Damian i Jason. Ratunek i przeprosiny.
Damian pędził na motorze co sił. Nie miał pojęcia że jeden nocny patrol może się tak skończyć. Bał się że nie zdąży, gdy by tylko go słuchał. W końcu Jason to jego brat i kocha go prawie tak mocno jak Dicka którego musi przeprosić. Wiedział że Jason często pakuje się w kłopoty ale zawsze jakoś z ich wybrnoł tym razem było inaczej.
******
Jason nie wiedział która jest godzina i jak długo leży na zimnej podłodze.
W oddali opuszczonej fabryki słyszał tylko rozmowy wspólników największego zabójcy i bardzo dobrze znany mu szaleńczy śmiech. Uderzenia od łomu zostawiały ślady, przez które Jason miał problem wstać. Miał nadzieję że ratunek zaraz będzie.
Damian wyważył dżwi i wpadł do pomieszczenia niczym huragan. Oprawcy zaczęli strzelać do niego. Chłopak zrobił unik i powalił napastników. Widząc ledwo żyjącego Jasona leżącego na ziemi przez zaciśnięte zęby wykrzyknął.
-CO mu zrobiliście!!! Podszedł do leżącego chłopaka i położył jego głowę na swoich kolanach.
W duchu naprawdę się o niego martwił.
-Jason,Jason obudź się.
-Da..mian... u....ciekaj on tu jest.
Kaszlnoł dwa razy i wypluł krew. Damian pogłaskał chłopaka po włosach.
-Kto?
Odwrócił się słysząc charakterystyczny śmiech psychopaty tym samym uzyskując odpowiedź.
-No proszę proszę kogo my tu mamy?
Robin!!Dawno się nie widzieliśmy
Zaczynało się już robić nudno.
-Zapłacisz za to klaunie!
Damian szybko podbiegł do Jokera i rzucił się na niego. Bił go po twarzy ale Joker również nie był bezbronny i uderzył Damiana łomem w brzuch a na koniec w twarz. A następnie śmiejąc się zaczoł go odkładać. Damian usłyszał tylko strzał a potem podniósł się do pozycji siedzącej. Jason strzelił w ramię Jokerowi. Damian wtrącił psychopacie broń i uderzył go z całej siły w twarz tym samym powalając go.
-Sprawiedliwośc zamiast zemsty.
Powtarzał sobie łapiąc się za głowę a następnie podbiegł do Jasona.
Wzioł go szybko i zaniósł w bezpieczne miejsce.
-Jason przepraszam za ten motor, za wyzwiska i za Dicka też ją tak nie myślę. Przepraszam.
-Jest okej Damian..... Nie.. Trzymam... Urazy.
-Choć zabiorę Cie do domu.
Chłopaki poszli do domu. Damian czuł ogromną ulgę gdy zobaczył że stan Jasona się poprawił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro