🪔three🪔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ciemnowłosy zaczął powoli wybudzać się z snu. Było koło drugiej w nocy.
Pobudki w nocy są najgorsze.
Jego zaspane oczy zaczęły się uchylać, kiedy ujrzał, że jest już ciemno, a jego przyjaciela nie ma poderwał się w górę.
Próbując przypomnieć sobie kiedy poszedł. Niestety w głowie miał pustkę.
Po chwili zerkajac na swoją rękę odczytał na niej wiadomość i lekko się uśmiechnął.
Jego uśmiech jednak zżedł kiedy uświadomił sobie jedną rzecz.
Szatyn trzymał go za rękę, a on tego nawet nie wiedział.
Może to zabrzmieć obsesyjnie, ale w pewnym stopniu Mike ma obsesję na punkcie Will'a.
Znów popatrzył na napis, a bardziej na gwiazdkę na końcu wpisu.
Odkąd pamiętam chłopak zawsze ja tak rysował.
Zawsze była perfekcyjna jak i haotyczna.
Była urokliwa i skryta.
Była jasno świadcząca oraz wprawiająca w stan zamyślenia.
Była po prostu od Will'a, czyli niezwykła.

Pochyliła się do tyłu, opadając na materac.
,,chciałbym go zrozumieć,, Pomyślał.
Mimo, że od dziecka są że sobą szczerzy i rozumieją się bez słów.
To jednak nie rozumieją się.
Mimo, że rozumieją swoje problemy nawzajem, nie rozumieją drugiego w nich.
Nawet jak próbują nie wychodzi.
Czasami mają wrażenie, że są co do siebie obcy.
,,czemu zawsze mówi mi po zdarzeniu? Czemu o jego ojcu dowiedzieli się najpóźniej? Dlaczego o wszystkim zawsze dowiaduje się na końcu?,, kolejna myśl.
Takich miał mnóstwo.
Kazdy kto zna Will'a  bardzo dobrze wie, że zawsze chce poradzić sobie z wszystkim sam nie chcąc robić innym problemów, nie chcąc innych zamartwiać, chcąc w samotności znikać.
Mimo, że wie, że nie pozwolą mu na to.
On i tak swoje.
Mike'a to boli bardzo, bardzo.
Chciałby móc być przy nim i to zawsze bez przerwy.
Poczuł do niego coś nowego.
Coś czego wcześniej nie znał.
Coś dziwnego.
Coś co może jest piękne.
Coś czego nie powinien poczuć.
Czemu nie powinien?
Czemu to nie może być normalne?
Czemu on musi być nienormalny?
Czemu zawsze jest inny?
Czemu te myśli nie opuszczają go nawet na chwilę?
Czemu nie może od tak ich się pozbyć?

Jego oddech przyśpieszył jak zawsze gdy zaczynał o tym myśleć.
Szybko podniósł się do siadu, zamknął oczy i chcąc się uspokoić zaczął myśleć o czymś przyjemnym.
Myślał o Will'u.
W tym momencie nie chcial tego.
Otworzył oczy zrezygnowany i wtedy zobaczył swoją gitarę.
Ryzykownym było grać o tej godzinie, ale musiał się odstresować.
Podszedł do instrumentu i chwytając go spowrotem usiadł na miękki materac łóżka.
Powoli przesuwał palcami po strunach wydobywając pojedyncze dźwięki.
Nie wiedział co grał.
Po prostu grał.
Nie była to żadna melodia.
Tylko haos, który dało się jako tako słuchać.
Muzyka przenosiła go do innego miejsca.
Fantastycznego miejsca.
Zawsze wyobrażał sobie, że siedzi w pokoju.
Gra.
I w momencie w którym wstaje i staje tyłem do drzwi i patrzy za okno, do pokoju wchodzi szatyn, po czym do niego podchodzi i przytula od tyłu.
Wtedy opiera głowę o tą niższego i mówi ,,pięknie jest na dworze,,
Na co ten tylko mocniej się uśmiecha.

Bardzo dobrze wiedział, że nie powinien mieć takich wyobrażenień.
Ale co jeśli tylko to mu zostało?
Chciał by móc być sobą, lecz gdyby to zrobił nie miałby przyjaciół, rodziny, domu i Will'a.
Więc pozwala sobie na scenariusze, niektóre scenariusze.
Zakończył swoje grajki na gitarze po czym odłożył ją na swoje miejsce.
Spojrzał na zegar.
Czwarta dwadzieścia trzy.
Stwierdził, że się położy spać, by w szkole wyglądać chociażby w jednym stopniu
nie jak zombie.

*****

Siódma dziesięć.
W podskokach wyskoczył z łóżka.
Podbiegł do szafy I założył na siebie losowe ciuchy tylko by nie iść do szkoły w piżamie.
W ekspresowym czasie spakował się i szybko zbiegł na dół.
Założył swoje buty I wybiegł z domu wsiadajac na rower żeby chociaż spróbować być na czas.
Dojechawszy do szkoły wbiegł do budynku i do odpowiedniej klasy.
- przepraszam za spóźnienie! - krzyknął wybiegając do pomieszczenia.
W odpowiedzi jednka usłyszał tylko cichy śmiech.
Spojrzenie czarnowłosego powędrowało w stronę ciepłego głosu chłopaka siedzącego przy ławce.
- co jest? - zapytał Mike.
- mamy odwołana pierwsza lekcje geniuszu - odpowiedział mu szatyn, kiedy ten podchodził, żeby usiąść obok niego.
- też o tym zapomniałeś? - zapytal zdyszany siadając.
- nie, nie chciałem siedziec w domu dlatego przeszedłem - odpowiedział I zaczął chować swój szkicownik do torby.
- Coś się stało? - zapytał troskliwie.
- nie, nic nowego - odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- na pewno? - chciał się upewnić.
- ta - odpowiedział I oparł glowe na ręce.

Wyglądał uroczo, przynajmniej dla Mike'a.
Zapatrzył się na niego, przez co na jego twarzy mimowolnie powstał mały uśmiech.
Kochał gdy Will miał na twarzy uśmiech wyglądał wtedy przepięknie.
Mimo to, że bez niego też tak wyglądał.
- Em Mike? - pstryknął mu palcami przed twarzą chcąc go wyciągnąć z zamyśleń.
- Tak? - powiedział wciąż oczarowany szatynem.
- wszystko okay? - zapytał  troskliwie, co jeszcze bardziej rozgrzało zimne serce czarnowłosego.
- taak - odpowiedział przedluzajac wyraz.
- No niech Ci będzie dziwaku - odpowiedział I zaczął wyciągać książki z matematyki.
- yhm -odmruczał, na co szatyn posłał mu zdezorientowane spojrzenie, które zignorował.
Chwilę później do klasy weszły Jane I Max śmiejąc się z czegoś do utraty tchu.
- Witajcie przyjaciele! - krzyknęła ze śmiechem rudowłosa.
- co wam jest? - zapytał szatyn.
- Nic po prostu się śmiejemy - odpowiedziała brunetka.
- jesteście naćpane? - zapytał czarnowłosy.
- w dupie - odpowiedziała rudowłosa.
Siadając do ławki przed nimi.
- oryginalnie Maxine, oryginalnie - skwitował szatyn.
- zaraz ci dam oryginalnie w łeb.
Tak jeszcze nie dostałeś - odpowiedziała opierając się o ścianę.
- ej ale bez agresji - powiedziała brunetka opierając się o kolana rudowłosej.
- Ja nadal uważam, że są naćpane - powiedział Mike, rozpoczynajac tym kłotnie z Max.
Nie całe dziesięć minut potem do klasy zawitały kolejne osoby.

📚
Witajcie przyjaciele xjxjxh, troszkę dzisiaj krotki, ale był by nudny jelsi przeciągnęłaby go dłużej.
Przynajmniej mi się tak wydaje.
Za błędy przepraszam ale nei cche m isie tego sprawdzać.

Miłego dnia/wieczora/ranka lub co Miłej nocy 💞💞💞

947 słow😭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro