Mike - 11 (+Ogłoszenie; ważne)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopak wiele dni walczył z pokusą otworzenia kartonowego pudła podpisanego imieniem Hope.

Nie potrafił odnaleźć w swojej pamięci informacji dotyczącej tego, co znajduje się w środku owego kartonu, lecz szczerze powątpiewał, aby jego zawartość była dla niego pocieszająca — prawdopodobnie mogła okazać się jeszcze bardziej przygniatająca.

Zerwał taśmę z pudła.

Jego oczom ukazało się, leżące na wierzchu zawartości pudła, dość stare zdjęcie, które zrobił dziewczynie z ukrycia. Odwrócona plecami, miała na nim średniej długości, ciemne blond włosy, do których ułożenia użyła lokówki, oraz białą koszulkę z czarnymi paskami. Fotografia została wykonana na tle małego dostawczego samochodu, jakiegoś budynku oraz dalej rozpościerających się kilku drzew.

Mike zaczął zachodzić w głowę, w jakich dokładnie okolicznościach powstało zdjęcie, aż przypomniały mu się pewne wakacje, które spędził wraz z Hope nad letniskowym kurortem w okolicach jeziora, wraz z wujostwem dziewczyny.

Chłopak zaczął ostrożnie oraz powoli opróżniać zawartość pudła, wypełnionego po brzegi zdjęciami, płytami, czy jakimiś, na pierwszy rzut oka, nic nie znaczącymi bibelotami.

Przeglądając zdjęcia spostrzegł, iż na wielu z nich znajduje się Hope; zazwyczaj roześmiana, czasem odwrócona plecami, nierzadko zaskoczona przez niego z aparatem w dłoni, a i czasem dla zabawy pozująca niczym modelka.Podczas przeglądania zawartości kartonu, niektóre wspomnienia w głowie Mike'a zaczęły nabierać kolorów, przy czym stawały się wyraźniejsze.

Pomimo tego, iż jeszcze przed kilkoma chwilami wydawało mu się, że wyjazd nad letniskowy kurort odbył się wieki temu, teraz czuł, jak gdyby wydarzyło się to zaledwie wczoraj czy kilka dni temu. Przypominały mu się takie szczegóły, jak niebieskie wypoczynkowe domki, czy muzyka, której słuchał wraz z dziewczyną wieczorami, podczas wycieczki nad jezioro.

Kilka zdjęć posiadało na odwrocie zapisane daty. Mike przyglądał się zdjęciu, na którym znajdowała się wpatrzona w szybę pociągu blondynka, a zaraz potem ich wspólnej fotografii, gdzie dziewczyna rzuciła mu się w objęcia — prawdopodobnie zostało ono zrobione przez George'a — gdy spostrzegł szklany słój wypełniony muszlami.

Podniósł słoik, przypatrując mu się uważnie — bardzo dokładnie pamiętał dzień, w którym zbierali razem znajdujące się w nim muszle, bowiem znaleźli się nad morzem tylko jeden raz. W jego głowie odżyło wspomnienie uczucia ciepłego piasku pod stopami, dźwięku szumu morza oraz zapach perfum Hope tego oto dnia — aż dziwne iż okazało się, że gdzieś w głębi jego pamięci zachowały się takie drobiazgi.

Mike uwielbiał symbolikę, podczas gdy Hope niezbyt przepadała za choćby pamiątkami z wycieczek. 

 Chłopak zaczął ponownie zastanawiać się nad znaczeniem ostatnich słów blondynki — i, czy może faktycznie oraz słusznie nie miała mu za złe tego, iż spędzał z nią ostatnio zbyt mało czasu. Nieraz wymigiwał się obowiązkiem szkolnej nauki, lecz z drugiej strony sam wiedział, iż nie uczył się zbyt dużo, a uczniem był przeciętnym. I tak, jak gdyby ktoś zaczął wycierać umysł Mike'a z zaległej oraz grubej warstwy kurzu, zaczęło do niego coś dochodzić. Między innymi to, jak wiele czasu poświęcił kolegom, ziołu czy przesiadywaniem pomiędzy czterema ścianami, ponieważ kiedy nie palił, stawał się leniwy, a ani jego, ani jego kolegów nie było stać na ciągłe wzniesienia.

 A wszystko zaczęło się od rześkich poranków, które spędzał wraz ze swymi kolegami — Tonym oraz George'em — za szkołą, rozmawiając czy popalając papierosy — Mike nigdy nie palił zbyt wiele, jedynie popalał.

W Mike'a mieście co drugi — może co trzeci, były to bowiem jedynie jego przypuszczenia — licealista, przynajmniej raz miał w ustach skręta. 

Pewnego zwyczajnego oraz rześkiego poranka, Tony po prostu najzwyczajniej w świecie zaproponował, aby zapalili razem zioło — bo skoro wszyscy inni to robili, to czemu oni nie mieliby spróbować?

Chłopak zdawał sobie sprawę z tego, iż Tony tamtego dnia nie spróbował pierwszy raz marihuany, obiło mu się o uszy, iż palił skręty.

George był mało przychylny temu pomysłowi, lecz gdy tylko Mike zapalił, poszedł za nim w ślady.

Od tego czasu nieraz zapalili jeszcze razem, za szkołą, czy w domu Mike'a lub George'a.

Jego dziewczynie niezbyt podobało się to, jak często zaczął sięgać po marihuanę — mawiała, iż nadmiar szkodzi, przytaczała mu przykład tytoniowego uzależnienia, twierdząc, iż toleruje jego popalanie, póki jest „tylko popalaniem", niżeli „prawdziwym" oraz częstym paleniem.

Jakby tego było mało, blondynka doszła do wniosku, iż to on jest winien tego, że George również sięga po skręty. Mike, w odpowiedzi na jej oskarżenia, śmiał się pod nosem, odpowiadając jej, iż George nie jest dzieckiem — a on przecież do niczego go nie zmuszał.

Wiesz dobrze, jak bardzo on jest wobec ciebie uległy, Mike" - powtarzała, nieświadomie go raniąc — przecież chłopak był jego przyjacielem, nie chciał go do niczego zmuszać, niczego mu nie rozkazywał, szanował go.

Przyszła wiosna, jednakże w powietrzu oraz pomiędzy Mikiem a Hope czuć było chłód.

George zachorował — brunet, gdzieś skrycie w sercu, dziękował później za to Bogu — podczas gdy Tony zachęcił go do wzięcia udziału w organizowanej przez niego imprezie.

Chłopak chciał, aby blondynka mu towarzyszyła, lecz ta odrzekła, iż ostatnimi dniami poświęciła wiele godzin na naukę, jest zmęczona, a więc jedyne, czego w tamtej chwili pragnęła, to odpoczynku. Mike jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to zwyczajna wymówka: Hope po prostu nie przepadała za Tonym. Kiedyś starała się to zmienić — lecz we wtedy obecnym stanie rzeczy, na dodatek twierdziła też, iż posiadła jeszcze więcej powodów, aby jego kolegi nie lubić.

Mike nie znał zbyt wielu przybyłych na imprezę znajomych Tony'ego, jednak dość szybko nawiązał z niektórymi wspólny język — choć w nawiązywaniu więzi był dość przeciętny.Wszyscy wspólnie żywo dyskutowali, z początku na dość błahe tematy. Następnie przeszli na temat szkoły, sięgając po alkohol, przy czym po kilku wypitych piwach rozmawiali już właściwie o wszystkim, tak jak gdyby znali się od lat.

Chłopak nie pamiętał dokładnie, o czym wtedy rozmawiali, i jak doszło do tego, iż przystanął przy otwartych oknach wraz z nowo poznanymi ludźmi oraz ciemnowłosym Tonym, paląc przy tym skręty.

Tym bardziej nie pamiętał jak doszło do tego, iż wciągnął kreskę na blacie kuchennym, wraz z swymi nowymi znajomymi.

Mike starał się nie dawać po sobie oznak coraz częstszego zażywania narkotyków, lecz Hope nie była mało inteligentna, na dodatek znała bruneta niemalże na wylot.

Robiło się coraz zimniej — pomimo kwitnięcia kwiatów w parkach.

Zaczęło się od małych sprzeczek, kiedy to brunet opuszczał jakiś dzień w szkole, oblewał sprawdzian, nie odpisywał na wiadomości, czy zapominał o umówionym spotkaniu z dziewczyną — może i czasem blondynka bywała przewrażliwiona, lecz w większości przypadków miała rację lub była przynajmniej jej bliska. W późniejszym czasie zapadła mu gdzieś w pamięci poważniejsza kłótnia — co oznaczało, iż Hope podniosła wyżej głos i tym razem to ona przestała odpisywać na jego wiadomości — po tym, jak Mike przyszedł pod jej dom, a za drugim razem pod szkołę przed pierwszą lekcją, zupełnie upalony. O ile za pierwszym razem najpierw zaproponowała, aby wszedł do środka, zaparzyła mu herbatę, a następnie wygłosiła długi oskarżający monolog, tak za drugim razem odprowadziła go pod jego dom, nakrzyczała na niego, używając paru przekleństw, i odeszła.

Tamtego dnia, spoglądający na pudełko z jej imieniem chłopak, stwierdził, iż kara, jaką od niej wtedy otrzymał, nie była zbytnio adekwatna do głupoty, jakiej dokonał; powinien dostać w twarz.

Poczuł dreszcze na plecach, zastanawiając się nad tym, jak to się stało, iż podczas zanurzenia się w miłych oraz ciepłych przeminionych chwilach związanych z Hope, zabłądził gdzieś w głębokich odmętach sejfu własnej pamięci, gdzie wspomnienia mówiły o powolnej utracie jego nadziei oraz prawdziwego — lecz zapomnianego — szczęścia.

A i następnie chłód, który przyszedł wraz z wiosną, przemienił się w mróz — sprawiając, iż uczucia pomiędzy nimi doszczętnie obumarły.

***

Cześć!
WAŻNE OGŁOSZENIE!
Ruszyło właśnie głosowanie (czytelników) w konkursie "#Seventeeners2018", w którym to bierze udział moje opowiadanie; "Banda bachorów".
Jeśli uważacie iż moja praca jest tego warta, to niezmiernie miło byłoby mi gdybyście oddali na nią głos w tym oto konkursie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro