Nimfetka* (+18)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

//OMG CO TU SIĘ PODZIAŁO!//

   — Poznasz mojego współlokatora — Kim Jongdae uśmiechnął się szeroko, wprowadzając kod do swojego mieszkania. Zerknął kątem oka na stojącego obok Chanyeola.

   — Jesteś pewny? Zabiorę szybko swoją część i pójdę. Wybacz ale znając ciebie, hyung, obawiam się, że to jakiś psychol — wyższy nerwowo bawił się palcami w swoich dłoniach. Chen zaśmiał się wesoło i kręcąc głową w rozbawieniu, otworzył drzwi.

   — Jestem, Baek-hyung — zawołał Dae, zamykając drzwi za Parkiem.

   — Tu jestem — po mieszkaniu rozległ się spokojny głos. Przybyli weszli do połączonego z kuchnią i jadalnią salonu. Pierwsze co rzuciło im się w oczy to zgrabne, odziane w czarne zakolanki nogi, wystające zze oparcia odwróconej tyłem do wejścia kanapy.

   — Widziałeś gdzieś granatowy skoroszyt? Miałem w nim swoją część projektu, muszę ją dać do dokończenia Chanowi — odezwał się właściciel jakby ten widok nie był dla niego niczym szczególnym.

Nogi zniknęły za kanapą i dopiero wtedy Yeol zobaczył ich – jak się okazało – właściciela, który usiadł na meblu tak jak było to wskazane i drobną dłonią przeczesał srebrne kosmyki rozrzucone po jego głowie w nieładzie, który mimo wszystko wydawał się niesamowicie pociągający.

   — Zostawiłeś ją u siebie nieogarze — powiedział współlokator Kima i odwrócił się w stronę gościa, wstając z tapczan. — Cześć — dodał Baekhyun z szerokim uśmiechem w kierunku Chanyeola, który z rozdziawionymi oczami wpatrywał się w mniejszego, niezdolny do odezwania się z powodu wrażenia jakie wywarł na nim nieznajomy.

   — Aigoo — zajęczał Jongdae, klepiąc swojego współlokatora w biodro, kiedy przechodził obok w kierunku krótkiego korytarza. — Ubierz się, hyung.

   — A no tak — mruknął najstarszy i wesoło ruszył również w stronę przedpokoju. Dopiero patrząc w jego szczupłe plecy, Chanyeol zauważył, że chłopak, poza czarnymi zakolanówkami, miał na sobie tylko dużą bluzę, która ledwo zakrywała jego wyraźnie okazały tyłek. Najmłodszy przełknął ciężko ślinę.

   — Mogę skorzystać z łazienki? — zapytał Yeol swojego przyjaciela, nim ten zdąrzył zniknąć z jego pola widzenia.

   — Pierwsze drzwi na lewo — zapytany uśmiechnął się jeszcze szerzej tak, że jego oczy zmrużyły się niemal całkowicie a usta rozciągnęły na niemal pół twarzy. To właśnie sposób uśmiechu łączył Chanyeola i Jongdae, z czego ten pierwszy niejednokrotnie zauważał, że w przeciwieństwie do uśmiechu przyjaciela, ten jego wygląda głupkowato. Bynajmniej jego zdaniem.

Właściciel zniknął zapewne w swoim pokoju. Yeol zamrugał intensywnie, by odpędzić od siebie widok zgrabnego ciała młodego, srebrnowłosego mężczyzny, który w jego oczach wyglądał jak piękna lalka. Otrząsnął się i ruszył w kierunku łazienki.

Pierwsze drzwi na...?

Park na prawdę mógł się zarzec, że Chen powiedział "na prawo" jednak gdy otworzył drewniane drzwi zastygł, widząc przed sobą nieznajomego, który subtelnie ściągał swoją bluzę, powoli odsłaniając okrągły tyłek odziany w białe, koronkowe majtki nie zakrywające nawet połowy okazałych pośladków i szczupłe plecy, które wyraźnie zwężały się w talii, nadając mężczyźnie bardzo kobiecego kształtu.

Bluza szybko opadła spowrotem, zakrywając mlecznobiałe ciało, a Chanyeol pomyślał, że chciałby go dotknąć. Oczami wyobraźni nadal widział obraz, którego był świadkiem, mimo że starszy odwrócił się niepospiesznie i spojrzał na gościa bez cienia rumieńca na bladej twarzy.

   — Czego chcesz? — zapytał Baekhyun, przechylając głowę na lewe ramię i otakując wzrokiem przybyłego, stojącego jak przerażony posąg, który tylko wbijał w niego zachłanne spojrzenie, do którego z biegiem lat już przywykł. Chan w myślach przyznał jak niesamowicie uroczy i seksowny był stojący przed nim mężczyzna. Potwierdzeniem myśli wyższego był ogromny gorąc jaki zaczął ogarniać jego ciało kumulując podniecenie w jego kroczu, które zaczęło się pobudzać co nie umknęło uwadze starszego, który uśmiechnął się nieznacznie gdy drugi nerwowo przełknął ślinę, nadal się nie ruszając.

   — Podoba ci się moje ciało? — zapytał Byun, unosząc pytająco brew. Nie czekając na odpowiedź powoli, ale dużymi krokami podszedł do gościa na niebezpiecznie bliską odległość, jednak nawet nie musnął go swoim ubraniem. Spojrzał na niego z dołu, z zadowoleniem zauważając, że mężczyzna spuścił na niego wzrok i po raz kolejny przełknął głośno ślinę. Niższy niemal czuł napięcie jakie budowało się w stojącym przed nim.

   — Chciałbyś mnie dotknąć? — zadał kolejne pytanie. Znowu nie czekając na odpowiedź, wykonał ruch. Odwrócił się tyłem do nowopoznanego i oparł się o jego ciało. Zgrabny tyłek naparł na krocze Chana powodując niekontrolowane sapnięcie, chłopak jednak nie zareagował. Mieszkaniec delikatnie ujął jego dłonie i oplótł nimi swoje ciało w klatce piersiowe. Powoli sunął nimi po swoim ubraniu po bokach poczym ułożył je na swoich biodrach, na których te się zacisnęły. Przez cały czas powoli poruszał biodrami, ocierając się o wyższego.

   — Nie? Szkoda. Lubię sado-maso — Baekhyun wzruszył ramionami i odsunął się od chłopaka, odwracając się w jego stronę. Zadowolony zauważył, że wybrzuszenie w spodniach Parka jeszcze bardziej się powiększyło.

Gość szybko wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Na jego twarzy malował się czerwony rumieniec. Szybko skierował się do pomieszczenia na przeciwko, które okazało się tym właściwym. Zdenerwowany dysząc, stanął przed umywalką i szybko przemył twarz zimną wodą, spoglądając w lustro na swoją speszoną twarz.

Marzył tylko o tym by przestać czuć tak ogromne podniecenie, jednak wspomnienie subtelnego dotyku i ruchów tego seksownego mężczyzny oraz obrazu jaki zastał po otworzeniu drzwi nie chciały opuścić jego głowy tylko mocniej go nakręcając. I tak z obrazem krągłego tyłka odzianego w białą koronkę i poczuciem winy Chanyeol masturbował się w łazience swojego przyjaciela.

~~

   — Proszę — powiedział wesoło Kim, podając siedzącemu na kanapie przyjacielowi skoroszyt z projektem. — Chciałbyś się czegoś napić? Właściwie nie mam teraz co robić więc jeśli chcesz moglibyśmy spędzić razem trochę czasu.

   — Ym... tak, proszę — zająkał się Chanyeol, nerwowo biegając wzrokiem po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Chen usiadł obok Parka na kanapie i wręczył mu szklankę pełną soku, którego smak wcześniej skonsultował z gościem. Chłopak szybko opróżnił szklankę do połowy nadal wewnętrznie speszony i zaaferowany współlokatorem kolegi z uczelni.

   — Jongdae-hyung — odezwał się w końcu cicho, upewniając się, że Baekhyun nadal znajdował się w swoim pokoju. Wywołany mruknął na znak, że słucha. — Twój współlokator jest... jakby to powiedzieć...

   — Zniewieściały, wyzywający, kobiecy, ładny, bardzo w twoim typie? — dokończył Kim, wzruszając ramionami i obracając w dłoniach własną szklankę soku po czym zaśmiał się głośno. — No nie patrz tak na mnie! Znam cię nie od dziś, wiem jaki typ lubisz, a Baekkie-hyung jest dodatkowo wyjątkowy i spełnia wszystkie twoje wymogi.

   — Chciałbym go — mruknął Chanyeol, wiedząc, że z spostrzegawczością Dae nie wygra i udawanie nic mu nie da.

   — Powiedzieć ci coś tak całkowie szczerze? — zapytał po chwili właściciel mieszkania, poważnie wpatrując się w młodszego. — Wątpię byś mu podołał. Powiedzmy, że jest dość... specjalny. Nie będę cię oszukiwać, poprostu jest trudny. I jego charakter i "cel".

   — Cel? — Chan powtórzył słowo zaakcentowane przez mniejszego.

   — Powiedzmy, że zajmuje się różnymi ludźmi ale z żadnym nie uprawia normalnego seksu — wytłumaczył przygryzając wargę. — Gdybyś go, na przykład, poprosił o loda nie odmówiłby ci, ale potem by cię wyprosił. Musiałbyś się na prawdę postarać by pozwolił ci zająć się sobą. Jak to powiedział – nie chce się oddawać komuś kto go nie zadowoli.

   — Wspominał coś o sado-maso — przypomniał sobie gość i spuścił głowę, by ukryć rumieniec na samo wspomnienie interakcji z współlokatorem przyjaciela, który przecież nadal znajdował się w mieszkaniu i mógł usłyszeć ich rozmowę.

   — Poważnie ci o tym powiedział? — Jongdae wytrzeszczył oczy, wbijając spojrzenie w rozmówce. — Nigdy, nikomu poza mną o tym nie wspominał. Nie patrz tak na mnie, nie zamierzam wchodzić mu do łóżka, zupełnie nie mój typ i właśnie dla tego mi powiedział. Nie robił tego, bo chciał by osoba, która zaproponowała mu stosunek się nim zajęła. Uwierz, bycie jego przyjacielem jest trudne. Regularnie muszę słuchać o ludziach, których zadowolił, a którzy nawet nie chcieli się odwdzięczyć. Niektórzy czasem go nachodzą. Czemu ja ci to w ogóle mówię?

Mniejszy zaśmiał się. Wtedy jednak wyjątkowo, Chanyeol nie upomniał kolegi o jego monolog typu tych, które zwykł mówić bardzo szybko i bez powodu. W jego głowie za to panował istny chaos. Skoro mężczyzna poinformował go o swoich preferencjach znaczyło to, że albo uważał, że tak jak Chen nie będzie nawet chciał go posiąść, albo przeciwnie - chciał by Yeol zajął się nim tak jak lubił.

   — Skarbie~, pożyczysz mi samochód — do pokoju wszedł obiekt rozmowy ubrany całkowicie normalnie, bez wyzywających dodatków. Stanął za kanapą za swoim współlokatorem i objął go w ramionach, swoim policzkiem łasząc się do policzka przyjaciela.

   — Nie ma takiej opcji — mruknął najmniejszy z towarzystwa, głaszcząc przedramię obejmującego go mężczyzny i śmiesznie wypychając wargi do przodu.

   — Zamierzasz mi dać buziaka? — zaśmiał się Baekhyun i pochylił się nad oparciem, by jak-gdyby-nigdy-nic pocałować usta swojego przyjaciela. Chanyeol zamrugał intensywnie, wpatrując się w profile właścicieli, którzy niczym się nie przejmując nie-tak-grzecznie wymieniali się śliną niczym stęsknieni kochankowie. Takiej sceny zupełnie się nie spodziewał. Jego usta mimowolnie rozchyliły się, kiedy tak wpatrywał się w zaistniałą sytuacje. Smukłe palce Byuna zaciskające się na drobnych ramionach Chena. Obaj mężczyźni przymkneli oczy na czas pieszczoty, która z każdą chwilą przybierała na sile, co potwierdzały tylko malutkie ręce Kima, które znalazły swoje miejsce na zaokrąglonych policzkach współdzielącego pocałunek. Niczym dziwnym nie był fakt, jak niekomfortowo czuł się obserwator, kiedy zastanawiał się co tak właściwie łączyło tamtą dwójkę. Dopiero kiedy oderwali się od siebie z nieco opuchniętymi wargami i spojrzeli sobie w oczy, Park mógł zaobserwować wyzwanie jakie niemo sobie rzucali przez dominujący wzrok jakim się obdarzali. Z pewnością jednak jeszcze bardziej nie spodziewał się, że nie minie nawet minuta, a obaj współlokatorzy wybuchną głośnym śmiechem.

   — Całowałeś się ostatnio z kimś innym niż ze mną? — zaśmiał się najstarszy i ujął w palce brodę przyjaciela, kręcąc jego głową. — Nie poprawiłeś się ani trochę. Musisz poważnie wziąć się za siebie i w końcu sobie kogoś znaleźć. Szkoda by taki potencjał się zmarnował.

   — Jesteś głupi hyung — mruknął Jongdae, uśmiechając się szeroko i wskazał kciukiem na Chanyeola. — Poza tym nie jesteśmy tu sami. Pomyśl sobie jak musiał się przestraszyć.

   — Nie miej mylnego wrażenia — Baekhyun kulturalnie zwrócił się do gościa. — Nic nas nie łączy, ten dzieciak jest poprostu zbyt nieśmiały, by okazać komukolwiek jak bardzo chce czułości. Więc jestem dobrym przyjacielem i czasem mu ją daję.

   — Jesteś ode mnie starszy tylko pięć miesięcy — chłopak uniósł brew, jednak nadal nie przestawał się szczerzyć.

   — Ja... — zaczął Chanyeol, zupełnie nie wiedząc co powinien powiedzieć lub zrobić. Idealny widok na obojczyk i smukłą dłoń Byuna ani troche mu nie pomagał. Sprawiał tylko, że najmłodszy czuł w sobie silną potrzebę dotknięcia choć kawałka jego skóry, potrzebę bycia bliżej. Bał się jednak przyznać przed samym sobą jak mimowolnie poczuł się zazdrosny o swojego przyjaciela, o jego relacje z Baekhyunem, w której wyraźnie nie było granic.

   — Nieistotne — mężczyzna machnął ręką i uśmiechnął się kwadratowo. — Poprostu nie bierz tego zbyt poważnie. Lubię być z nim blisko ale to nie znaczy, że coś nas łączy. Przepraszam, że musiałeś to oglądać.

   — Nie męcz go już tak. Pewnie chce zapomnieć a ty mu tylko przypominasz — Chen pociągnął współlokatora za rękaw bluzy by ten odsunął się od gościa, który wyraźnie nadal czuł się nieswojo. — Chanyeol-ah, nie bądź taki przerażony.

   — Jest ok — odezwał się w końcu najwyższy, nadal czując okropny gorąc. Niekontrolowanie pociągnął za dekolt swojej koszulki.

   — Coś mi się wydaje, że chciałeś na to popatrzeć — Baekhyun uniósł brew i obszedł mebel dookoła, by wcisnąć się między siedzących na kanapie. — Ja czy DaeDae?

Najstarszy ułożył dłoń wysoko na udzie swojego przyjaciela, pocierając je lekko i przyciągając chłopaka do siebie. Chanyeol wlepił w niego wzrok, dodatkowo czerwieniejąc na twarzy i zupełnie nie wiedząc co odpowiedzieć.

   — A może kręci cię trójkąt? — srebrnowłosy nie dawał za wygraną w droczeniu się z uszatym. Przyklęknął na tapczanie by pochylić się, opierając dłonie na udzie Parka, który nerwowo przełknął ślinę. — Chanyeol, tak?

Mężczyzna w duchu przyznał, że jego imię w ustach starszego brzmiało doskonale i chciałby słyszeć je częściej. Nie był jednak w stanie się odezwać, po raz kolejny czując się podstępnie uwodzonym. Jego myśli krążyły tylko wokół tego jak bardzo nieprzyzwoite rzeczy chciał zrobić.

   — Baekhyun-hyung, stop — Jongdae ściągnął brwi zaniepokojony i pociągnął wspomnianego za biodra, by ten odsunął się od drugiego, przez co przypadkiem opadł na jego kolana.

   — Tylko się droczę — zaśmiał się i intensywnie poruszył biodrami, po czym wstał i odszedł w stronę części kuchennej. Chanyeol ani na chwilę nie oderwał od niego wzroku, nadal zaskoczony tym wszystkim co się działo.

   — Przepraszam cię za to. Z twojej perspektywy to pewnie nie jest normalne, tym bardziej po naszej rozmowie — odezwał się Kim, przepraszająco skinąwszy głową.

   — Jest ok. Tylko... jestem trochę zaskoczony — wyjąkał najmłodszy i spuścił wzrok na swoje dłonie, nerwowo bawiąc się palcami.

   — Jeszcze mi będziesz dziękował — mruknął cicho Dae, po czym podniósł głowę i wykrzyczał. — Baekkie-hyung, pożyczę ci samochód jeśli teraz zamkniesz się z Chanem w swoim pokoju, włączysz głośną muzykę i ośmielisz go by chociaż powiedział jak bardzo go pociągasz.

Było już za późno. Park zorientował się co się dzieje dopiero gdy został pociągnięty za nadgarstek do pokoju, do którego wcześniej wszedł szukając łazienki. Byun pchnął go na dość sporych rozmiarów łóżko z grubym, białym materacem na mocno zabudowanej ramie z czarnego metalu i okrakiem usiadł na jego udach.

   — To jak? Nie myśl, że robię to tylko dla samochodu. Dwie sprawy za jednym razem brzmią dobrze — odezwał się mieszkaniec. — Nie jestem ślepy ani pozbawiony zmysłu dotyku. Czułem jak ci stanął z powodu samej bliskości. Teraz też się unosisz.

Mniejszy poruszył biodrami ocierając się o krocze uszatego. Ten sapnął tylko zaskoczony i wlepił wzrok w twarz mężczyzny, zupełnie nie wiedząc co zrobić. Był na niego napalony, to nie ulegało wątpliwości, jednak prowokacyjne zachowanie i słowa jakie usłyszał wcześniej od przyjaciela sprawiły, że jednocześnie był sparaliżowany strachem.

   — Czego się tak boisz? Nie zjem cię, chyba, że właśnie tego chcesz. Lubisz jak połykają? A może wolisz spuszczać się gdzieś indziej? — po tych słowach ciemnowłosy dosłownie spłonął rumieńcem. Baekhyun tylko się zaśmiał i po raz kolejny poruszył biodrami.

   — Słyszałem jak się zabawiałeś w łazience — bezwstydnie kontynuował. Wstał i odwrócił się tyłem by schylając się, ściągnąć z siebie spodnie, pokazując zgrabny tyłek w różowych, koronkowych majtkach, które równie dobrze mogłyby być stringami. Zakołysał biodrami, prostując się. — Tego chcesz?

Park przełknął głośno ślinę i całkowicie tracąc wszelką kontrolę, pociągnął Baekhyuna za biodra i rzucił nim o łóżko, na którym wcześniej siedział. Przygwoździł jego nadgarstki do materaca nad jego głową i uśmiechnął się pod nosem, widząc pewny siebie błysk w oczach mniejszego.

   — Robisz to specjalnie, prawda? Wiesz, że odkąd cię zobaczyłem mam w głowie sto pomysłów na sekundę jak cię zerżnąć i jeszcze śmiesz ze mną tak pogrywać — warknął młodszy swoim zachrypłym, głębokim głosem, niebezpiecznie zbliżając twarz do tej drugiego. — Specjalnie przelizałeś Jongdae na moich oczach, co? Wiedziałeś, że to tylko bardziej mnie podnieci. Jakby było trzeba i byś go pieprzył, prawda? Czułeś, że jestem duży. Aż tak bardzo chcesz bym cię rozerwał laleczko?

   — Chyba śnisz, że tak o dam ci zamoczyć — parsknął Baekhyun, dumnie wpatrując się w dominatora.

   — Kto cię pyta o zdanie? — odwarknął mężczyzna. Jedną ręką nadal podtrzymywał szczupłe nadgarstki, zaś drugą pociągnął za dekolt bluzy jaką drugi miał na sobie. — Masz jakieś zabawki, prawda?

   — Pod łóżkiem w kartonie — odpowiedział szybko i odchylił głowę na poduszce, eksponując smukłą szyję. Chanyeol szybko sięgnął w wyznaczone miejsce i wysunął wymacane pudełko. Uśmiechnął się pod nosem widząc zawartość. Myśl, że dotyka rzeczy, którymi zabawiał się starszy tylko dodatkowo go podniecała. Wygrzebał dwie pary kajdanek, którymi szybko przykuł nadgarstki mniejszego do ramy łóżka.

~~

Chanyeol wpatrywał się w blade plecy Baekhyuna pokryte licznymi, czerwonymi śladami. Nie powstrzymywał się. To co mógł zobaczyć na jego ramionach i żebrach było tylko niewielką częścią tego jak oznaczone były jego biodra, pośladki czy uda, którymi "zajmował się" najwięcej. Fakt, że mężczyzna pozwolił mu się zaliczyć spędził mu sen z powiek, szczególnie po tym co wyjaśnił mu Jongdae. Nie miał powodu by nie wierzyć swojemu przyjacielowi, jednak biorąc pod uwagę wydarzania kilku poprzednich godzin wyglądało to tak jakby starszy był poprostu łatwy, gotowy rozłożyć nogi przed każdym napotkanym mężczyzną. Wyraźnie, nawet swojego współlokatora traktował w sposób intymny, nawet erotyczny. Przyjaciele przecież się nie całują, nie tak namiętnie jakby nie potrafili się sobą nacieszyć, jakby bali się tęsknoty po oderwaniu się od siebie.

Park delikatnie pogłaskał dłonią ramie srebrnowłosego i przybliżył się by przełożyć rękę w jego pasie i pogładzić jego pogryzioną klatke piersiową. Ujął w palce poraniony od kajdanek nadgarstek i splótł swoje palce z tymi mniejszymi. Baekhyun zdecydowanie był piękny w oczach młodszego. I jak zauważył ich wspólny przyjaciel - całkowicie w jego typie. Zastanawiał się tylko czy to do czego między nimi doszło znaczyło coś dla tego, który zasnął zaraz po zakończeniu bardzo męczącego stosunku. I skoro mu na to pozwolił, to znaczyło, że go zadowolił jak nikt nigdy nie potrafił. W jego głowie powstawały jednak pytania czy to na prawdę to, co kręciło mężczyznę wyglądającego jak delikatna, porcelanowa lalka.

Spędził kolejne kilka minut na podziwianiu i dotykaniu swojego dzieła w myślach skarcił się za to jak mocno "zużył" jego ciało, jak wiele bolesnych śladów na nim zostawił. Największym pytaniem było jednak jak dalekie Baek posiadał granice swojego masochizmu. Mężczyzna w końcu nie wyglądał jakby cierpiał podczas zbliżenia, chwilami błagał nawet o mocniej, więcej i szybciej.

   — Powinieneś pójść się umyć i przeprosić Jongdae, że nie włączyliśmy muzyki — odezwał się Byun, poruszając się lekko, by spojrzeć zaspanym wzrokiem na kochanka. Park wzdrygnął się jednak posłusznie wstał z łóżka, na moment odsłaniając ciało starszego. Zagryzł wargę, mając idealny widok na krwawiące, spuchnięte wejście mniejszego, czerwone, poranione pośladki i zmaltretowane uda.

   — Będziesz w stanie wstać? — zapytał Yeol, czując poczucie winy. — Może ci coś przynieść?

   — Nie będę, ale na razie nigdzie się nie wybieram. Możesz mi przynieść coś do picia i tabletki. Chen będzie wiedział co ci dać — odpowiedział spokojnie mężczyzna i powoli, spokojnie zakopał się w pościeli.

Chanyeol niedbale założył swoje ubrania i wyszedł, by umyć swoje ciało, na którym nadal czuł dotyk delikatnej skóry starszego. Po prysznicu, na który pozwolił mu jeden z właścicieli udał się do centralnego pokoju, w którym zastał swojego przyjaciela skulonego na tapczanie z założonymi dużymi słuchawkami na uszach. Na szczęście zwrócił uwagę na wchodzącego gościa, przez co uśmiechnął się szeroko i ściągnął sprzęt.

   — Baekhyun prosił o coś do picia i jakieś tabletki — powiedział wyższy przerywając niezręczną ciszę i nerwowo pocierając kark.

   — O — Kim podniósł się szybko i skierował do części kuchennej, by wyciągnąć co trzeba. — Sam mu to zaniosę.

   — Zadeklarowałem się, że to zrobie — przyznał, skinąwszy głową i wyciągając ręce po przedmioty.

   — W takim razie chodzmy razem — uśmiechnął się starszy i podał mu szklankę z wodą. Zacisnął drobne dłonie na słoiczku, w którym zapewne znajdowały się tabletki, o które prosił najstarszy.

~~

   — I co teraz? — zapytał najwyższy siadając na łóżku obok kochanka odwróconego do niego twarzą, kiedy Chen wyszedł by przynieś rzeczy do obmycia zmaltretowanego.

   — A czego oczekujesz? Zaliczyłeś, to możesz iść. Podobało mi się, jeśli to cię męczy. Może jak dojdę do siebie jeszcze to powtórzymy ale na razie mam granicę — srebrnowłosy powoli przesuwał palcami po brudnej od seksu pościeli.

   — Czyli uważasz, że chciałem się tylko zabawić? — Park pochylił się nad twarzą mniejszego. — Czemu nie pocałowałeś mnie tak jak Jongdae-hyunga?

   — Nie całuję się z byle kim — Baekhyun odchylił głowę, by zwiększyć dystans między ich twarzami.

~~

Chanyeol bez słowa obserwował jak Jongdae delikatnie obmywał ciało swojego przyjaciela. Był zdziwiony, że nie został wyproszony, jednak nie zamierzał narzekać. Obserwowanie ciała Baekhyuna sprawiało mu przyjemność nawet kiedy był w takim stanie.

   — Na pewno nie jesteście kochankami? — zapytał w końcu Park, kiedy Byun bez oporów położył się z tyłkiem wysoko uniesionym w górę by Chen miał dobry dostęp do jego ud i pośladków.

   — Już ci mówiłem, że Baek-hyung nie jest w moim typie. Sprzeczne sygnały? Na prawdę jesteśmy ze sobą blisko i pomagamy bez względu na granice. On się ze mną całuje, ja się z nim myje. Ot, wzajemne korzyści — Kim wzruszył ramionami i westchnął głęboko. — Nie szczędziłeś go.

   — Wiesz, że to lubię — mruknął najstarszy i mimowolnie jęknął przeciągle, czując dotyk w wrażliwym miejscu. — A ty lubisz jak jestem blisko.

   — Lubię — przyznał Chen, nie przestając czyścić poranionego ciała.

   — Poza tym wyobrażasz sobie związek dwóch uległych? — retorycznie zapytał Byun i sapnął na kolejny dotyk. — Ah, DaeDae trochę mocniej. Twoje palce są takiego malutkie.

Wspomniany zaczerwienił się i mruknął coś niezrozumiałego jednak dostosował się do prośby przyjaciela. Czuł, że jest mu to winien za to, jak zajął się nim poprzedniego wieczoru. Może i nie uprawiali seksu, jednak nie raz pozwalali sobie na wspólną masturbacje w wannie lub łóżku tego bardziej sfrustrowanego. A tak się złożyło, że to właśnie on dzień wcześniej cierpiał z podniecenia dopóki nie wylądował w pewnych ramionach przyjaciela z ustami wbitymi w jego szyję i znajomymi, długimi palcami w tyłku, które sprawnie penetrowały jego dziewicze wnętrze.

   — Ja... już chyba pójdę — powiedział Chanyeol, speszony sytuacją jaką obserwował. Czym innym było uczestnicznie, czym innym obserwowanie. Nie chciał być podglądaczem zabierającym intymność. Wstał i odszedł, uzyskując tylko twierdzące mruknięcie swojego przyjaciela. Nie zapominając o projekcie, po który przyszedł, opuścił mieszkanie starannie zamykając drzwi.

~~

   — Poszedł już? — wymruczał w poduszke Baekhyun i nieznacznie poruszył obolałymi biodrami.

   — Tak — odpowiedział zapytany, nadal w skupieniu oczyszczając rany na jego udach i uniesionych pośladkach. — Zbyt pewnie się przy nim zachowywaliśmy. Nie musiał znać naszej relacji. Bardzo cię boli?

Przejechał palcem po opuchniętej, zakrwawionej dziurce swojego przyjaciela, na której nadal znajdowało się nieco spermy. Nie usłyszawszy odpowiedzi, po chwili zawahania, pochylił się by przyłożyć usta i lekko nimi cmoknąć. Nieco śmielej trącił językiem wrażliwe miejsce by sprawnie zacząć je pieścić. Zacisnął dłonie na okazałych pośladkach by rozchylić je i mieć lepszy dostęp do przyjaciela.

   — Oh, Dae — jęknął Byun. — Z twoim językiem jednak nic się nie równa. Ale mogę nie dać rady dojść po raz kolejny.

Kąciki ust Chena mimowolnie powędrowały jeszcze bardziej w górę, jednak nie oderwał języka od wejścia starszego, które starannie pieścił przy okazji czyszcząc z resztek nieprzyjemnej spermy i metalicznej krwi. Zduszony przez poduszkę jęk Baekhyuna, kiedy mniejszy nagle wsunął język do środka jeszcze bardziej go usatysfakcjonował. Poraniony zaś niepewnie zbliżył swoje kolana do siebie i jedną ręką powędrował w stronę swojego krocza, w którym po raz kolejny tamtego dnia poczuł podniecenie. Młodszy jednak szybko odtrącił jego dłoń i zastąpił ją swoją, pewnie zaciskając drobne palce dookoła. Z głośnym cmoknięciem oderwał się od pupy przyjaciela.

   — Nie obciągnął ci, prawda? — zapytał Kim siadając na swoich piętach. Pociągnął współlokatora za biodra by ten opadł na łóżko. Pochylił się i nadal trzymając jego kości biodrowe delikatnie zaczął całować go wzdłuż kręgosłupa.

~~

   — Już to mówiłem, ale powtórzę: nic się nie równa z twoim językiem — nadal obolały Baekhyun przyciągnął do siebie mniejsze ciało okryte tylko nieco za dużą koszulką i przywarł klatką piersiową do jego pleców. Schował nos w jego szyję i westchnął.

   — Cokolwiek się stanie, nie zostawię cię — mruknął starszy, ciaśniej obejmując współlokatora, kiedy ten odwrócił się twarzą do niego. — Ale narazie palce mnie przez ciebie bolą. Powinieneś się w końcu dać komuś porządnie wypieprzyć, byś przestał być taki ciasny. Moje palce kiedyś na tym ucierpią.

Jongdae uśmiechnął się tylko pod nosem i wtulił w tors trzymającego go mężczyzny. Uczucia jakie towarzyszyły im gdy leżeli razem w łóżku były niezastąpione nawet przy najlepszych kochankach jakich posiadał Baekhyun, ani przy cichej miłości Chena do kolegi z roku wyżej. Obaj mężczyźni znali się od dziecka i dzielili ze sobą niemal wszystko co tylko bardziej ich do siebie zbliżało. Nie czuli się skrępowani bez względu na to w jakiej sytuacji razem się znaleźli. Znali swoje wzajemne potrzeby i starali się zaspokajać je sobie nawzajem kiedy tylko zaszła taka potrzeba. Jak w tamtej chwili, kiedy "zużyty" Byun ledwo był w stanie się poruszać po odbytym stosunku, który w myślach określił jako swój najlepszy, mimo to dopiero bliskość jego przyjaciela sprawiła, że poczuł się w pełni usatysfakcjonowany.

   — A co z Chanyeolem? — zapytał w końcu Dae i odwrócił się twarzą do srebrnowłosego, głaszcząc go po policzku.

   — Myślisz, że gdzieś ze mną wyjdzie? — twarz starszego rozciągnęła się w szerokim uśmiechu.

   — Zażekam się, że kiedy przyjdzie tu następnym razem będzie błagał na kolanach byś się z nim spotkał. Jest miły, wątpie by potraktował cię rzeczowo.

   — Obyś się nie mylił — potarł ramię mniejszego i ostatni raz złączył razem ich usta by po chwili przytulić go i pozwolić sobie zasnąć.

~~

Chanyeol nerwowo obracał w palcach obrączkę, którą przypadkiem zwinął ze swoimi ubraniami pięknemu współlokatorowi swojego przyjaciela ze studiów. Beznamiętnie wpatrywał się w obiekt, głęboko myśląc dlaczego Jongdae nosił taką samą, na tym samym palcu.

-------------------------------------------------
*nie bierzcie zbyt na poważnie tego określenia, użyłam go tylko ze względu na sposób w jaki Baekhyun "uwodził" Chanyeola, jego wizerunek i to co tłumaczył Jongdae "że zaspakajał różnych ludzi". Nie odnosi się to jednak w żaden sposób z porównywaniem tego do "Lolity", oboje sę dorośli no i Baek nie jest mała dziewczynką, a Chan pedofilem ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro