BN - 05

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Ashton podniósł się z klęczek, oglądając batonik czekoladowy, który zdjął z półki w alejce ze słodyczami.

    Pokiwał głową, aprobując swój wybór, i obrócił się, zauważając znajomego blondyna trzymającego koszyk na zakupy w prawej ręce i telefon w lewej.

    Uśmieszek zaigrał na jego twarzy i bez powtórnego przemyślenia tego, odłożył czekoladowy batonik i ruszył w kierunku chłopaka.

    Stanął obok niego z zadowolonym z siebie uśmiechem i oparł się ramieniem o półkę stojącą przed nim. Luke wciąż był nieświadomy jego obecności.

    – Hej, słodziaku – wyszeptał i Hemmings wzdrygnął się na ten niespodziewany dźwięk.

    Luke popatrzył swoimi niebieskimi oczami na Ashtona. Jego lekko przestraszony mózg wciąż nie był w stanie określić, kto był winowajacą tej całej sytuacji.

    Ale kiedy wszystko ułożyło się w całość, natychmiastowo przeszedł do swojej 'nienawidzę życia' miny.

    – Oh, to znowu ty – powiedział płaskim głosem, pozbawionym jakiejkolwiek oznaki entuzjazmu.

    – Wydaje się, jakby wszechświat po prostu pragnął, żebyśmy byli razem, huh?

    – W takim wypadku, opuszczam Ziemię tak szybko, jak to możliwe.

    Kręconowłosym wysunął lekko do przodu dolną wargę, próbując odwzorować spojrzenie smutnego szczeniaczka.

    Co szczerze mówiąc, było najsłodszą rzeczą, jaką Luke kiedykolwiek widział. Nie, żeby miał to kiedykolwiek przyznać, oczywiście.

    – Nie bądź taki, skarbie. Dlaczego nie mogę pomóc ci z noszeniem tego? – zapytał jedwabistym i przyjaznym głosem, wskazując na koszyk, który trzymał blondyn.

    – Radzę sobie, dzięki.

    Ręką ashtona opadła z powrotem do jego boku i poczuł się delikatnie przybity z powodu tego, że Luke nie pozwolił mu nawet pomóc sobie z zakupami.

    – Oh, no weź. Próbuję być miły.

    – Tak, cóż, a ja próbuję być sam.

    Luke odszedł, mając nadzieję, że Ashton załapie przekaz i zostawi go samego, jednakże kompletnie się pomylił.

    – Rozmawiałem ostatnio z twoją mamą – wspomniał niespodziewanie Irwin, wciąż podążając blisko Luke'a.

    – Jestem tego świadom. I czy mógłbyś, proszę, przestać za mną iść. To byłoby naprawdę miłe – powiedział, zatrzymując się, by rozejrzeć się po jednej z półek.

    – Jesteś taki niemiły. – Ashton nadąsał się.

    – A ty jesteś tak irytujący – odpowiedział młodszy.

    Ashton uśmiechnął się z zadowoleniem.

    – Ale nie możesz zaprzeczyć temu, że mimo wszystko jestem wysoce atrakcyjny.

    Luke wywrócił oczami. To wydawało się być jedną rzeczą, którą robił w towarzystwie nowego sąsiada.

    – Tak, ale jesteś także wysoce irytujący.

    Ashton uśmiechnął się.

    – Więc się z tym zgadzasz?

    – Co?

    – Uważasz, że jestem wysoce atrakcyjny.

    Luke zarumienił się, niespodziewanie czując się ekstremalnie gorąco.

    – N-nie! Nigdy tego nie powiedziałem.

    – Zrobiłeś to. Powiedziałeś 'tak' zaraz po tym, jak ja powiedziałem, że 'nie możesz zaprzeczyć temu, że jestem wysoce atrakcyjny'.

    Luke praktycznie się dymił, i nie tylko z powodu komentarzy Ashtona, ale również z zawstydzenia.

    – Ja tylko… Ty jesteś po prostu… Ugh!

    Czuły uśmiech rozprzestrzenił się na twarzy Irwina. Luke stający się cały speszony i defensywny był naprawdę uroczy.

    Blondyn zaczął oddalać się, ale zanim zniknął z widoku, Ashton zdołał chwycić jego nadgarstek i przyciągnąć do siebie z powrotem.

    Ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą na dobre kilka sekund. Luke był praktycznie sparaliżowany przez ładny, leśny kolor wypełniający tęczówki Ashtona.

    Był kompletnie unieruchomiony, wciąż wpatrując się w oczy kręconowłosego. Ashton wślizgnął dłoń do tylnej kieszeni spodni Hemmingsa i wyciągnął jego telefon.

    Blondyn w końcu wyrwał się z transu, marszcząc brwi, kiedy zdał sobie sprawę, że Ashton zabrał jego iPhone'a.

    Spróbował zabrać go z dłoni opalonego chłopaka, ale Ashton był od niego o wiele wyższy, przez co miał małe szansę na go, że go dosięgnie.

    Głośny śmiech opuścił usta Ashtona, kiedy szybko wpisał swój numer do telefonu Luke'a i wysłał do siebie wiadomość, zanim oddał smartfona sfrustrowanemu blondynowi.

    – Proszę bardzo, księżniczko.

    Luke sprawdził swoje kontakty, unosząc brwi, kiedy zobaczył, że Ashton zapisał siebie jako gorący kąsaek ;)

    – O mój Boże, tak bardzo cię nienawidzę – wymamrotał, kiedy Ashton ponownie się zaśmiał.

    – Nie, to nieprawda – odezwał się, pochylając się, by złożyć delikatny pocałunek na policzku chłopaka, pozwalając swoim ustom zatrzymać się na moment przy jego skórze.

    Twarz Luke'a wrzała, jego nos nabrał najbardziej czerwonego odcienia czerwieni. Ashton odsunął się i przegryzł usta.

    – Do zobaczenia wkrótce, księżniczko. – Puścił oczko, zanim oddalił się Hemmingsa.

    Glupkowaty uśmiech pojawił się na twarzy blondyna bez jego pozwolenia, lecz szybko się otrząsnął.

    Nienawidzisz Ashtona, pamiętaj. Jest irytującym, niesamowicie głośnym i nieznośnym sąsiadem.

    Bardzo, bardzo, bardzo przystojnym, irytującym, niesamowicie głośnym i nieznośnym sąsiadem.

———

Skończyłam tłumaczyć tego małego fanfika, więc teraz rozdziały będą codziennie :)

-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro