Niezastąpiony ojciec.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z racji tego że Alfred wzioł sobie kilka dni wolnego i pojechał na urlop w góry Bruce przejął jego obowiązki, w którym znajdowało się odebranie chłopców ze szkoły. Podjechał pod budynek czekając na swoich synów. Tim jak zwykle wychodzi punktualnie. Bruce uśmiecha się na widok chłopaka jednak widzi że coś jest nie tak. Tim jest przygnębiony. Wita się z ojcem krótkim cześć.
- Tim czy coś się stało?  pyta.
Chłopak Westchnoł
- Mój kolega wykorzystał mnie i podmienił sprawdziany. Uczyłem się do niego z kilka dni. Przyznaję chłopak ze smutkiem.
- Niemartw się coś na to poradzę. Odpowiada pewnie Bruce a następnie widząc owego ucznia podchodzi do niego. Z początku chłopak jest zaskoczony widokiem Wayna ale gdy Bruce mówi mu o co chodzi jego mina mówiła sama za siebie. Chłopak był wyraźnie przestraszony słysząc groźbę wywalenia ze szkoły jeśli szybko nie pójdzie do nauczyciela i nie przyzna się do popełnionego czynu. Po chwili chłopak kiwa głową i przeprasza za swoje zachowanie tłumacząc się że bał się że nie zda. Następnie prędko idzie do nauczyciela i wyjawia prawdę.
Zadowolony Tim przybiega i przytula miliardera. Bruce uśmiecha się i odwzajemnia uścisk. Następnie ze szkoły wychodzi Jason, chłopak ma zacisnięte ręce w pięści oraz poszarpane ubranie. Przejęty Bruce podchodzi do chłopaka.
- Jason co się stało?!  Pyta.
- Nie twoja sprawa, odczep się!  Warczy i chce wyminąć Wayna lecz ten mu to uniemożliwia zatrzymując go.
- Chodź na spokojnie porozmawiamy. Nie odczepie się bo jesteś moim synem i twoje dobro jest dla mnie najważniejsze. Odpowiada spokojnie.
Chłopak patrzy chwilę następnie kiwa głową. Oboje przechodzą w ustronne miejsce.
- Więc co się stało? Powiela pytanie.
Chłopak patrzy na swoje lekko zakrwawione paznokcie.
- Pobiłeś się z kimś?  Pyta.
Chłopak zaprzecza.
- Chodzi o to że,............  Nauczyciel zatrzymał mnie po lekcji. ......... I gdy zostałem on zaczął do mnie.............
Podchodzić......... Dobierał się do mnie.... Zaczołem się z nim szarpać..... Tak wyszło...... Pewnie teraz wyrzuci mnie ze szkoły. Westchnoł i opuścił ręce.
Bruce powstrzymuje złość która w nim wezbrała w tym momencie. Delikatnie podnosi podbródek syna tak by na niego spojrzał
- Nie martw się, załatwię to.
- Jak? Przebierzesz się w batmana i Karzesz mu spieprzać z miasta?  Powiedział ironicznie.
Bruce uśmiechnął się.
- Taki mam zamiar. Powiedział i zniknął za autem.
*               *                  *                       *
Batman wszedł oknem do sali w której zastał nauczyciela wycierającego krwawiący nos. Widząc Batmana od razu zaprzestał czynności.
- Pan profesor Miggle tak?  Zapytał
- Tak to ja.
- CO się Panu stało?  Zapytał.
- Jakiś uczeń się na mnie rzucił i narobił niezłego bałaganu. Odpowiedział zbierając z podłogi zeszyty i kartki.
Batman zmarszczył brwi.
- Często się to zdarzało?  Spytał
- Tak trochę tak. Powiedział
-Pewnie słyszał Pan o napasciach na nauczycieli? 
- Tak słyszałem ale co psychopaci mają związek z moimi uczniami? 
- Od takich incydentów się zaczyna  odpowiedział poważnie co wywołało na strach na twarzy nauczyciela.
-z uwagi na warunki i zaistniałą sytuację w Gotham proponuję Panu zrezygnować z tej posady i znaleźć sobie coś bezpiecznego. Powiedział.
- Tak tak racja. Dziękuję Batmanie. Od razu zgłoszę papiery o przeniesienie. Dziękuję. Powiedział uratowany i wybiegł z klasy.
Bruce uśmiechnął się i po kilku minutach przebrany w normalne ubrania poszedł do Jasona, który palił papierosa przy aucie.
Widząc ojca zgasił peta.
- I jak?  Zapytał.
- Wszystko dobrze, nauczyciel właśnie składa papiery o przeniesienie. Jutro go nie będzie. Powiedział.
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Dzięki tato. Powiedział.
Bruce poczochrach mu włosy.
- Idę poszukać Dicka i Damiana Tim jest niedaleko jakbyś go szukał. Powiedział i poszedł do szkoły.
Wchodząc do budynku widzi Barbarę obsciskującą się z jakim chłopakiem, nie czekając robi im zdjęcie i idzie poszukać Dicka. Znajduje go przy szafce gdzie pakuje resztę rzeczy.
- Bruce co ty tu robisz?  Pyta zdziwiony.
- Zastępuje Alfreda na kilka dni, wyjechał w góry. Tłumaczy.
- Okej zaraz do ciebie przyjdę idę się pożegnać z Barbarą. Tłumaczy.
- Pewnie już jej nie ma Dick, widziałem jak odjeżdżała. Próbował go zatrzymać.
- Mówiła że będzie na mnie czekać przed wyjściem zawsze tak robi. Idę do niej. Tłumaczy
- To nie jest dobry pomysł Dick.
- A to niby dlaczego?  Pyta nastolatek.
Bruce pokazuje mu zdjęcie. Chłopak patrzy na nie, po chwili na ojca.
- Niemożliwe, to nie może być ona powiedziała że Mnie kocha. Mówi i idzie do Barbary pomimo sprzeciwu Bruca. Chłopak przechodzi przez tłum uczniów i gdy dostrzega jego dziewczynę całującą się z jakimś chłopakiem coś w nim pęka. Czuję jak łzy napływają mu do oczu. Od razu z tamtąd idzie i kieruje się z powrotem do szafki po plecak jednak po chwili ktoś go przytrzymuje i przytula. To Bruce.
- Miałeś rację. Mówi płacząc.
- Już dobrze, spokojnie Dick. Głaszcze go po włosach.
Następnie zaprowadza do rodzeństwa wcześniej pytając się co może zrobić by poprawić mu humor. Chłopak odpowiada że może mu kupić pudding z pobliskiego sklepu.
Gdy Wayne idzie po deser chłopcy idą poszukać Damiana. Znajdują najmłodszego na tyłach szkoły. Damian ma zakrwawiony nos i koszulkę. Chłopaki rzucają się na jego oprawców. Chodź z czterema sobie poradzili to z nikąd pojawili się kolejni. Z pomocą przychodzi Bruce który skutecznie powstrzymuje huliganów. Następnie wszyscy idą do auta.
- Jason ty poprowadzisz. Mówi i wsiada na tyłach by opatrzeć Damiana.
- Ale kiedyś powiedziałeś mi że.....
- Ufam Ci. Mówi.
Jason wsiada i odpala auto. Wszyscy po dojechaniu na miejsce otwierają swoją porcję puddingu i zaczynają jeść w spokoju. Bruce zadzwonił do szkoły zgłaszając zaistniałą sytuację w szkole następnie również siada do stołu i je z synami słodki deser.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro