25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Gdy dotarli już na miejsce, blondyn niemalże biegł za łóżkiem na którym znajdowała się dziewczyna, gdy lekarze szybko transportowali ją na salę.
Gdy w końcu Midoriya dotarła na salę operacyjną, żaden z lekarzy nie chciał już dopuścić chłopaka.

-No wpuście mnie kurwa!

-Ale pan jest nieupoważniony, nie możemy.- Odezwała się jedna z pielęgniarek.

-Jak do cholery nie możecie?! Tam znajduje się moja dziewczyna do kurwy nędzy!

-Do sali może wejść jedynie personel. I proszę się uspokoić.- Tym razem Wtrącił się jeden z chirurgów.

-O proszę Pana! Niech pan mu wytłumaczy, że na salę mogą wejść jedynie osoby upoważnione.- Zawołała, niska brunetka, gdy z pomieszczenia wyszedł główny prowadzący.

-Hm? Ah Bakugo tu jesteś, Midoriya ciągle się pyta gdzie jesteś. Idź do niej.

Na słowa Hasashiego wszyscy którzy przez najbliższe minuty powstrzymywali Katsukiego właśnie stali jak wryci obserwując poczynania mężczyzny.

-Przecież nie można tak!- Pisnęła pielęgniarka.

-Dobrze wiesz co tam się dzieje, po za tym to ja tu dowodzę czyż nie?

-Jak to co się dzieje?!

-Nikt Ci jeszcze nie przekazał?- Zdziwił się mężczyzna.- To ci w skrócie objaśnię. Izuku jest w ciężkim stanie, jego organizm jest osłabiony, doznał kilku obrażeń wewnętrznych oraz stracił dużo krwi a na dodatek był podtruwany jakimiś substancjami które miały na celu osłabić jego dar jak i też ogólnie odebrać siły.

-Czekaj, nie mów że on..

-W tym momencie jedyną osobą którą będzie mogła go ocalić jest ta mała która zamieniła go w dziewczynę. Jeżeli nie da ona rady nareperować wszystkich ran, wyczyścić jego krwi z tych preparatów to na 90% umrze kilka minut po porodzie.- Odpowiedział na jednym wdechu, obserwując jak blondyn blednie a na jego twarzy zaczyna widnieć coś na wzór zmartwienia i strachu.- Na twoim miejscu szedłbym do niej.- Powiedział na odchodne i skierował się w stronę jakiegoś pokoju.

Bakugo, nie zwracając już uwagi na cokolwiek wbiegł prosto na salę wymijając lekarzy jak i pielęgniarki, którzy jeszcze chcieli go powstrzymać i wygnać na korytarz.

-Ka-cchan...- Mruknęła dziewczyna gdy blondyn znalazł się tuż obok niej.

-Jestem już Deku.- Złapał dziewczynę za rękę i się delikatnie uśmiechnął, jednak mizernie mu to wyszło.

-Nie czuję się na-najlepiej.- Dalej krzywiąc się z bólu wyjąkąła, zmuszając się do uśmiechu.

-To normalne... Będzie cholernie dobrze, obiecuje ci to.- Wykrztusił z siebie a w jego oczach pojawiły się łzy. Nagle przytulił mocno zielonowłosą co wprowadziło ją w lekkie zdziwienie.- Kocham cię, pamiętaj.

-Też cię ko-kocham.

Pierwsza część porodu, czyli ta w której na świat przyszło pierwsze dziecko trwało blisko cztery godziny, co i tak nie było złym wynikiem.

-Dobra mamy go!- Zawołała lekarka, na tyle głośno by przekrzyczeć płacz, jednocześnie odcinając pępowinę. Szybko oddała noworodka w ręce pielęgniarki, która owinęła dziecko w ręcznik, a następnie podeszła do rodziców.

-Pierwszeństwo zazwyczaj ma matka, jednak tym razem to pan musi wziąć dziecko na ręce.- Powiedziała delikatnie się uśmiechając po czym oddała malucha chłopakowi.

Katsuki, trzymając małego zielonowłosego chłopca nachylił się do Midoriy, która z zachwyceniem przyglądała się swojemu dziecku.

-He-hej skarbie.- Wymruczała pod nosem, delikatnie dotykając rączki noworodka.- Bakugo, zmie-zmieniłem zdanie..

-Ale o co chodzi?

-Na-nazwijmy go Katsuma...- Wyjąkała pod nosem nie spuszczając wzroku z spokojnej twarzyczki śpiącego malucha.- Lepiej do niego pa-pasuje..

-Nie mam sprzeciw wskazań.- Odpowiedział lekko się uśmiechając.

Już po kolejnej godzinie, lekarka na rękach miała małą blondyneczkę.

-Tym razem mogę dziecko podać matce.- Gdy już chciała podać niemowlę Midoriy, puls nagle spadł a dziewczyna straciła przytomność.

-Dobra zabierzcie stąd niemowlęcia a ty Bakugo, pójdź razem  pielęgniarką, pomożesz jej. A wy wprowadźcie te marną. Kamui kroplówka!- Zaczął wydawać rozkazy Hasashi gdy zauważył jak stan dziewczyny się nagle pogorszył.

-Zapraszam za mną.- Zawołała niska, czarnowłosa pielęgniarka gdy Bakugo stał jak wryty i obserwował Midorię.

-Ju-już.- Mruknął pod nosem i z ledwością ruszył się z miejsca.

W drzwiach minął jeszcze kilku lekarzy którzy nieśli ze sobą różnego rodzaju sprzęty które za pewne były niezbędne w razie gdyby Eri się nie udało. Po chwili dalej oszołomiony blondyn wraz z czarnowłosą, znalazł się w sali obok gdzie odłożył synka do łóżeczka, tuż obok dziewczynki.

-Dziewczynka jest bardzo podobna do pana, a chłopiec chyba raczej do matki.- Odezwała się kobieta, wybudzając z transu nastolatka.- Bynajmniej tak mi się wydaje...

-Chyba ma pani rację..- Powiedział łagodnie obserwując śpiące noworodki.

-A jak ich nazwiecie?- Pielęgniarka próbowała odciągnąć Katsukiego od złych myśli powiązanych z sprawą dziewczyny, jednak chyba nie za bardzo jej to wychodziło.

-Początkowo były inne plany... Jednak Katsuma i Izumi.- Odpowiedział, nad wyraz spokojnie, nie spuszczając wzroku z dzieci.

-Ładne imiona, i chyba pasują do nich.

-Ta...

Do pomieszczenia weszła ta sama pielęgniarka która uprzednio nie chciała wpuścić Katsukiego do dziewczyny.

-Przepraszam, ale mogłabym pana poprosić? Ktoś pana szuka.

Blondyn bez słowa wyszedł z pokoju i skierował się w stronę sali w której znajdowała się dziewczyna, tak jak wcześniej został pokierowany przez kobietę. Na miejscu zastał Kirishimę oraz Ashido.

-A wy co tu robicie?

-Przyszliśmy razem z Aizawą.- Odezwała się lekko oburzona różowowłosa zakładając ręce na piersi.

-A gdzie on jest?

-Jest w sali obok, został zawołany i musiał tam iść razem z Eri.

-A wy po co tu?

-A jak myślisz? przyszliśmy zobaczyć co z Midoriyą.

-Bakubro, ciesz się, że to tylko my. Cała klasa chciała przyjść. Możesz powiedzieć nam co się z nią dzieje? Nikt nie chce udzielić nam informacji.

Jak Katsuki otworzył usta, nagle zza drzwi sali operacyjnej usłyszeli jakieś zamieszanie. Było słychać wyraźnie krzyki kilku osób, jak i też dźwięk obijanych się metalowych przyrządów. Blondyn wraz z znajomymi niemalże od razu podbiegli do małego okienka które znajdowało się w drzwiach i nasłuchiwali co się dzieje.
Nie minęła nawet minuta a zauważyli jak Hasashi zabiera od jakiejś pielęgniarki defibrylator i krzyczy "Tracimy go".

-Nie kurwa nie!

Katsuki od razu spróbował wbiec do środka jednak drzwi były zamknięte.

-Rozjebie te drzwi!

-Bakugo! Uspokój się!- Rozkazał Ejiro łapiąc chłopaka i siłą odsuwając go od sali.

-Puść mnie kurwa!- Szarpał się, dalej próbując dostać się do środka pomieszczenia. Za pomocą swojego daru chciał się uwolnić z uścisku czerwonowłosego, jednak nie za wiele mu to dawało skoro ten uprzednio utwardził swoją skórę.- Muszę tam iść! CHOLERA!

-Mina! zawołaj kogoś niech dadzą mu coś na uspokojenie! Bakugo kurwa daj im działać!- Dalej odciągając blondyna, usiłował go uspokoić.

Ashio, czym prędzej podbiegła do pomieszczenia z którego wcześniej przyszedł do nich blondyn i poprosiła czarnowłosą pielęgniarkę o pomoc. Ta bez większych zastanowień wyjęła z półki strzykawkę wypełnioną lekiem, po czym udała się za dziewczyną. Daleko nie musiały iść, ponieważ Kirishimie udało się odciągnąć Katsukiego niemalże pod pokój z którego wyszły.
Czarnowłosa od razu wbiła strzykawkę w jego ramię jednocześnie wstrzykując lek. Blondyn jeszcze przez dobre pięć minut się wyrywał, jednak po chwili się w miarę uspokoił i zaprzestał.

-Niech pan się uspokoi i pomyśli o dzieciach.- Odezwała się pielęgniarka, z nadzieją, że ten się opamięta.

-Dzieciach?- Zdziwiła się pozostała dwójka i przeniosła swój zdziwiony wzrok z kobiety wprost na Katsukiego.

Słysząc słowa kobiety Katsuki od razu zamilkł jak i też ustał w miejscu.

-Bakugo o co chodzi? Jakie dzieci?- Dopytywała się Mina, jednak nie usłyszała odpowiedzi.- Halo?! Wytłumaczysz o co chodzi?

-Ah, przepraszam..- Mruknęła pielęgniarka.- Myślałam, że to nie byłą tajemnica... To ja może wrócę do nich. Jak Pan się uspokoi to zapraszam, do sali.- Skierowała się tam skąd przyszła, jakby chciała uniknąć kolejnej kłótni.

-Bakugo? Jakiegoś dzieciaka uratowałeś gdy byliście po Midoriyę?

-Nie..

-Czekaj! Nie gadaj że ty zostałeś..- Pisnęła podekscytowana Ashido.- Czemu o niczym nie mówiliście!

-Nikt nie wiedział oprócz nauczycieli.

-Ale o co chodzi? Ja nic nie rozumiem!

-Kirishima, nasz drogi Bakugo Katsuki, został ojcem.- Wytłumaczyła szybko chłopakowi wprowadzając go w nie małe zdziwienie.

-Czekaj... Ale kiedy niby minęło dziewięć miesięcy?!

-Przez te małą i jej dar, szybciej się rozwinęły...- Zaczął tłumaczyć blondyn jednak, Mina skutecznie przerwała mu wypowiedź.

-CZY TY MÓWISZ W LICZBIE MNOGIEJ?!

-Tsa...

-Pokaż mi ich! Chcę zobaczyć bobo! 

-Nie.

-No weź! Z ledwością cię zdążyliśmy uspokoić a tu nagle się okazuje że dzieci masz! Daj nam chociaż zobaczyć te maleństwa!- Namawiała go dziewczyna w tym samym czasie gdy Katsuki dalej nie dowierzał w to co właśnie usłyszał.- No chodź! odciągniesz chociaż na chwilę myśli od... Wiesz sam czego, i się uspokoisz.

-Kurwa nie dasz mi spokoju?

-Nie!

-Ugh..- Jęknął załamany kierując się w stronę pokoju, w którym znajdowały się dzieci.

Jak tylko weszli do pomieszczenia podekscytowany Mina pierwsze co podbiegła do łóżeczka w którym leżały sobie bliźniaki.

-Rany! Jakie słodziaki!

-O przyszedł Pan, akurat maluchy się obudziły, o dziwo w tym samym momencie.

-Oni mają różne oczy!- Zawołała zdziwiona dziewczyna.

-Hę? O co ci chodzi?-Spytał zdziwiony Katsuki podchodząc do łóżeczka.

Jak się okazało Mina miała rację. Blondynka miała lewe oko zielone, a prawe czerwone. Natomiast chłopczyk miał lewe oczko czerwone a prawe zielone.

-Oni się oczami pozamieniali przy porodzie?- Zaśmiał się Kirishima przyglądając się bobasom.

-Mam prośbę, mógłby Pan wypełnić tutaj kilka formularzy?- Zapytała pielęgniarka podając kilka kartek chłopakowi.

-Yhm...

-Jak się nazywają?- Zapytała dalej rozentuzjazmowana Mina.

-Izumi i Katsuma...- Mruknął pod nosem wypełniając dokumentację.

-Na wzór waszych imion, co?- Odezwał się Kirishima jednak nie uzyskał odpowiedzi.

-Hmm... Ta mała jest strasznie podobna do ciebie.. Natomiast chłopczyk do Midoriy...

-Yhy...

Gdy blondyn akurat oddawał wypełnioną dokumentację do pokoju weszła pielęgniarka.

-Aomi? Oh tu jesteś pomożesz sprzątać mi po operacji?

Bakugo po usłyszeniu słowa "Operacja"od razu wybiegł z pomieszczenia prawie tarasując kobietę.

-Hazashi?!- Krzyknął wpadając na lekarza wychodzącego z sali.- Co z nim jest?! Słyszałem że skończyliście!

-Ah z Midoriyą...

-No a z kim kurwa?! Co jest?

-Robiłem Co w mojej mocy...- Zaczął powoli lekarz obserwując chłopaka.- Lecz straciliśmy go...

-Co kurwa?! Nie.. Nie.. Nie...- Przerwał mężczyźnie a do jego oczu napłynęły łzy.

-Daj mi dokończyć.- Odezwał się mężczyzna, zwracając uwagę załamanego chłopaka.- Co prawda straciliśmy go na początku ale wszystko jest już pod kontrolą.

-KURWA NIE PRÓBUJ WIĘCEJ ŻARTOWAĆ BO CIĘ ZAJEBIE!- W jednym momencie cały smutek przerodził się w ulgę jak i złość czego nie próbował nawet ukrywać.

-Przepraszam...

-Lepiej powiedz mi do cholery w jakim jest stanie.

-No to jak mówiłem początkowo go straciliśmy jednak przez moją szybką reakcję został od ratowany. Gdy powróciły mu funkcje życiowe, ta marna Eri? Został wprowadzona do sali i wykonała kawał roboty.- Zaczął wszystko tłumaczyć jednocześnie wycierając okulary w materiał fartucha.- Pierw zlikwidowała a dokładniej mówiąc "cofnęła" truciznę, która krążyła w jego żyłach, dzięki czemu organizm sam podjął walkę o życie. Następnie przystąpiła do reperowania narządów, w pierwszej kolejności za serce i płuca, tak jak ją pokierowałem i na koniec musiała go ponownie przemienić, bo w innym wypadku na pewno były by powikłania a ona sama nie dała by rady, reperować więcej części jego ciała.

-Czyli...

-Tak nie jest już kobietą.- Przytaknął jednocześnie odkładając okulary na swoje miejsce, by mógł dobrze widzieć.

-Mogę z nim porozmawiać? Zobaczyć?

-Teraz śpi, jego organizm jest wycieńczony, obudzi się dopiero za kilka godzin, w tym czasie możesz gdzieś iść się przej...

-Nie interesuje mnie to że śpi! Nie po to tyle się zamartwiałem by nie móc go do cholery zobaczyć!

-Panie Hasashi! Można przenieść już bliźniaki do sali w której znajduje się ich Matka?

-Właściwie to musi on wypocząć...

-Ja się nimi Zajmę wrazie potrzeby. W końcu jestem ojcem chyba? A po za tym, nie zamierzam nigdzie iść.- Oznajmił sfrustrowany Katsuki.

-Jeżeli on tak mówi... To przyprowadźcie je, jeżeli możecie. A ty, pewnie idziesz do...- Odwrócił się w stronę blondyna jednak jedyne co dostrzegł to zamykające się drzwi od pokoju.- Ah już poszedł...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro