Mike/Christian - 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tętno Mike'a znacznie przyspieszyło. Świat zaczął wirować, a czas zdawał się płynąć o wiele wolniej.

Przez pół godziny leżał po prostu wsparty o ścianę, śmiejąc się z własnego losu oraz życia. Próbował przypomnieć sobie zapach perfum Hope, lecz nie potrafił. Jego własna pamięć oraz umysł zdawały mu się być zużyte, dziurawe i wybrakowane.

Zmienił pozycję, tym razem kładąc się na dywanie.

- Hope, Hope, Hope. Gdzie jesteś, Hope? - mówił szeptem, gładząc dłońmi dywan. - No tak! Zostawiłaś mnie! Samego! Samego jak palec! - oznajmił, tym razem już nie szeptem, śmiejąc się pomiędzy słowami. - Hope, wracaj - rzekł, znów ściszając głos.

Za oknem pruszył śnieg. Jego spadające z nieba płatki topiły się niemalże odrazu, w zderzeniu z asfaltem czy też chodnikiem.

Chłopak wybrał nagle dobrze mu znany numer.

- Mike? Co się, do cholery, stało? Jest pierwsza w nocy.

- Złotko, proszę, pomóż mi.

- Co?

- Proszę złotko, chcę, abyś wróciła. Wróć do mnie. Wybaczę ci, naprawdę.

- Mike, czy ty znów jesteś naćpany?!

- Hope! Hope! Nie! Hope - zaczął wykrzykiwać. Nawet gdy usłyszał znajomy dźwięk sygnalizujący zakończenie rozmowy, nadal wrzeszczał. Darł się w niebogłosy. Nie wiedział, co robić, więc krzyczał jeszcze głośniej.

Na chwilę poczuł, iż stracił kompletnie kontakt z rzeczywistością, zatracając się przy tym kompletnie w rozpaczy.

Chłopak zdzierał sobie struny głosowe do momentu, gdy jego stojąca w progu drzwi matka nagle nie przemówiła.

- Mike? Mike!

***

Chodniki, którymi Christian zazwyczaj kierował się do szkoły, zaczęła pokrywać warstwa śniegu.

Z początku chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz, z jakiegoś nieznanego mu powodu, on oraz Emily zaczęli się od siebie coraz bardziej oddalać. Kilka razy - nieudolnie - próbował w jakiś sposób podjąć ten temat. Lecz najczęściej Emily po prostu go zbywała, powtarzając, iż wszystko jest w porządku, a on sam rzekomo histeryzuje.

Jednakże podczas tego roku szkolnego wszystko znacznie się pogorszyło. Ilekroć próbował umówić się ze swoją dziewczyną na choćby zwyczajny spacer, ta zawsze twierdziła, iż obecnie musi się uczyć, a na ich randki czas przyjdzie później.

Co prawda ostatnio przechadzali się razem po parku. Aczkolwiek był to chyba najkrótszy spacer, jaki dotąd odbyli, a gdy chłopak chciał odbyć z nią ponowną - tym razem, w jego zamiarze, udaną - rozmowę na temat ich związku, ta wybuchła gniewem, w reakcji na wiadomość od Anny.

Chłopak miewał wrażenie, iż obecnie widuje ją jedynie przelotnie, tak jak gdyby byli jedynie znajomymi, a z każdym miesiącem sytuacja zdawała się coraz bardziej pogarszać.

Christian wierzył w ich miłość, pamiętał ciepłe uśmiechy Emily, ufał wypowiadanym przez nią słowom i nie wyobrażał sobie jej odejścia, podczas gdy tak naprawdę już wtedy jakieś uczucia pomiędzy nimi zaczęły obumierać, niczym wszystkie te drzewa, kwiaty oraz rośliny, które niedługo miały zostać przykryte warstwą białego puchu.

***

Poukładanie sobie w głowie zdarzeń minionej nocy z początku było dla Mike'a zadaniem prawie niemożliwym. Jednakże z czasem doatarło do niego, co zrobił.

Na dodatek ożywił w pamięci wspomnienie swojej matki. Blondynki z nieułożonymi włosami oraz w fioletowym szlafroku, która stanęła w progu jego pokoju. Na której twarzy uwydatniał się jedynie szok. Dotąd jakże często neutralna postać w jego życiu, posiadła wtedy domieszkę jakiegoś wyrazu.

Dotychczas Mike był wdzięczny losowi za to, iż jego rodzice nie spostrzegli tego, że w miarę często się odurza. Choć był to prawdopodobnie jeden z dowodów na brak bliskości pomiędzy nimi. Może gdyby częściej rozmawiali, spostrzegliby chociażby to, iż bywa przygnębiony lub zmęczony.

Był pewien, że, we wtedy obecnym stanie rzeczy, jego rodzice zupełnie odetną mu kieszonkowe, a matka dokona rewizji pokoju. Być może, również, zacznie być przez nich bardziej pilnowany. Choć w to ostatnie niezbyt wierzył. Mogłoby się tak dziać przez kilka tygodni, maksymalnie parę miesięcy, lecz i tak w miarę szybko pochłonęłyby ich inne rzeczy - sądził Mike.

Śnieg zaczął padać nieco mocniej niż wczoraj.

Czuł się sfrustrowany i pogubiony.

Nawet jeśli istniała jakakolwiek, choćby najmniejsza szansa na to, iż on i Hope mogą znów być razem, to prawdopodbnie została przez niego zniszczona poprzedniego dnia - kiedy to wykonał on do niej telefon.

***

Pomimo panującego na dworze mrozu oraz tego, iż z powodu stresu czy rozkojarzenia Mike nie ubrał nic cieplejszego - postanowił on zapalić wraz z Alanem po zakończonych lekcjach.Zawsze kiedy czuł się mocno zestresowany, lecz nie posiadał dostępu do zioła, próbował je zastąpić papierosami. Dawało to mierny efekt, aczkolwiek coraz częściej palił.Alan ponownie poczęstował go jedną sztuką ze swojej paczki, za co zdawał się mu być niezmiernie wdzięczny.

Lecz Alan oraz Mike nie pobyli długo sami, ponieważ w ciągu kilku krótkich minut zjawił się obok nich chłopak o włosach w kolorze podobnym do karmelu, przyodziany był natomiast w płaszcz. Od razu przywitał się z jego kolegą od papierosów, następnie podając mu dłoń oraz mówiąc:

- Cześć, jestem Christian - gest podania dłoni wydawał się być zwykły, lecz w miarę miły.

- Hej, jestem Mike - odrzekł w odpowiedzi, na co nowo poznany chłopak odpowiedział uśmiechem. Następnie również, jak i jego, Alan poczęstował papierosem.

- Mike, Mike, Mike... - powtórzył kilka razy teatralnie Christian, jak gdyby próbował go sobie przypomnieć. - Jesteś nowy, prawda? - spytał, na co chłopak odpowiedział twierdząco. - W porządku. Chciałbyś może wpaść na imprezę, w ten następny piątek?

- Jasne - odrzekł Mike, na co, nie wiedzieć czemu, Alan zareagował śmiechem.

- Christian, powiedz mi, kiedy ty ostatnim razem zaprosiłeś kogoś nowego na imprezę? - włączył się w dyskusję.

- Powiedzmy, że w tym roku postanowiłem być miły - odrzekł Christian, wybuchając wraz z Alanem śmiechem. Nie wiedząc, co robić, Mike również zaczął się śmiać.

Patrząc wtedy na Alana, odniósł dziwne wrażenie, iż jego wyraz twarzy jest jedynie maską. Lecz zaraz to zignorował, będąc przekonany, iż nie potrafi rozróżniać znajdujących się na ludzkich twarzach emocji.

***

Mamy Mike'a, a nawet Christian'a!

Mam nadzieję, że ktoś się stęsknił za chłopcem o bujnych loczkach na głowie.

Christian'a mieliście okazję poznać już trochę wcześniej - bowiem jest on chłopakiem Emily. Aczkolwiek jego perspektywa jest w moich zamiar, w znacznym stopniu ubogaceniem perspektywy jego dziewczyny. Choć nie zabraknie zapewne jego charakteru.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro