatni sms. Louis wiedział, że nie jest silna, że nie da rady i sięgnie po alkohol. Nie chciała tego robić. Postanowiła, że nie tknie dzisiaj alkoholu, że nie zapije się, by chłopak był z niej dumny. 

Nie piję, mam dzisiaj próbę. Tylko jest mi cholernie przykro, bo nawet zwykłej pracy nie mogę sobie załatwić i kurwa mać, to tak boli:( 

Otarła kolejny raz łzy. Na palcach miała swój tusz do rzęs. Pisząc kolejne sms-y, płakała jeszcze bardziej, mając wyrzuty sumienia. Wiedziała, że zaniepokoi Louisa, ale nie chciała zostawać ze swoimi problemami sama. Bynajmniej nie teraz.  

Chciałam się usamodzielnić, nie bać się czy wystarczy mi na spłatę domu, a tu dupa, nie dostałam pracy nawet jako pieprzona kelnerka nie dostałam, no kurwa

Staram się nie płakać, ale to jest silniejsze, przepraszam Lou, ale ja po prostu już, no kurwa mać

Pociągnęła nosem i wyłączyła telefon, rzucając się bezsilnie w poduszki na kanapie. Nie powinna była w ogóle żyć. 


*** 

ta- da!!! 

niedziela to i ja :----) 

przyjmijmy, że rozdzialy będą w weekend, nie tylko w sobotę, ok? 

aktualnie jestem przeziębiona, i, możliwe, że są błędy

starałam się ich nie popełniać, ale no wiecie

 chodzenie w bluzie przy 13 stopniach nie jest dobre, pamiętajcie ;----) 

kocham was, postaram się napisać rozdział jak najszybciej x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro