czy tak to ma wyglądać??

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rezydencja Wane-ów 1.50

"zawiodłem się na Tobie Dick. Zawiodłem się na Tobie.
Niby dlaczego co? Chciałem być taki jak ty. Chciałem być taki jak... Batman. Nigdy nie będziesz taki jak ja!!

Obudziłem się zalany potem. Wszędzie było ciemno więc zapaliłem światło i otworzyłem okno. Zimne powietrze odrazu wypełniło mój pokój. Po chwili usłyszałem pukanie do dżwi.
-Proszę, odpowiedźiałem
Do pokoju wszedł Alfred
-Paniczu dlaczego panicz nie śpi?
-Miałem koszmar więc nie mogłem spać.
-Rozumiem panicz Bruce Cię wzywa. Chodzi o misję.
-Dziękuję Alfredzie zaraz będę
Po kilku minutach byłem u batmana w batjaskini. Chodziło o kradzież cennej broni chemicznej. Oboje się udaliśmy do dżungli gdzie została skradziona.
-Było ich 3 powiedział batman
Ja jedynie kiwnołem głową.
W pewnej chwili w zaroślach dostrzegłem czescher. Batman zobaczył króla kobr i jego podwładnego. Batman go zaatakował jednak później powiedział
-Robin plan B musimy...
Jednak ja go nie słuchałem pobiegłem za Czescher która zaczęła wymachiwać batem z kolcami. Ja zrobiłem kilka  uników i zadałem cios równie skuteczny bo czescher leżała na ziemi. Szybko pobiegłem, zrobiłem salto i odepchnąłem pomocnika kobry tym samym pomagając mojemu mentorowi. Kobra powalił Batmana i uciekł jednak ja pobiegłem za nim za sobą usłyszałem
-Robin NIE!!!!
Niewiedziałem o co mu chodzi ale zacząłem dalej biec. Kobra wspiął się na drzewo 🌴 i przystanął do walki. Zadałem cios pierwszy z pięści, on zrobił unik powtórzyłem cios raz jeszcze, zrobił unik. Potem on zadał cios, zablokowałem i uderzyłem w ramię, poskutkowało on mnie odepchnął i przygwoździł do pnia drzewa. Złapałem się gałęzi przeskoczyłem i przygwoździłem go do drzewa. Zamachnołem się, już miałem uderzyć kiedy moją rękę owineła lina z kolcami. Czescher.
Czescher przycisneła przycisk na biczu, który uwalniał prąd ⚡ po porażeniu byłem blady i przechyliłem się do tyłu. W ostatniej chwili złapał mnie Batman.
Pow.batman
Usłyszałem krzyk Robina szybko pobiegłem zobaczyłem go i czescher. Podleciałem i złapałem go, żuciłem bombę dymną i zabrałem Robina w bezpieczne miejsce. Po 45 minutach byliśmy w bat jaskini. Robin powoli otworzył oczy, cały czas trzymał się klatki piersiowej.
Pow. Dick /Robin
Wszystko mnie bolało. Mój mentor stał nademną i mi się przyglądał kiedy otworzyłem szerzej oczy ujrzałem zmartwienie w jego.
-Bardzo Cię boli?  Spytał wskazując na rękę, która od kolców miała widoczne rany i była we krwi. Ja jedynie znów zamknąłem oczy. Nie chciałem z nim rozmawiać, zwłaszcza po wczorajszej kłótni.
-Robinie powiedz coś, ROBIN!!!
wrzasnął
-Nic mi nie jest, wszystko jest super. Próbowałem wstać ale upadłem i złapałem się za obolałą rękę.
-Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? Spytał mnie
-Wczoraj mówiłeś że zawiodłeś się na mnie.
-Powiedziałem to tylko dlatego że byłem zły i póściły mi nerwy.
-O no proszę Batman który panuje nad wszystkim nie umie panować nad sobą??
-Niezaczynaj Dick. Powiedział groźniejszym tonem.
Po chwili dodał
-Jutro misja zwiadowcza okolicy dżungli.
-Świetnie przynajmniej nie będę się nudził w domu. Powiedziałem.
-Ty zostajesz.
-CO?!!!!!! Krzyknąłem
-Dlaczego?!!
-Dziś pokazałeś na co Cię stać, doceniam starania ale mogło Ci się stać coś owiele poważniejszego.
-Ale nic mi się nie stało! Zacząłem się bronić ale bez skutku on i tak postawił na swoim.
-Zostajesz, koniec dyskusji. I wyszedł jednak ja go zatrzymałem.
-Czyli tak to ma wyglądać?? Jeden błąd, draśnięcie czy zadrapanie i każesz mi zostać?? Tak po prostu? To po co chciałeś abym... Abym Ci pomagał. W pewnej chwili zrobiło mi się słabo, położyłem się i zasnąłem a gdy otworzyłem oczy...... Bruca już nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro