Jason i Dick najlepsi bracia na dobre i na złe.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gotham godzina 21.30
Miasto Gotham powoli okrywał mrok. Prawie wszyscy mieszkańcy udali się do domów każdy doskonale wiedział że w noc w tym mieście może się wiele wydarzyć. Wszyscy wiedzieli że lepiej nie wychodzić po zmroku a już napewno nie w tym mieście. Ulice były oświetlone poprzez nieduże lampy. Nie było żywej duszy na ulicach a jednak dwie osoby postanowiły spędzic czas właśnie na tych ulicach. Osoby, które zarówno znały się bardzo dobrze, tak samo dobrze jak owe Gotham.
-Dick nie przejmuj się
Jason nie mógł znieść widoku przygnębionego brata i jego smutnych błękitnych oczu.
-Jest już okej Jason.
-Tak? To dobrze. Choć na patrol jeszcze bardziej się rozchmurzysz.
Dick tylko skinął głową i oboje wolnym krokiem ruszyli na dach budynku. Gdy już tam byli mogli podziwiać rozciągający się widok oświetlonego miasta z ciemnymi uliczkami. Jednak nic nie trwa wiecznie z jednej uliczki było słychać wołanie o pomoc. Chłopaki szybko tam pobiegli. Jeden z przestępców próbował zgwałcić kobietę. Oboje ruszyli do ataku. Kobieta uciekła. Gdy oboje z kimś walczyli mieli swój styl walki, wspólny. Współpracowali ze sobą, jeden wiedział jak uderzy drugi. Mieszkańcy którzy byli częstymi świadkami ich pomocy mogliby przysiąc że posługują się telepatią. Ich walka przypominała taniec byli jak jedność , gdy jeden robił obrót nad przeciwnikiem drugi kopnął go w brzuch gdy wyjmował broń z kieszeni. Mieszkańcy bili zawsze brawo, nie obyło się także bez wiwatów i podziękowań. Komisarz Gordon nie raz im dziękował a Batman był z nich dumny. Chłopaki udali się po skończonym patrolu do parku na spacer. Zrywał się bardzo silny wiatr i Robiło się zimno.
Jason poczuł pszeszywający go chłód chociaż miał dobrą ciepłą kurtkę pomyślał co musiał czuć Dick skoro wiatr wiał mu prosto w twarz owiewając tylko kruczoczarne włosy.
-Dick pamiętaj że masz rodzinę, pamiętaj że masz mnie.
Położył mu rękę na ramieniu.
-Wiem i dziękuję Jason. Za wszystko. Kocham cie braciszku
Po tym Dick przytulił Jasona na co tamten odwzajemnił gest i uśmiechnął się.
-Wracajmy do domu, robi się coraz zimniej.
Po tych słowach oboje udali się do domu jedną z oświetlonych ulic Gotham. Ich więź różniła się bardzo od innych rodzenstw. Choć nie byli spokrewnieni wszyscy którzy ich mijali myśleli że są braćmi. Jeden za drugim wskoczył by w najgorętszy ogień. Byli stróżami Gotham, byli braćmi, najlepszymi, na dobre i na złe. Rodziną. Gdy jeden upada drugi ciągnie go ku górze lub idzie na dno razem z nim.
-Jason?
-Tak Dick?
-Pamiętasz co Ci powiedziałem jak byliśmy mali?
-Nazawsze razem.
-Tak zawsze będzie?
-Oczywiście że tak Dick.
Potem oboje z uśmiechami dotarli do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro