🪔seven🪔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nawet nie skapnęli się kiedy nadszedł wieczór. Chłopacy byli właśnie w pokoju szatyna i szukali czegoś w co brunet się zmiesci, przez to że dzieliło ich siedemnascie cm nie było to tak łatwe, ponieważ albo coś było do połowy łydki albo odkrywało mu brzuch.
W końcu znaleźli jakąś najzwyklejszą oversize koszulkę i krótkie spodenki od piżamy.
- gdybyś nie był taki wyrośnięty nie musiał bym marnować dziesięciu minut mojego życia żeby znaleźć coś w co się wciśniesz - jęknęł szatyn opadając na łóżko.
- Wypraszam sobie to ty jesteś nad  wyraz niski - oburzył się brunet kierując się do łazienki.
- tylko się nie utop! - krzyknął Will na odchodne.

Tak właśnie został sam w pokoju. Cisza wypełniająca to była tak przyjemna, bo pomimo to, że uwielbiał Mike'a potrzebował swojej ciszy, tylko jego ciszy. Słyszał tylko charakterystyczny dzwiek zatkanego nosa i gwizd wiatru przez sztzreliny w oknie.
Rzymknał oczy i rozkoszował się samotnością. Byl jedną z nie wielu osób która lubiła samotność, nie dobijała go wręcz przeciwnie czuł się w niej jak w objęciach spokoju, czuł się wolny od wszystkiego czuł się po prostu dobrze.
Nie zdarzyło się jednak nią długo napawać bo po chwili do pokoju wrócił brunet z turbanem z ręczniak na głowie.
- zmykaj się kąpać bo mali czasu nam zostało - powiedział energicznie Mike lekko szturchając kolegę.
- No juz już - powiedział I powoli podniósł sie do góry.
- tylkoo się pośpiesz - dodał.
- nie ma sprawy panie niecierpliwy - zarzucił i wyszedł z pomieszczenia.

****

Gdy oboje byli już po zrobieniu swojej wieczornej rutyny usiedli razem na łóżku. Siedzieli tak blisko, że stykały ise ramionami w normalnym przypadku młody Byers już dawno odsunac się na dwa metry od tej osoby i wyśpiewał wszystkie klątwy jakie zna by ją uśmiercić. Lecz mu pozwalał na kontakt fizyczny. Nawet sam go chciał. Potrzebował go. Siedzieli w ciszy ale przyjemnej ciszy. Lubili taką.
Często po prostu sobie we dwójkę siedzieli i nic nie mówili.
Jednak coś, są raczej ktoś przerwał im wspaniała ciszę.
Ojciec Will'a niespodziewanie wrócił z wrzaskiem do domu, przez co pani Byers  również podniosła swój głos, słyszalnie bardzo nie zadowolona z powrotu jej męża.

To był ten moment w którym szatyn tak bardzo chciał żeby Mike poszedł do domu, ale tak cholernie chciał żeby był przy nim. Jego oddech zaczął był nie równy, a w oczach pojawiły się zły. Tak bardzo nie chciał, żeby jego przyjaciel tego słuchał.
- Mike, starsznie przepraszam byłem pewny, że najwcześniej jutro wróci. - zaczął nie spokojnie przepraszać.
- ejj csiii spokojnie, to nie twoja wina. - zaczął go uspokajać w tym samym czasie gładząc jego ramię.
- przepraszam, że wszystko się zepsuło - dodał już trochę spokojniej, lecz poczucie wstydu mocno w nim buzowało.
- Nie do końca, masz siłę żeby wyjść? - zapytał I delikatnie się uśmiechnął, na co szatyn odpowiedział skinięciem głowy.
Brunet wyciągnął w jego stronę ręką, którą szatyn bez zawahania chwycił.

Wyższy szybko pomógł wyjść chłopakowi przez okno po czym sam przez nie przeszedł.
- nie mamy butów, a jest wilgotno - zauważył szatyn.
- No i co będziemy razem leżeć chorzy - odpowiedział  I ponownie chwycił rękę niższego I pociągnął go w stronę już bardzo dobrze znanej im uliczki.

****

- może dziś też zrobi się romantyczny nastrój? Wiesz deszcz i te sprawy? - zażartował brunet próbując poprawić przyjacielowi humor.
- Nie wziąłem chusteczek - odpowiedział jednak nadal bez humoru.
- akurat pomyślałem o tym,  madmuazel -ukłonił się z paczką chusteczek w ręce.
- idiota - przewrocił oczami zabierając przedmiot z rąk drugiego. Mimo, że Will miał skuloną głowę w dół Mike mógł dostrzec delikatny uśmiech wywołujący u niego rumieńce.
- dla ciebie mogę nim być - odpowiedział niespodziewając się ze wypowie to na głos.
-ciekawe, twoje ego ci na to pozwala? - zaśmiał się.
- narazie tak więc wykorzystaj to - powiedział I położyła się na zimnym betonie.
- co ty robisz? - zapytał zmieniając temat.
- ogladam gwiazdy, dołączysz czy będziesz się głupio gapić? - odpowiedział, a szatyn bez odpowiedzi położył się na tyle blisko bruneta by ich ramiona się stykały.

Leżeli tak dłuższą chwilę wpatrujac sie w miesiące się gwiazdy na niebie.
Dookoła dobiegały jedynie odgłosy wiatru wpadającego do starych zabudowań i jakiś nocnych zwierząt.
Czarnowłosy nagle odwrócił się bokiem do szatyna I zaczął się w niego wpatrywać.
Niższy powtórzył czynności drugiego.
Wpatrywali się sobie w oczy.
Byli na tyle blisko siebie, że zabierali sobie nawzajem powietrze z ust.
Niby patrzyli sobie w oczy, ale tak naprawę wzrok obu był zapatrzony w usta tego drugiego, lecz żaden nie przyzna się do tego.
W ich głowach były te same pytania i chęci.
Mogę go pocałować?
To ta chwila?
Ciekawe jak smakują jego usta.
Chce go poczuć.
Żaden nie chciasie odważyć zrobić pierwszego ruchu, więc tkwili w tym beż ruchu, do czasu.
- twoje oczy są ładniejsze od gwiazd - wyszeptał brunet.
- pocałujesz mnie wreszcie czy będziesz dalej pieprzyć? - powiedział na pewno nie cicho po czym przybliżył się jeszcze bardziej do twarzy bruneta przez chwila górując nad nim. Rola szybko się zmieniła i czarnowłosy przerzucił ich po czym delikatnie i krótko zlaczył ich usta.

To było jak błysk oboje znaleźli się we dwójkę w innym wymiarze ignorując wszystko wokół. Pocałunek był jeszcze lepszy niż ten, który sobie wyobrażali.
Gdy oderwali się od siebie ich twarze nadal znajdywały się na bliskiej od siebie odległości, a chłopacy patrzyli sobie nawzajem prosto w oczy.
Żaden nic nie powiedział, ale oboje wiedzieli, że drugiemu się podobało.
Po chwili wpatrywanie się w siebie ich usta znów się spotkały tym razem w dużo dłuższym i mocniejszym pocałunku.
Leżeli na sobie na srodku ulicy gdzie wszyscy mogą ich zobaczyć nie przejmując się tym za bardzo dopóki nie usłyszeli znajomego głosu.
- No nieźle - usłyszeli damski głos, po którym od razu się od siebie oderwali  żeby ujrzeć tajemniczą postac którą okazała się.

Maxine Mayfield że szlugiem w ręce?!



📚
Hejkaa, zachciało mi się byler kiss to se napisalam🥰✌️
W ogóle zauważyłam że dostaję wane zawsze jak pisze ze jej nie mam i nie będę pisać (dziwne)
Ale nom😃👍🏻
Słowa:977💀

Miłego dnia /wieczoru /ranka lub Miłej nocy 💞💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro