#8 V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostatecznie mogę stwierdzić, że to wszystko jest dziwne. W ogóle chłopaki gdy ustawili się w rzędzie przywitali się takim dziwnym okrzykiem.

Nasza ósemka stała w grupce na przeciwko nich, żadna z nas nic nie mówiła ani nie uśmiechała się. Dlaczego? Bo zakazane.

Wśród szóstki chłopaków zauważyłam rudego typka, którego minęliśmy dzisiaj na korytarzu. On najwyraźniej też mnie zauważył bo uśmiechnął się w moją stronę.

Też lekko się uśmiechnęłam lecz na szczęście szybko się opamiętałam i spuściłam głowę.

Chyba nie muszę opisywać tutaj tego jak chłopcy po kolei wymawiali swoje imiona.

Osobiście czułam się bardzo dziwnie i chciałam zapaść się pod ziemię ponieważ większość oczu była skierowana w moją stronę.

-A, gdzie jest V?- zapytał prezes.

Ano właśnie przecież jest ich siedmiu, boziu pączek dopiero to ogarnął.

-Wrócił jakąś godzinę temu, był tutaj na chwilę i pojechał odwieźć rzeczy do dormu- wytłumaczył człowiek w różowych włosach, który przedstawił się jako Rap Monster.

Nie no naprawdę kolejna ambitna nazwa. Potwór rapu...

-Miał tu za chwilę być. Dzwonił dziesięć minut temu- dodał kolejny osobnik z kolejną kolorową fryzurą i ambitną nazwą. Boże cukier...

Oni mnie załamują...

Prezes tłumaczył właśnie, która dziewczyna jest od czego gdy wszedł ktoś do sal, nie widziałam kto ponieważ nadal miałam zwieszoną głowę bo wciąż wszyscy się na mnie patrzyli.

-Bardzo przepraszam, że musieliście czekać- przeprosił skłaniając się w pas.

Podniosłam głowę w tym samym momencie co on, a nasze spojrzenia się spotkały.

I teraz trudno powiedzieć, które z nas było w większym szoku.

Jakieś dwa metry przede mną stał dość wysoki chłopak, który nagle zrobił się blady i niczym skała stał nieruchomo. Bardzo dobrze znałam jego twarz. Taehyung.

Natomiast jeśli chodzi o mnie to nie tyle, że byłam zdziwiona. Ja byłam bardziej w wielkim szoku zmieszanym ze złością. O wiele bardziej byłam na niego zła za to co przede mną ukrywał.

Zmierzyłam go przez chwilę wzrokiem mordercy ale znów musiałam się szybko opanować.

-V-ssi zrobiłeś się blady- zauważył J-Hope... Dobra nie, nie mam już teraz siły na komentowanie ich beznadziejnych pseudonimów.

-Co? Ach nie, wszystko w porządku- zaprzeczył.

Tak, tak na pewno.

-Jestem V- powiedział krótko i uśmiechnął się w naszą stronę.

Znów sztuczny uśmiech.

-Przepraszam prezesie ale chłopaki mają napięty grafik- wtrącił się menadżer.

-A tak, racja. Chodźmy- powiedział pączek.

-Ciężko pracujcie- zwrócił się w stronę chłopców, którzy równocześnie odpowiedzieli "Tak" i się skłonili.

Natomiast wszystkie dziewczyny jak wychodziliśmy wyglądały jak pingwinki.

Tysiąc ukłonów dla kolorowych bogów musi być.

Coś czuję, że jednak się wyróżniam.

Chociaż starałam się robić to samo co one, czyli siedzieć cicho i się kłaniać, to myśli wciąż mąciły mi w głowie.

Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten palant jest piosenkarzem, raperem czy Bóg wie kim. Ale z drugiej strony bardziej nie mogę uwierzyć w to, że nie zauważyłam go wcześniej u Jee Min chociaż w sumie racja... jak mogłam go zauważyć skoro nie oglądałam żadnego ich teledysku do końca. Debilka. Aaach. W ogólnie ciekawe jest to, że ten pacan ma ksywkę składającą się z jednej litery... yyy co to właściwie oznacza? V... Pierwsze co mi na myśl przychodzi to Voldemort... Ale sądzę, że nie o to chodziło.

-Mel. Słuchasz mnie?- Pan Gin patrzył na mnie zdenerwowany.

-Tak. Przepraszam- skłoniłam się.

-Jedziemy teraz do twojego domu. Okej?

Pokiwałam głową.

Wyszliśmy z budynku wytwórni.

Menadżer zawiózł mnie pod jakiś wieżowiec. Wysiedliśmy razem z auta, które zaparkował w podziemnym parkingu.

-Chodź- powiedział.

Weszliśmy do windy.

-Twoje mieszkanie znajduje się na 12 piętrze. Jakbyś coś potrzebowała to mieszkam piętro niżej. Jutro, 7:00 rano punktualnie bądź na dole. Jedziemy razem do wytwórni- wręczył mi kluczyki i wysiadł na swoim piętrze.

Czekajcie co!? On też tu mieszka!? Dobra walić to. Przynajmniej będę miała darmową podwózkę do pracy.

Wysiadłam na 12 piętrze i weszłam do swojego mieszkania.

Coś czuję, że nie będę spędzać tu zbyt wiele czasu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro