#18 Kolacja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hejcia misiaczku ziemniaczku bądź inny ludziku!~~ 💟💟💟
Witam Cię po dość długiej przerwie. Zapewne czekałeś bądź nie czekałeś aż nadejdzie ten dzień i coś w końcu wstawię. Ale i tak bądź ze mnie dumny (proszę) bo w końcu się zabrałam i napisałam ten oto nowy rozdzialik.
Przepraszam, że ta przerwa była taka długa! ;_; Nie bij mnie.
Mimo wszystko ślicznie dziękuję Ci za to, że jeszcze tu jesteś. Kocham Cię mocniutko! Miłego dalszego czytania~
/Mizu^^ 💖💖💖

Dzień w pracy zleciał dość szybko. Zapewne dlatego, że myślałam ciągle o wspólnym wieczorze z Jinem. Czyli mogę uznać to za randkę?

Przytaknęłam sobie sama głową po czym uśmiechnęłam się szeroko. Wrzuciłam jeszcze kilka produktów do koszyka i udałam się do kasy. Byłam aktualnie na zakupach w jednym z pobliższych supermarketów. Jin czekał na mnie w samochodzie. Upierał się, że chce mi pomóc ale wolałam nie ryzykować. Mógł nas ktoś spotkać. Ktokolwiek. A jednak Bts nie są jakimiś tam wtapiającymi się w tłum zwykłymi chłopakami. Jin opowiadał mi już różne ciekawe przygody z ich natrętnymi fankami.

-Kiedyś wybrałem się na poranne biegi. Był ładny dzień, idealny na sport. Biegłem sobie lasem, a była jakaś 7:00 rano. Usłyszałem najpierw pisk, a później krzyki. Mój trucht zamienił się w speed. Trzy nastolatki z aparatem biegły tak za mną z 5 kilometrów. Na szczęście wybiegając z lasu spotkałem policjantów pilnujących drogówki. Dziewczyny dostały solidny opieprz- zaśmiał się delikatnie chłopak. Zawsze gdy się śmiał zakrywał usta dłonią. Było to dość urocze.

Wychodziliśmy właśnie z windy na 12 piętro wieżowca, gdzie znajdował się mój przytulny apartament.

-Przynajmniej miałeś porządny trening- stwierdziłam wchodząc z chłopakiem do środka mieszkania.

Znów się cicho zaśmiał i ściągnął buty kładąc je idealnie równo w przedpokoju.

Pokręciłam głową patrząc na wszystko to, co robił zbyt dokładnie. Każdy jego ruch był ostrożny. Po prostu Azjaci zadziwiają mnie tym, że są przesadnie czyści.

Chłopak odstawił reklamówki w kuchni i z uśmiechem rozglądnął się po otoczeniu.

-To na co masz ochotę?- spytał z uśmiechem rozpakowując zakupy. Podeszłam do niego by mu pomóc.

-Masz zamiar coś ugotować?- lekko się zdziwiłam bo myślałam, że coś zamówimy.

Kiwnął głową na znak potwierdzenia.

-Lubisz koreańską kuchnię?- zagadał.

Szczerze niezbyt przepadałam za tymi różnymi makaronami i sosami, więc tylko westchnęłam i wzruszyłam ramionami w odpowiedzi po czym oparłam się o blat i spojrzałam w sufit. Przeszło mnie dziwne uczucie tak jakbym się czegoś bała. Jednak nie bałam się samego chłopaka lecz bardziej tego, że mogę zrobić coś nie tak, więc po chwili namysłu spojrzałam na niego z uśmiechem.

-W sumie... To nawet lubię- odezwałam się w końcu, a w odpowiedzi dostałam szeroki uśmiech na jego twarzy.

-To na co masz ochotę królewno?- spytał podchodząc do mnie i gładząc mój policzek przez co przez moje ciało przeszedł lekki dreszczyk.

-Nie. To ty jesteś tu księżniczką- zaśmiałam się nerwowo.

Wyczytałam gdzieś ostatnio, że Jina nazywają księżniczką więc tak jakoś przypomniał mi się ten fakt w tej chwili.

Chłopak zarumienił się minimalnie na co ja zareagowałam cichym chichotem.

Kolejne godziny minęły nam w miłej atmosferze przy gotowaniu oraz jedzeniu później tego co ugotował chłopak. Muszę przyznać, że jedzonko było pyszne. W końcu przyszedł czas by się pożegnać. Dostałam od chłopaka krótkiego buziaka na pożegnanie po czym zamknęłam za nim drzwi. Wcześniej już wszystko posprzątaliśmy więc po prostu przyszykowałam się do spania. Leżałam w łóżku nie mogąc zmrużyć oka. W głowie miałam masę myśli, które co moment mieszały się z różnymi uczuciami. Dlaczego nagle czuję się tak dziwnie w jego towarzystwie? Dlaczego moje serce nie bije już tak szybko? Ugh... To wszystko jest chore albo ja jestem chora od tego wszystkiego.

Ostatecznie po jakiejś godzinie rzucania się po łóżku niczym dziki zwierz, w końcu usnęłam padnięta.

Siedziałam na pomoście i machałam wesoło nóżkami. Na kolanach trzymałam jakąś książkę, którą właśnie czytałam. Była bardzo ładna pogoda. Słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie, wiatr co jakiś czas wiał dając o sobie znać i rozwiewał mi włosy. Usłyszałam wesoły głos za moimi plecami. Odwróciłam się i zauważyłam postać biegnącą w moją stronę. Wstałam szybciutko i otrzepałam spodenki po czym z uśmiechem zaczęłam biec przed siebie wzdłuż pomostu. Słońce bardzo mocno grzało, wiatr nagle ucichł, a wszystko zrobiło się czarne.

Rozchyliłam oczy i ujrzałam biały sufit swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i złapałam się za głowę. Nagle usłyszałam głośny huk w salonie. Serce momentalnie mi przyspieszyło, a ciało zastygło z przerażenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro