#11 Cholerny kłamca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


  Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na chłopaka. Nasze twarze znajdowały się zdecydowanie zbyt blisko. Mogłam poczuć jego oddech na moim policzku. Azjata wpatrywał się w moje oczy, miał lekko rozchylone usta, a na jego twarzy malowało się zdziwienie. Po chwili uśmiechnął się uroczo. 

-Wszystko w porządku?- zapytał i uwolnił mnie z uścisku. 

Skłoniłam się szybko i miałam zamiar wybiec z pomieszczenia. Gdy obróciłam głowę by zerknąć za siebie jeszcze zanim minęłam drzwi prowadzące na korytarz, zauważyłam Tae, który był w wyraźnym szoku. Biegłam prosto do łazienki. 

-Ame!- usłyszałam głos dobiegający z drugiego końca korytarza, obróciłam się. 

Kurna Taehyung. 

Nic nie odpowiedziałam i ruszyłam szybkim krokiem przed siebie.Już myślałam, że jestem w kropce i chłopak mnie dogoni gdy zza rogu wyłonił się menadżer Gin. 

-O! Mel! Szukałem cię.- uśmiechnął się na mój widok. 

Obróciłam się do tyłu by sprawdzić co z Tae. Patrzył w moją stronę lecz po chwili zawrócił z powrotem do pomieszczenia, miał zaciśniętą dłoń.Uff. 

-Proszę to pozostałe papiery do wypełnienia. znalazłaś już Song Ji Lee? 

-Co... A tak!- otrząsnęłam się z myśli. 

-To myślę, że dasz już sobie radę. Zapisałem Ci na jednej z kartek mój numer- powiedział i odszedł za nim zdążyłam coś z siebie wykrztusić. 

Przejrzałam papiery. 

A znów jakieś gówno o prywatności i prawach. Hmmm... 

Zza papierów wyłonił się kolorowy kartonik. 

Co to? 

"Zaproszenie na bal przebierańców dla wszystkich pracowników wytwórni" 

Zapomniał mi o tym powiedzieć?W ogóle czy to... 

Obróciłam, kartonik na drugą stronę. 

A Okej. Jest moje imię i nazwisko.Zaczęłam czytać informacje.Czyli to jest jutro o 18:00 tutaj. Yhym, pewnie organizują to dlatego, że jest nowy personel. Coś w stylu spotkania integracyjnego. 

Niepewnie wróciłam do pomieszczenia. Nie widziałam nigdzie Tae co było dziwne bo przecież wracał. Rozglądnęłam się jeszcze raz uważnie. Człowiek z ksywką Rap Monster wpatrywał się we mnie przenikliwie i nie przyjaźnie. Przeszły mnie ciary. Obróciłam głowę w drugą stronę by tylko nie patrzeć na tą różową rybę i zauważyłam swoją mentorkę, która teraz była zajęta poprawianiem fryzury następnej osoby. Podeszłam do nich. Skinęłam głowę by się przywitać, a gdy ją podniosłam moje spojrzenie zetknęło się ze wzrokiem chłopaka.

O kurna... 

Zamurowało mnie i szybko się otrząsnęłam. Głupio mi było patrzeć na osobę, na którą kilka minut temu dosłownie wpadłam. 

-Pomóc Ci w czymś?- zapytałam Ji starając się utrzymać normalny ton głosu.

-Hmm...możesz tu przytrzymać, a ja zaraz wrócę tylko pójdę wziąć lakier z torby- uśmiechnęła się.

Dotknęłam delikatnie włosów w wyznaczonym miejscu by nie zepsuć fryzury. Cały czas miałam na sumieniu poczucie winy. Gdy co chwilę spoglądałam w lustro, widziałam w nim odbicie chłopaka i jego zamyślony wzrok, miał lekko rozchylone usta i spoglądał cały czas w dół. Chciałam przeprosić za ten wypadek bo było mi głupio. 

-Prze...

-Mel!

Już miałam go przeprosić gdy zawołała mnie Ji. Spojrzałam na nią zdezorientowana. 

-Dostałaś zaproszenie na jutrzejszą zabawę?- zapytała.

Kiwnęłam głową.

-A co masz jutro wpisane w plan?

Spojrzałam na papiery, które trzymałam w drugiej ręce. Przy okazji puściłam też włosy chłopaka by kobieta mogła dokończyć fryzurę. 

Hmmm... plan na wtorek, czyli dzisiaj... jakiś fan...fansign. Co to kurna jest!? Potem jakieś inne duperele.

Ogólnie to trzymałam bardziej harmonogram zespołu i miałam zaznaczone tylko na zielono miejsca gdzie powinnam być z nimi. Coś w stylu od której, do której pracuję. W sumie logiczne, że są jakieś zmiany personelu bo miałam zaznaczone tylko połowy dni. Spojrzałam na rubrykę ze środą. O dziwo miałam zaznaczone tylko trzy okienka. Spojrzałam pytająco na Ji. Wyłapując moje spojrzenie, kobieta zerknęła na kartkę.

-Czyli będziesz ze mną od rana do południa, a później.... trochę to dziwne, że masz aż 4 godziny przed balem wolne ale cóż w sumie jesteś tylko tak jakby to ująć na praktykach. Ale to dobrze. Będziesz miała czas by się przygotować. Ja niestety zostaję w pracy do późna- mówiła równocześnie kończąc stylizację. 

Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka i zauważyłam, że na boku koszulki widnieje napis "Jin". Rozglądnęłam się za resztą BTS, wszyscy mieli podobne koszulki tylko, że każdy ze swoim pseudonimem. 

Jak to możliwe, że wcześniej tego nie zauważyłam? Widocznie zbyt przejęłam się tamtym cholernym kłamcą, ech...

A więc Jin.... tak ma na imię.

Zaczęłam się przyglądać chłopakowi. Miał zamknięte oczy, najwyraźniej spał.

Jak można spać podczas czesania!? 

Jego wypukłe wargi wciąż były rozchylone i lekko lśniły, widocznie posmarował je pomadką. Jego głowa była lekko schylona w dół lecz nie przeszkadzało to fryzjerce dalej wykonywać swoją pracę.

Uroczy....

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Nie uroczy. Przystojny. Tak. To idealne słowo... W dodatku jego ramiona są takie szerokie i ciepłe.... Boże! Amelia! Uspokój się! O czym ty myślisz dziewczyno!? 

-Tae Tae!- usłyszałam głos, który wyrwał mnie z moich głupich myśli.

Odwróciłam się. Zauważyłam rudego chłopaka, który właśnie podbiegł do V i objął go ramieniem, następnie poczochrał po włosach. W odpowiedzi dostał szeroki uśmiech. Przyglądałam się im. Mój wzrok szczególnie skupił się na Tae.

Ech.... cholerny kłamca.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro