#13 Słodki bal

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałam przed lustrem przeglądając się w nim z lekkim uśmieszkiem.

Miałam na sobie długą sięgającą do ziemi baśniową sukienkę rozszerzającą się w pasie mającą bufiaste rękawy i od ramion aż do talii pokrytą białą koronką. Cała sukienka była w kolorze jasnego różu idealnie podkreślającego moje złote włosy, które upięte teraz były w doskonały (jak przystało na zawodową fryzjerkę) choć nie zbyt skomplikowany kok. Makijaż miałam delikatny. Lekko podkreślone oczy czarną kreską oraz różowym cieniem, usta delikatną czerwienią i zaróżowione policzki.

-I teraz możesz iść -uznała Ji.

Kiwnęłam głową. Nie mogłam odnaleźć słów. Ponieważ, po pierwsze: nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w takim stroju. Po drugie: Jak można być tak perfekcyjnym w ciągu tak krótkiego czasu!?

-Nie musiałaś...-powiedziałam zażenowana.

-Musiałam. Przecież to bal przebierańców. A! Czekaj! Brakuje tu czegoś -zaczęła rozglądać się po pudłach leżących pod oknem.

W końcu wyciągnęła coś i podeszła do mnie.

-Stój prosto -zaczęła poprawiać mi włosy i wplatać w nie to coś.

Spojrzałam przez jej ramię w lustro. Na mojej głowie znajdował się teraz mały, złoty diadem z białymi koralikami.

-Dziękuję -przyznałam w końcu gdy kobieta odsunęła się ode mnie.

-No idź, idź już -uśmiechnęła się.

Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na zegarek wiszący nad drzwiami.

18:05

O kurcze! Spóźniłam się.

Wybiegłam szybko z pomieszczenia lecz zatrzymałam się po chwili.

Przecież nic się nie stanie jak się chwilkę spóźnię.

Ji uznała, że musi posprzątać więc została w przebieralni. Chciałam jej pomóc. Odmówiła argumentując, że to mój pierwszy taki bal, a jej z któryś tam z kolei więc nic nie traci.

Weszłam już na spokojnie do ogromnej sali.

W sumie to po co wytwórni takie duże pomieszczenia?

Muzyka już grała z głośników, a ludzie tańczyli. Ogólnie było dość ciemno. Ze ściany zwisało kilka kolorowych bądź migających lamp. Po prostu dyskoteka.

Na końcu sali stała scena, na niej umieszczonych było kilka mikrofonów, a w rogu stał DJ, który sterował muzyką.

Rozglądnęłam się.

Dużo ludzi. Poprzebieranych ludzi. Zbyt dużo dziwnie wyglądających ludzi... Nie. I tak nie lubię ludzi. O!Czekoladki!

Zauważyłam długi stół przy ścianie, na którym wyłożone było wiele słodyczy; fontanny z białą, czarną oraz różową (zapewne truskawkową) czekoladą, wiele rodzajów ciast, wafli, cukierków oraz różnych nieznanych mi łakoci, z którymi miałam właśnie zamiar się zapoznać.

W innej części sali również stał stół lecz z ostrzejszymi potrawami, a stoliki wokół niego były zajęte przez ludzi.

Dobra zostaję tutaj. Preferuję słodycze.

Stanęłam obok fontanny z białą czekoladą. Sięgnęłam po potyczka i zaczęłam nabijać na niego pokrojone owoce by później zamoczyć je pod strumieniem czekolady i rozkoszować się smakiem. Następnie zaczęłam kosztować każdą czekoladkę, a później podeszłam do talerzy z tymi dziwnymi słodyczami. Wzięłam w papierek kolorowego misia i ugryzłam go.

Boziu jaki pyszny! ~

W moich ustach rozlał się cudowny słodki smak masy o konsystencji śmietanki.

Wepchnąłem sobie resztę misia do ust i poczułam jak ktoś chwyta moją dłoń. Odwróciłam się lecz ten ten ktoś trzymając moją rękę ciągnął mnie na parkiet.

Moje czekoooladki!

Wolną dłoń wystawiłam błagająco w stronę słodyczy.

Ale... Kurcze. Nie, nie, nie. Nie chcę tańczyć.

Mimo wszystko nie wyrywając się dałam się poprowadzić na parkiet wśród tłumu ludzi.

Spojrzałam na chłopaka, który odciągnął mnie od moich słodkich misiów.

Przełknęłam resztę misia, którego miałam w ustach i na spokojnie spojrzałam na twarz chłopaka.

...Dobra ja się kurna pytam co to ma być!?

Chłopak miał na twarzy maskę ale nie taką co by zakrywała same oczy bądź pół twarzy. Miał po prostu, białą, drewnianą maskę na cały ryj! Znaczy, nie była taka całkiem biała bo narysowany był na niej lisek. Taki japoński kitsune. W ogóle to zapewne była japońska maska.

Ale no proszę was kto normalny zakłada takie rzeczy do garnituru!?

Chłopak trzymał mnie w talii i bujaliśmy się razem do rytmu piosenki, co chwilę obracał mną przez co robiłam piruety i jak głupia pozwalałam mu na to wszystko.

Muzyka zwolniła się, złagodniała.

Nie wiedząc kiedy oparłam głowę na jego ramieniu i tuląc się do niego wciąż delikatnie poruszałam się w rytm muzyki.

Przetańczyliśmy z dwie szybkie piosenki, a przy tej trzeciej, wolnej po prostu delikatnie się bujaliśmy.

Po chwili chłopak odsunął mnie od siebie i złapał jedną ręką za moją dłoń splatając nasze palce.

Serce zabiło mi szybciej.

Drugą ręką zaczął gładzić moją twarz, a następnie odchylając maskę do góry przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze wargi. Po momencie przerodziło się to w pocałunek. Przymknęłam oczy i dałam się ponieść. Jego namiętne usta były tak niewyobrażalnie wspaniałe. Rozpływałam się. Cały świat nagle wokół zniknął, byliśmy tylko my, liczyliśmy się tylko my.

Po jakimś czasie otrząsnęłam się i odepchnęłam go od siebie. Nie zdążyłam zorientować się kim był mój napastnik bo po prostu wybiegłam z sali.

Biegłam korytarzem wytwórni. Dość szybko usłyszałam dźwięk zbliżających się kroków za mną. Ktoś mnie gonił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro