Emily - 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwsze piętro — oczywiście pomijając parter — domu Emily, na którym znajdował się jej pokój, posiadało charakter poddasza, mnóstwo ukosów oraz skośne okna, które dziewczyna uwielbiała.


Nierzadko wieczorami otwierała szeroko jedno z okien w swojej sypialni, po czym bez problemu, stojąc na łożku, wychylała głowę na widok znajdujący się na tyłach jej domu. Czasem słuchała przy tym ptaków, niekiedy oglądała zachody, a nawet wschody słońca, lecz najczęściej wpatrywała się po prostu w okoliczne domostwa lub niebo, rozmyślając na różnorakie tematy.

Nadszedł właśnie jeden z takich wieczorów, i choć do zachodu słońca zostało jeszcze trochę czasu, zadumana Emily wpatrywała się w poświatę nieba, rozkoszując się widokiem różowych oraz sprawiających wrażenie lekko rozmywających się chmur.

Jak na czas zbliżającej się zimy było nawet ciepło, lecz dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż najprawdopodobniej za miesiąc w jej miasteczku spadnie śnieg.

Jedynym zródłem światła w jej pokoju była lekka poświata słońca, wpadająca przez okna do wnętrza pomieszczenia, oraz kilka świec, wydzielających woń bzu oraz wanili.

Pośród zaciszu własnego pokoju, otoczonej zapachem swoich ulubionych świeczek, nie tak dawno — raptem kilka dni wcześniej — udało jej się po pewnym czasie zdobyć na wysłanie do Polly zaproszenia do znajomych. Aczkolwiek przyniosło to do niej kolejne lawiny myśli, a poczynienie jakichkolwiek dalszych kroków w stronę poznania ciemnowłosej brunetki było dla niej niczym wylot w kosmos.

Poza tym miała jeszcze na głowie stertę pracy domowej — zadanej na następny dzień — z której wykonała jedynie połowę zadań.

Ostatnio nic nie szło zupełnie po jej myśli. Na dodatek w jej głowie tkwiło jedno pytanie: „Czemu tak bardzo zależy mi na znajomości z Polly?".

Jej jedynym obecnym pragnieniem był sen — ewentualnie dobra książka. Jednakże widząc porozrzucane kartki z działaniami na pierwiastkach oraz przypomnieniem z jakiegoś typu mieszanin, przysiadła do biurka, próbując zastanawiać się w tamtej chwili jedynie nad tym, jaki był wzór chemiczny cukru.

***

Większość uczniów wpatrywała się w wyświetlane przez rzutnik obrazy oraz przynajmniej próbowała słuchać Pani Powell — nie usypiając przy tym — kiedy to nauczycielka tłumaczyła pracę systemu płucnego.

Nauczycielka biologii zaczęła objaśniać, na czym będzie polegać nowa precentazja — na którą mieli aż dwa tygodnie — czemu Emily przysłuchiwała się z podpartą jedną reką o blat ławki oraz klejącymi się z powodu senności powiekami. Zrezygnowała bowiem z dwóch godzin snu na rzecz pracy domowej.

Dziewczyna niemalże podskoczyła — nagle się ożywiając, tak jak gdyby ktoś wylał jej kubeł zimnej wody na głowę — gdy Pani Powell oświadczyła, iż projekt będzie trzeba wykonać w parach.

Rozejrzawszy się trochę po klasie, doszła do wniosku, że najprawdopodobniej poprosi o współpracę Annę — która niemalże na pewno nie znajdzie nikogo do pary z powodu swego lenistwa. Perspektywa zrobienia być może nawet osiemdziesiętu procent pracy, którą powinny wykonywać dwie osoby, średnio przypadała jej do gustu, lecz nie miała zbyt dużego wyboru wśród potencjalnych kantydatów.

Choć z tyłu klasy znajdowała się Polly, wraz ze swym niewinnym uśmiechem, a Emily ze swej własnej obserwacji wiedziała, iż ta nieśmiała dziewczyna ma problem z pracą w grupie, oraz że trudno będzie jej znalezć kogoś do wspólnej pracy przy prezentacji, przy czym mogłaby się pokusić o współpracę z dziewczyną — to byłoby to możliwe jedynie wtedy, gdyby zdobyła się na zagadanie do niej oraz przedstawienie swojej propozycji.

Lekko zaczerwieniona, z nieznanych jej do końca powodów, wybrała jednak ostatecznie Annę, kiedy to ciemnowłosa brunetka złapała jej spojrzenie.

Kiedy Emily zaproponowała blondynce współpracę przy projekcie, ta jedynie wzruszyła ramionami — co ciemnowłosa uznała za odpowiedź twierdzącą.

***

Christian bacznie się jej przypatrywał, nie wypowiadając przy tym żadnych słów.

Popołudniem napisał do niej, proponując wspólny spacer. Dziewczyna przyjęła jego propozycję, po dojściu do wniosku, iż od jakiegoś czasu nie spotykali się praktycznie w ogóle — nie wliczając przy tym szkoły.

— Emily, naprawdę marnie wyglądasz. Spędzasz za dużo czasu na nauce, a pomyśleć, że dopiero zaczął się rok szkolny — orzekł.

— Przesadzasz — oznajmiła krótko, choć zdawała sobie sprawę z tego, iż chłopak ma rację. Utrzymując z nią relację od pewnego czasu, znał ją niemalże na wylot, co sprawiało, że często zdawał sobie sprawę z tego czy coś ją dręczy, zanim mu o tym powiedziała.

— Wiem, że to ostatni rok, ale spróbuj czasem trochę wyluzować. Nigdy się źle nie uczyłaś, dasz radę dostać się na dobrą uczelnię bez odpuszczania sobie cennych godzin snu. — Emily w odpowiedzi jedynie wywróciła oczami, przygryzając przy tym wargę.

Oceny stały się w tym roku, dla niej, pryriorytetem. Pragnęła dostać się na uczelnię z dobrymi opiniami oraz wysoki wymaganiami, najlepiej gdzieś w miarę daleko od jej niedużego miasteczka. Raczej nigdy by się do tego nie przyznała, lecz pragnęła odciąć się na jakiś czas od Christiana, z którym nie mogła, czy też nie potrafiła zerwać, a jednocześnie przy okazji choć odrobinę się usamodzielnić.


Nagle Christian stanął, ujmując jej dłonie w swoje, oraz najwyraźniej zbierając się do wypowiedzenia jakichkolwiek słów, gdy przerwał mu dźwięk telefonu jego dziewczyny. Ciemnowłosa pochwyciła telefon, po chwili odczytując wiadomość od Anny o treści: „Nie będzie mnie w szkole. Może jestem chora. Radź sobie sama".

Emily złapała się za głowę. Teoretycznie mogłaby wykonać pracę za dwie osoby, lecz miała serdecznie dość — często nieco dziecinnego — zachowania blondynki. Normalnie zrozumiałaby, iż dziewczyna jest chora, lecz ostatnie zdanie ją sfrustrowało.

Dziewczyna przedstawiła zaistniałą sytuację chłopakowi, na co ten odpowiedział jej czułym uściskiem. Będąc w jego objęciach, zastanawiała się ona jedynie, czy nie przytulali się więcej jako przyjaciele, oraz nad tym jak napisze do Polly w sprawie prezentacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro