3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zebrał dłonią mokre od potu kosmyki, zaczesując je do tyłu. Ostatnio naprawdę wiele czasu poświęcał na wysiłek fizyczny, bo seks z Taehyungiem nigdy nie był spokojny, oboje pod koniec byli wymęczeni, całkowicie bez sił. Starszy oczywiście miał gorzej, bo bolały go rany, jednak niezbyt się tym chyba przejmował. Od razu wtulał się w jego tors, niczym małe zwierzątko, które potrzebuje pieszczot. Było to nieco zabawne, bo w łóżku pragnął chamstwa, zaś po stosunku czułości, przytulania i innych bezwartościowych bzdetów, do których sam Kook nie był przekonany, jednak robił to, by tamten nie marudził. Zresztą nie było to takie najgorsze, mógł się poświęcić, w końcu wcześniej naprawdę czuł się zajebiście.

Ta relacja początkowo wydawała mu się strasznie wkurwiająca, jednak po kilku tygodniach regularnych spotkań, przyzwyczaił się już do zabaw z tym chłopakiem. On kochał dominować, był brutalny i potrzebował czuć się jak pan, zaś blondyna jarało bycie gnojonym, więc jakby nie patrzeć ich relacja skazana była na sukces. Nie nudzili się razem, dawali upust emocjom. W dodatku Kim był całkiem podniecający, gdy błagał o klapsy. Jungkook nie należał do zbyt skomplikowanych ludzi. W łóżku potrzebował kogoś ładnego, zgrabnego i seksownego. Fajne pośladki, delikatna skóra, pełne usta... Taehyung to wszystko miał, póki co więc nie buntował się przed tym wszystkim. Ba! Zaczynało mu się to wszystko podobać. Nie musiał się wysilać, bo zawsze blondyn był chętny, bądź wręcz sam mu się pchał do łóżka, dodatkowo żadne głupie randki nie były wymagane, sam seks, czysta przyjemność, bez jakichkolwiek przywiązania. Tego potrzebował.

 Jungkookie...  wymruczał starszy, gładząc go po torsie ze słodkim uśmiechem na twarzy.

 Hm?   mruknął, zerkając na niego kątem oka. Ten uniósł się nieco i musnął jego usta, zasysając się nieco na dolnej wardze.

 Pojedziesz ze mną na weekend? Na jakąś wycieczkę, czy coś... Mamy domek nad jeziorem, ale jak nie lubisz takich miejsc, to mogę nam wynająć coś innego. Spojrzał mu w oczy, po czym powoli przesunął ustami na szyję młodszego, zaczynając ją całować i lizać.

 Mhm...  westchnął cicho, wplatając dłoń w jego włosy. Przycisnął go mocniej do siebie, zastanawiając się nad tym chwilę. Nie miał planów, w sumie poza imprezami nie robił niczego ciekawego, wyjazd mógł być przyjemną odskocznią, jednak czy chciał tam jechać z tym dzieciakiem? Będą ze sobą cały czas, czy to wytrzyma? Papla jak najęty, jest nachalny i czasami irytujący.

 Hm? Kocie... Proooszę. Pojedziemy tam, gdzie będziesz chciał...  Spojrzał na niego prosząco, nieco nadymając policzki.

Kook westchnął, krzywiąc się nieco. Miał ochotę odmówić mu z czystej przekory.

 Nie wiem... Przekonaj mnie. Uniósł nieco jedną brew. Chłopaczek uśmiechnął się i zsunął dłoń na jego podbrzusze.

 Mam fajne zabawki, kocie. Możemy robić to w lasie, nad wodą... Nie ma tam prawie ludzi, wszelkie fantazje mogą zostać zrealizowane.

Cóż. Potrafił być przekonujący. Złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie mocno tak, by opadł mu na tors.

 Okej, niech będzie. Gotujesz i zapewniasz alkohol, zrozumiano?

 Oczywiście!   Wyszczerzył się, wtulając mocno w niego. Młodszy objął go w pasie, kiwając głową z niedowierzaniem. Co za szaleniec...

***

 Przecież kazałem wam to przygotować. Nawet prostego polecenia nie rozumiecie?  warknął Tae, wpatrując się w trzech uczniów, przewodniczących poszczególnych klas. Nie znosił lenistwa, braku dyscypliny i niewypełniania swoich obowiązków. Miał mieć dzisiaj zarysy wszystkich klas, by przygotować projekt wydarzenia, a w takim wypadku nic nie zrobi.   Macie czas do jutra. Na maila wyślijcie mi informacje, jeśli tego nie zrobicie, to poniesiecie konsekwencje, zrozumiano?

Pokiwali głowami nieco przerażeni, po czym wyszli z pokoju. Taehyung przysiadł na stole, sięgając po wodę, której upił kilka łyków.

Pukanie.

 Proszę   odparł już nieco milszym tonem, bo weszła oczekiwana osoba.

Kook zamknął drzwi i podszedł do niego, od razu lądując pomiędzy jego udami.

 Cześć, dzieciaku   mruknął, łapiąc go za krawat. Przyciągnął go zdecydowanie do siebie, od razu wpijając się w wargi starszego, któremu natychmiastowo zrobiło się gorąco. Poddał się całkowicie zaborczym ustom bruneta, który od razu przejął kontrolę nad pieszczotą, atakując swoim językiem ten młodszego. Jego wolna dłoń zsunęła się na udo blondyna, zaciskając na niej szczupłe palce. Ten nieco nieśmiało objął młodszego za szyję, odwzajemniając namiętnie pocałunek. Odruchowo oplótł go udami w pasie, na co Jeon zamruczał, uśmiechając się pod nosem.

 Moja dupcia potrzebuje uwagi, hm? Poproś, a dostaniesz.

— Proszę, panie... Zajmij się mną, jeśli możesz Jego głos drżał, niewinna buźka zaś wpatrywała się w bruneta z całkowitym oddaniem i posłuszeństwem w oczach.

Młodszy prychnął pod nosem, po czym przywarł ustami do szyi przewodniczącego, w tym samym czasie unosząc go nieco nad stołem. Już miał wymierzyć mu klapsa, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich zszokowany, czerwonowłosy Park Jimin, były przewodniczący.

 Ach!  pisnął Taehyung, wpatrując się nieco zaskoczony w kolegę, który zmarszczył brwi niezadowolony.

 Przyniosłem ci dokumenty, nie zawracam już głowy. Położył na stole teczki, zerkając kątem oka na parkę. Kim wysunął się z objęć młodszego, poprawiając koszulkę.

 Um, dziękuję Jimin.

Spojrzał na Jeona, który nieco się skrzywił, po czym uszczypnął go w tyłek i wyminął szybko Parka, wychodząc. Kurczę, tak nie miało być.

 Co ci się stało, Taehyungie? Od kiedy zadajesz się z marginesem i z nim obściskujesz? Nie brzydzi cię to?

 Pozory mylą, jest mi z nim dobrze, reszta jest nieistotna. Wzruszył ramionami. Jimin zawsze był jakiś taki antypatyczny, ale taka jego natura. Tylko dla niego był miły, ale w końcu znali się już lata.

— Rozumiem. Obyś był więc szczęśliwy z Jeonem, największym wyrzutkiem w szkole.  Uśmiechnął się, poprawiając na nosie okulary.

 Będę, jest najlepszy   odparł, po czym sięgnął po pierwszą teczkę, przeglądając ją. Czeka go masa pracy...

***

Nareszcie. Po kilku godzinach jazdy w końcu dotarli do całkiem ładnego, sporego domku położonego w lesie, na jakimś całkowitym zadupiu. Jungkook od razu wysiadł z samochodu i przeciągnął się, zerkając na Taehyunga, który zapłacił kierowcy, po czym zaczął wyciągać z bagażnika ich torby. Jeon westchnął, przyglądając się jego nieudolnym próbom, po czym wyrwał je z rąk chłopaka, zatrzaskując bagażnik.

 Ja wezmę, ty otwórz drzwi. Skinął głową w kierunku budynku, na co zarumieniony i ucieszony chłopaczek podbiegł do wejścia i wsunął klucz, prędzej jeszcze wklepując kod. Młodszy wszedł za nim. W środku było duszno, pewnie dawno nie wietrzono, jednak mimo wszystko wnętrze prezentowało się przyjemnie. Eleganckie kanapy, wielki telewizor, ogromne okna, jedne wręcz na całą ścianę, co dawało uczucie, jakby mieszkali w samym lesie.

 Muszę pootwierać okna   odparł blondyn, po czym podszedł do szklanej ściany i przesunął ją na bok. Cóż. Pomysłowe.

Kook odstawił torby, po czym zaczął się rozglądać. Nawet ich domek letniskowy był lepszy, niż jego mieszkanie. Gdyby nie to, że miał na wszystko wyjebane, to zacząłby czuć się nieswojo, bo przepaść między nimi była znacząca. Sama rodzina to niebo, a ziemia, ale przecież to nieistotne.

Opadł na kanapę, wzdychając cicho. Powietrze tutaj było inne, czystsze.

 Jungkookie...   Blondyn nie wiadomo kiedy znalazł się na jego udach, wpatrując się w niego z góry.   Chcesz się czegoś napić, jesteś głodny?

 Hm... Zjadłbym coś. Skinął głową, po czym złapał go za nadgarstek i przysunął do swojej twarzy. Wsunął jeden palec do swoich ust, zasysając się na nim, przegryzając zębami. Starszy jęknął, wbijając w niego rozkoszne spojrzenie, pełne podniecenia.  Ciebie bym zjadł, ale pierw zrób mi jakieś mięso i schłodź alkohol.

 Mhm... Uśmiechnął się i nachylił nad nim, cmokając w usta, po czym zszedł z niego i zaczął zabierać się za przygotowywanie jedzenia, cały w skowronkach.

Jeon go za bardzo nie ogarniał. Jego zmiany nastroju były dziwaczne. Przy ludziach był wredną suką, nie znosił sprzeciwu i wszystkich musztrował. Gdy się spotykali, to zmieniał się w słodkiego chłopaczka, który by się cały czas miział, całował. W łóżku to w ogóle całkowity sługa, przesiąknięty erotyzmem. Nie był chyba normalny, ale cóż, taki jego urok.

***

 Chcesz jeszcze, suczko?  warknął do ucha blondyna. Ten jęknął, bowiem knebel w buzi mu nie pozwalał na nic więcej.  Nie słyszę!  Jego ton głosu był groźny, nieznoszący sprzeciwu. Starszy ledwo łapał oddech. Przywiązany do poręczy łóżka po dwóch stronach, z penisem Jeona w tyłku, w dodatku nic nie widział i nie mógł krzyczeć. Czuł się zagubiony, ale i podniecony. Młodszy się z nim droczył. Wsuwał odrobinę, po czym mocno atakując przez chwilę.

Drapał go. Jak lew, który chciał zedrzeć w ofiary skórę. Gryzł go, jakby chciał zjeść, oderwać kawał mięsa z biednej szyi. Lał go w tyłek pasem, aż ledwo go czuł, potem zaś pieprzył mocno.

Kostki lodu, które porozrzucane były na pościeli były tak nieprzyjemnie zimne. Miał dreszcze, różnice temperatur były nie do zniesienia.

Starał się krzyknąć, że chce, ale było to zagłuszone materiałem w jego ustach. Cholera. Jaki on był wredny, jaki nieprzyjemny. Całkowicie seksowny i najlepszy. Diabeł w ciele seksownego mężczyzny. Chociaż go nie widział, to wyobrażał sobie jego idealnie zarysowaną klatkę piersiową, napięte ramiona, które ściskały jego biodra z niesamowitą siłą...

 Moja dziwka — mruknął Kook, liżąc go po całym policzku, po czym zaczął poruszać się w nim naprawdę mocno. Gdyby nie fakt, że łóżko było wielkie, drewniane i solidne, to pewnie by padło. Jego w mieszkaniu chybaby nie wytrzymało dzikości Jungkooka...

Członek chłopaka uderzał w jego czuły punkt, doprowadzając go do ekstazy. Pociągnął mocniej za linki, by jakoś dać upust podnieceniu, jednak na nic się to zdało.

Kolejne uderzenie. Na bogów! Czemu on był taki cudowny! Jego ciało wiło się, chociaż było skrępowane.

 Dobrze c-ci? Lubisz, jak cię tak rżnę? L-lubisz?! Usłyszał śmiech chłopaka. Za dużo emocji, przyjemności. Tego cudownego członka w nim. Ze stłumionym krzykiem doszedł, zaciskając się na nim i trzęsąc się przy tym. Jak w niebie, jak w raju. Nieziemsko, idealnie.

 Paskuda narobiła... Ach...  Gorąca ciecz rozlała się w jego wnętrzu. Jeon z jękiem przyjemności opadł na niego, dysząc ciężko. Złapał za jego knebel i zsunął go, po czym uwolnił jego oczy i ręce.

— Ach... Och... Kook...  Starszy spojrzał na spoconego kochanka, który leżał na nim. Wtulił się w niego, resztką sił całując w czoło.  Nie... wychodźmy z łóżka... nigdy...

 Czasami muszę się odlać.

 To tylko wtedy... Chcę cię już zawsze...

Odetchnął, a jego klatka piersiowa szalała. Gdy młodszy zsunął się z niego i przyciągnął do siebie, chowając w ramionach, poruszyła się nieco mocniej. Co te głupie serce...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro