Emily - 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Emily otworzyła oczy z nadzieją, iż poprzednie dni były dla niej jedynie snem. Lecz, po przejrzeniu się w lustrze, zdała sobie sprawę z realności własnych wspomnień — to naprawdę się wydarzyło. Ta iluzja towarzyszyła jej od sobotniego poranka — codziennie, spoglądając za okno, modliła się w myślach o to, aby to wszystko okazało się jedynie koszmarem.

Ostatnie dni przeżyła jedynie dzięki posągowej minie — która nie ukazywała żadnych emocji — oraz próbie wrzucenia się w wir codzienności. Dziewczyna po prostu spędzała większość popołudnia w szkole, następnie ucząc się w domu do późnej nocy, a zaraz potem, wykończona, zasypiając. Radziła sobie starając się wyłączyć myślenie.

Lecz mimo to nadal czuła się zdezorientowana. Mogłaby teoretycznie rzucić się ponownie w ramiona Christiana, próbując zapomnieć o tym, iż mogła się zakochać w Polly. Aczkolwiek tym razem była pewna, że ostatnie zdarzenia uświadomiły jej jeszcze bardziej dobitnie, jak bardzo ciemnowłosa jest dla niej ważna oraz to, kim tak naprawdę jest. Mimo tego, iż sprawa zdawała się być przegrana, a sama Emily nie miała w zasadzie żadnych szans u Polly — właśnie wtedy zdała sobie sprawę z tego, że pragnie coś zmienić, że nadszedł kres dla jej kłamstw. 

Potrzebowała zmian. Czegoś, co sprawi, iż przestanie być niepewna co do słuszności własnych decyzji i ścieżki, którą obierze.

***

— To koniec — oznajmiła Emily. Jej głos potwornie się łamał — była wściekła i smutna, lecz przede wszystkim wściekła. Złość rozsadzała ją od środka — czego się niespodziewała. Była pewna co do tego, iż uroni łzy, a nawet tego, że jej ręce będą się trząść. Ale nie tego, że będzie tak mocno rozwścieczona. Aczkolwiek nie była zła na 

chłopaka, a na siebie. Frustrowało ją to, jak długo okłamywała osobę, która była dla niej tak ważna, nie mogąc zdobyć się na szczerość. Kłamanie było dla niej wygodne i normalne — stanowiło ucieczkę od dylematów, głębszych rozmyślań, rozwiązywania problemów i niewygodnych dyskusji. Twarz Christiana zastygła, kiedy wewnątrz siebie Emily odczuwała miliony zlewających się ze sobą emocji. Ulżyło jej — ponieważ wypowiedziała słowa, na które od dawna nie mogła się zdobyć. Jednakże jednocześnie odczuwała ukłucie w sercu, spowodowane niepewnością co do ich dalszej relacji.

— Jak to? Czemu? — spytał Christian, a jego oczy wydawały się być puste i zamglone. Najwyraźniej był zszokowany oraz nie dowierzał słowom, które dziewczyna wypowiedziała.

— Zbierałam się na te słowa od dawna — zaczęła wyjaśniać, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. — Czasem wstawałam rano, mówiąc sobie, że dziś skończę kłamać, ale zawsze brakło mi odwagi. Zawsze byłeś dla mnie ważny — jesteś ze mną od kiedy tylko pamiętam. Mam tak wiele wspomnień związanych z tobą — kontynuowała, szlochając. — Kiedy oświadczyłeś mi, że czujesz do mnie coś więcej, wtedy, gdy mnie pocałowałeś i zacząłeś obejmować ramieniem w ten dziwny sposób — nie umiałam powiedzieć nie. Bałam się, iż cię stracę. Tak potwornie przerażała mnie ta perspektywa, że wolałam wmówić sobie „ja również jestem w tobie zakochana”. Sęk w tym, że to nie była prawda — zakończyła swą wypowiedzieć, zalana łzami, podczas gdy Christian nadal wpatrywał się w nią z otępieniem oraz szklistymi oczami.

***

Emily była zmęczona i obolała — psychicznie oraz fizycznie. Jej myśli kotłowały się, przyprawiając ją o ból głowy. Drżała — stale przechodziły ją ciarki. Miała gorączkę. Matka podała jej leki, lecz póki co zdawały się one nie przynosić zbyt wielkiego efektu.

Zdawała sobie sprawę z tego, iż musi odpocząć, lecz wspomnienia z imprezy Christiana oraz jej złamane serce stale jej to uniemożliwiały.

Ciekawe, co teraz robią? — zastanawiała się. — Ten, któremu złamałam świadomie serce, oraz ta, która złamałe moje nieświadomie. Na świecie jest tyle bólu.

Dziewczyna po raz kolejny przyłożyła rękę do swojego czoła — gorące. Niczym grzejnik. 

Kim będę, gdy wrócę do szkoły? Co mam teraz robić? — rozważała. — Mam po prostu przypatrywać się temu, jak dziewczyna, w której się zakochałam, całuje się z Mike'iem? Mijać co dzień Christiana, który będzie mnie ignorował, z uczuciem kłucia w sercu?

Nie było dla niej mowy o szczęśliwym zakończeniu. Coś takiego nie istniało. Realia tego świata zawsze — nieważne czy prędzej, czy później — doganiają i niszczą ludzi takich jak ona. Nauczyła się tego podczas rozwodu rodziców. Miała wtedy czternaście lat i co dzień modliła się o to, aby los się odwrócił. Pragnęła móc ponownie zobaczyć swą matkę oraz ojca uśmiechających się do siebie w ogrodzie. Zawsze miała wrażenie, że ich miłość jest wieczna. Nie mogła więc pojąć czemu to, co było z pozoru wieczne, się skończyło.

Obecnie mieszkała z matką — tak zdecydowała, ponieważ kobieta postanowiła zostać w Camiliestone oraz wydawała się jej być bardziej odpowiedzialna niż ojciec. Dziewczyna nie przepadała za zmianami. Nowy Jork — w którym postanowił zamieszkać jej tata — odpychał ją. Był dla niej tak bardzo obcy. Ogromna odległość dzieląca go od jej rodzinnego miasteczka oraz różnice, wynikające z miejskiego gwaru, który w nim panował, przerażały dziewczynę.

Zmiany były dla niej utrapieniem. Próbowała iść do przodu nie zmieniając niczego w swoim usbosobieniu oraz otoczeniu — obawiając się utraty wygody oraz stabilnych elementów w jej życiu. Zdawała sobie z tego sprawę, lecz po części jednocześnie często się tego wypierała.

Emily gwałtownie i jak najszybciej — na miarę swoich możliwości podczas stanu gorączkowego — zerwała się z łożka. Wpadła na pewien pomysł. Chwytając nożyczki — znajdujące się w przyborniku stojącym na biurku — otworzyła drzwi swojej łazienki. Zapalając po omacku światło, omal nie upadła na kafle.

Emily odgarnęła swoje gęste włosy. Były jej skarbem i nieodłącznym elementem wizerunku — dbała o nie oraz nigdy ich nie ścinała. Nigdy nie podejmowała się też raczej prób czesania nowych fryzur czy też zwykłych spięć. Przyzwyczaiła się do tego, iż loki — które kręciła każdego ranka — opadały jej na ramiona. Wszyscy tak właśnie kojarzyli Emily — jako modnie ubraną, umalowaną, uśmiechniętą, z setkami znajomych na Facebook'u dziewczynę Christiana.

Pora coś zmienić — nie będę już dłużej tamtą Emily Collins — zapewniła się w myślach dziewczyna.

Zdecydowanym ruchem ucięła pierwsze centymetry włosów, zapełniając powoli zlew własnymi lokami. Skupiska ciemnych nitek wyglądały tak dziwnie. Emily otarła łzy, wpatrując się w nożyczki, z wiarą na nowe jutro, może choć trochę lepsze od poprzedniego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro