#12 Moje ogarnianie się

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skończyłam pracę i właśnie czekałam na menadżera Gina przed wytwórnią. Siedziałam na murku i wpatrywałam się w niebo. Po chwili usłyszałam głosy i śmiechy. Szybko się odwróciłam. Bts wychodziło ze studia.

Zeskoczyłam z murka i stanęłam z pochyloną głową. Poczułam czyjś dotyk na swojej głowie. Ktoś delikatnie pogładził moje włosy. Podniosłam głowę i moje spojrzenie zetknęło się z Jinem. Uśmiechnął się i poszedł dalej. Momentalnie rumieńce oblały moją twarz. Gdy już myślałam, że wszyscy poszli znów usiadłam na murku.

-Ame!- Tae stał w drzwiach wytwórni i spoglądał w moją stronę.

Ech, a ten czego chce.

Starałam się go zignorować i spoglądać w inną stronę.

Podszedł do mnie.

-Dlaczego mnie unikasz?- zapytał.

Milczałam. Chciałam mu coś odpowiedzieć, wygarnąć wszystko lecz nie mogłam.

-Ame...porozmawiajmy.

-Zakazane- wydukałam tylko.

-Zasady...- westchnął i chciał coś jeszcze dodać gdy podbiegł Jin.

-Taehyungie chodź- powiedział to do niego lecz uśmiechał się do mnie.

Spuściłam wzrok.

V jeszcze raz spojrzał w moją stronę i odszedł ze swoim hyungiem.

Po chwili przyszedł menadżer i odstawił mnie do domu. Przez całą drogę milczałam lub kiwałam głową co mężczyzna uznał za wynik zmęczenia i kazał mi odpocząć.

Weszłam do domu, zjadłam naleśniki, które szybko sobie zrobiłam i wzięłam się do sprzątania w sumie wszystkiego. Nie wiem dlaczego tak jest lecz sprzątanie bardzo mnie uspokaja i pozwala odstresować, zawsze tak było.

Myślałam o wszystkim. Przemyślałam każde wydarzenie od początku mojej wizyty w tym kraju. Myślałam głównie o Tae. Trochę go rozumiałam. Może nie chciał bym wiedziała o tym kim jest bym myślała o nim w normalny sposób... nie wiem. Nic nie wiem. Dlaczego nie może po prostu się odczepić i pozwolić mi normalnie pracować? Dlaczego nie możemy o tym zapomnieć, o tej kilkudniowej przyjaźni? Dlaczego on ciągle siedzi w mojej głowie? Aish... Jeszcze Jin... muszę go w końcu przeprosić bo jakoś mam to na sumieniu, że w niego wpadłam. Jutro pewnie mi się to nie uda bo w końcu jest ten durny bal, na który zapewne muszę iść. Hmm...Co ja niby mam ubrać!? Jest to bal przebierańców lecz w mojej głowie jest kompletna pustka, zero pomysłu. Może po prostu przebiorę się za siebie. Tak. To jest dobry pomysł.

Gdy już ogarnęłam całe mieszkanie, położyłam się w łóżku lecz nie mogłam zasnąć, ogarnął mnie stres.

A co jeśli on będzie cały czas mnie zaczepiał i za mną chodził? Co jeśli mi coś zrobi? Nie, nie, nie. Bez przesady... A co jeśli.... Aish muszę się trzymać jak najdalej od tego idioty.

Obudziłam się wyjątkowo przed 6:00. Ubrałam się, zrobiłam sobie kawę i czekałam na menadżera Gina.

Gdy zadzwonił zeszłam na dół i zaczął się kolejny dzień mojej pracy w Korei. W wytwórni panowało wielkie poruszenie... Wszyscy byli podekscytowani balem. Wszyscy. Idole, pracownicy, staff. No w sumie tylko nie ja. Ja po prostu trzymałam się blisko Ji i wykonywałam swoje obowiązki.

-Jest to jedyna impreza w roku, na którą mogą iść wszyscy z wytwórni- wyjaśniła mi moja mentorka.

No to w sumie wszystko tłumaczy.

Tłumaczy też piski tych dziewczyn ze staffu co zawsze patrzą się na mnie takim wzrokiem jakby chciały dać mi wpierdol. Krzyczały coś właśnie o Jiminie i tańcach i czymś tam jeszcze.

Po kilku godzinach pracy wybiła 14:00 co oznaczało, że mogę się zbierać do domu. Ji musiała jeszcze zostać aż do balu by naszykować chłopaków i jeszcze kilkanaście osób, które ją o to poprosiły. Bardzo miła i pomocna z niej kobieta. Oczywiście zaoferowałam jej swoją pomoc lecz ona tylko grzecznie podziękowała i kazała mi wracać do domu i się przygotować, ogarnąć.

Moje ogarnianie się wyglądało wręcz cudownie. Rzuciłam się na kanapę, przysnęłam na godzinkę, zjadłam obiad, przeczytałam sobie książkę. W sumie miałam na to wyjebane lecz wiedziałam, że muszę tam iść. Gdy była już 17:00 zaczęłam szperać w szafie. Nie miałam zielonego pojęcia co ubrać. Zdecydowałam się w końcu na białe rurki i niebieską koszulę oraz białe baleriny, a swoje długie blond włosy po prostu rozpuściłam i wyprostowałam. Może nie wyglądałam jakbym szła na bal przebierańców ale trudno.

O 17:35 byłam już w wytwórni. Właśnie zmierzałam w wyznaczone miejsce gdy znów ktoś mnie zawołał. Była to Ji. Miała na sobie przebranie czarownicy co kompletnie nie pasowało do jej osobowości lecz ładnie współgrało z jej fioletowo-czarnymi włosami.

-Mel! Dobrze, że już jesteś tylko...Co to jest za strój?- zmierzyła moje ciuchy wzrokiem.

-Nie miałam co ubrać- wyjaśniłam.

-Chodź! Mamy jeszcze chwilę czasu- złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Uczesała mnie, zrobiła makijaż jak i również pożyczyła przebranie od stylistki. Uwinęła się w niecałe 20 minut, a gdy stwierdziła, że już wszystko gotowe uśmiechnęła się patrząc na swoje dzieło.

Wstałam z krzesła, na którym zawsze siedzą idole bo to ich przygotowujemy, stanęłam przed podłużnym lustrem sięgającym na całą długość ściany i mogę przyznać, że zaniemówiłam. W sumie nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w takim stylu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro