Polly - 10
Melodyjne dźwięki tylko częściowo zagłuszały krzyki, które dochodziły do uszu dziewczyny z parteru domu. Przycisnęła słuchawki do uszu, sprawdzając przy tym ustawioną głośność muzyki — była maksymalna.
Wypięła słuchawki z telefonu.
Rozzłoszczona oraz zrozpaczona rzuciła na pościel dziesiątki książek. Następnie, chwytając pierwszą, która wpadła jej w ręce, zaczęła wyrywać z niej strony, drąc niektóre z nich na kawałki. Czując zapach papieru, na którym zostały wydrukowane słowa powieści, której rozpoczęła niszczenie — zaczęła płakać, siadając na podłodze, wsparta o framugę swojego łóżka, oraz dławiąc się coraz to bardziej łzami.
Nie była pewna, czy jej twarz stała się mokra z powodu wyżycia się na papierze pomiędzy okładkami, czy kłótni rodziców — prawdopodobnie te przyczyny się ze sobą łączyły.
To rodzice nauczyli ją zatapiania się w słowach oraz sprawili, iż pokochała książki.
Zauważywszy Makbeta, który przypadkiem znalazł się na podłodze, podniosła go, gładząc jego okładkę.
Znienawidziła książki — mniej więcej w tym samym czasie, co jej rodzice zaczęli nawzajem pałać do siebie tym uczuciem.
Lecz mimo to gdzieś w głębi serca nadal je kochała i szczerze za nimi tęskniła. Niestety — jej próby rejsów na morzach słów zawsze kończyły się falami łez, spływających po policzkach oraz kapiących na strony książki — a to, ponieważ każdy literacki utwór kojarzył jej się z matką oraz ojcem.
Niegdyś uwielbiała Szekspira, tym również zarazili ją rodzice, choć głównie mama.
Podczas swych pamiętnych piętnastych urodzin, rodzice wręczyli jej publikacje Williama Szekspira, zatytułowane ''Romeo i Julia'' oraz ''Makbet''.
Wpierw zaczęła czytać o dzielnym rycerzu, przy czym stopniowo zaczęła się zakochiwać w twórczości sławnego pisarza angielskiej literatury.
Jakiś czas później sięgnęła po romantyczną powieść o nieszczęśliwej miłości, nie mogąc uwierzyć w śmierć głównych bohaterów oraz czytając historię kilkanaście razy. Zanurzyła się kompletnie w słowach mówiących o Julii oraz Romeo, rozmyślając nad nimi stale w domu, szkole, czy na spacerach.
Choć tak naprawdę nie rozumiała miłości.
Jeszcze nie tak dawno — ponieważ Polly wydawało się czasem, że było to zaledwie wczoraj — była pewna, iż miłością może właśnie określić oraz nazwać relacje łączące ją z rodzicami — oraz ich samych osobno.
Dziewczyna odbiegała prawdopodobnie coraz to bardziej od rozwikłania zagadki, którą były łączące ludzi więzi — choć nie była nigdy chyba nawet w połowie rozwiązania.
A skoro Polly nie potrafiła zrozumieć istnienia miłości, jak miała pojąć jej rozpad?
***
Dziewczyna poczuła ciepłe strumienie wody spływające po jej ciele — prysznic był dla niej ukojeniem.
Wielokrotnie przemyła twarz, tak, jak gdyby pragnęła zmyć z siebie smutek, który był brudem — lecz nie tylko zalegającym w jej sercu, duszy czy umyśle, ale też na ciele.
Zanim postanowiła udać się do łazienki, wpatrywała się jeszcze przez dłuższy czas w okładkę książki "Romeo i Julia" — rozmyślając przy tym nad tym, czym właściwie mogła być ta miłość, która połączyła dwójkę bohaterów owego dzieła.
Nie rozumiała zakochania — nie potrafiła pojąć, jak można zacząć patrzeć na kogoś inaczej oraz się nim dogłębnie fascynować.
Oczywiście mogła stwierdzać czy rozważać nad tym, który chłopiec jest przystojniejszy — lecz nic więcej — a i tym raczej nie zajmowała sobie myśli.
Po prostu nie potrafiła się zakochać.
Polly zakręciła wodę, biorąc kilka głębszych oddechów. Bała się, iż po ustaniu szumu usłyszy krzyki rodziców, lecz w jej uszach rozbrzmiewało jedynie kapanie cieczy z prysznicowej słuchawki.
***
Podczas kłótni rodziców, czy zaraz po nich, Polly nieraz bała się zejść po schodach na dół, aby udać się do kuchni i przygotować dla siebie kolację czy czegoś się napić. Czuła się zagubiona oraz niechciana w swoim domu — czasem tak, jakby znalazła się w nieznanym jej mieszkaniu, lub rodzice o niej zapomnieli, czy tak, jak gdyby była tylko współlokatorką kłócącego się małżeństwa.
Jednakże tego wieczoru postanowiła pokonać stopnie schodów, aby udać się do kuchni po miskę prażonego popcornu — licząc przy tym na to, iż mógłby to być mały krok na przód, a może i rodzice zwróciliby na nią jeszcze choć odrobinę swej uwagi.
Choć przez myśli przeszło jej to, iż jest zbyt późno, a czarna dziura zaczęła pochłaniać już jej rodzinę.
Dziewczyna minęła wejście do salonu, widząc matkę delektującą się winem oraz siedzącą samotnie na kanapie przed telewizorem, który był jedynym źródłem światła w ciemnym pomieszczeniu.
Jej ojciec zapewne udał się do swojego gabinetu, aby oddać się rozkoszy czytania oraz się uspokoić.
Polly przygotowała średniej wielkości miskę z popcornem, następnie zmierzając z nią w rękach ponownie w stronę swojego pokoju, jednakże podczas gdy ponownie miała ominąć salon — poczuła ucisk w klatce piersiowej oraz żołądku. Być może było to jej serce — nadkruszone i dość wrażliwe.
Zajęła miejsce obok swej matki, nie odzywając się przez pewien czas nawet słowem.
Podsunęła kobiecie pod nos miskę. Ta, wciąż wpatrzona w reklamy telewizyjne, poczęstowała się popcornem.
W domu Carterów stosunkowo rzadko oglądało się telewizję, za to często dyskutowało się na wszelakie tematy — nierzadko chodziło o literaturę, od czasu do czasu słuchało się muzyki oraz czasem grano w planszówki — głównie w te deszczowe, czy po prostu chłodniejsze dni.
Polly przełknęła dość głośno ślinę.
— To cześć, mamo — rzuciła, wstając z kanapy.
— Czekaj! — powiedziała kobieta. Jej córka przystanęła, stając naprzeciw niej. — Jak początek roku szkolnego?
— Dobrze — stwierdziła, choć nie była tego w zupełności pewna.
Właściwie wrzesień tego roku nie różnił się zbytnio od zeszłego. Co prawda w przeciągu następnych miesięcy licealistka miała podjąć decyzję na temat wyboru studiów, lecz poza tym wszystko w jej głowie układało się niemalże tak samo — z dość dużym naciskiem na słowo niemalże. Coraz to częstsze kłótnie jej rodziców przygniatały dziewczynę, sprawiając, iż jej perfekcyjnie, lecz złudnie ułożone puzzle zaczęły się rozsypywać. Być może dlatego myśl o studiach wydawała jej się być ostatnio dość odległa.
Córka uśmiechnęła się jeszcze ciepło do matki — podobno odziedziczyła po niej ten uśmiech — na co ta odpowiedziała małym wykrzywieniem kącików ust, po czym skierowała się w stronę schodów.
***
Leżąca na pościelonym łóżku Polly wpatrywała się w zdjęcie Emily Collins oraz widniejącą obok niego informację o zaproszeniu do znajomych, które od niej otrzymała. Po chwili namysłu potwierdziła prośbę.
***
Cześć.
Od dnia dzisiejszego, korektą rozdziałów będzie się zajmować Sheneline.
Pozdrawiam autorkę; WiQsia12.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro