Demony przeszłości. Powrót.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gotham godzina 24.15
Dick dotarł do cyrku późnym wieczorem. Szedł sobie spokojnie wzdłuż wagonów na których widniały cyrkowe plakaty. Przy jednym się zatrzymał i gdy na niego spojrzał jakby wszystkie wspomnienia wróciły.
Panie i panowie oto jedni z najlepszych akrobatów! Latający Graysonowie!!!
Uśmiechnął się smutno i ryszył w stronę namiotu. Większość osób już poszła. Występ dawno się skończył. On jednak rozejrzał się po pustych trybunach i zauważył że światła już prawie pogasły. Nagle jeden reflektor zapalił się nad jedną rzeczą. Nad czymś co było wręcz wspaniałe jaki przeklęte. Reflektor oswietlał trapez. Ten sam cholerny trapez. Dick przyjrzał mu się uważnie. Nic się nie zmieniło. Był taki sam. Poleciał wzrokiem w dół i zobaczył swoich rodziców. Martwych rodziców, którzy leżeli w kałuży krwi na ziemi. A on nic nie mógł zrobić. Poprostu upadł na kolana i krzyknął, dając upust swoim emocjom. Nie przerażała go ta wizja, najbardziej przerażało go to że to nie był sen ni koszmar.

Po całej kłótni z Brucem Tim pobiegł do swojego pokoju, trzasnoł dżwiami i rzucił się na łóżko. Nie wiedział czemu ale słone łzy same zaczęły cisnąć mu się do oczu i nim się zorientował strumieniami leciały po policzkach. Damian po cichutko otworzył dżwi od pokoju Dreaka i również pocichu je zamknoł. Już miał coś powiedzieć że nie warto przejmować się tym pieprzonym egoistycznym milarderem lecz słysząc i widząc jak Tim płacze darował sobie uwagi i sugestie i poprostu podszedł do chłopaka i go przytulił wiedział że to może pomóc. Jak się później okazało to był strzał w dziesiątkę.
-To wszystko moja wina D-dami.
Wyszeptał drżącym głosem.
-To nie twoja wina! To on powinien iść i rozbroić bomby. A nie wyżywać się  na Dicku. Powiedział stanowczo.
-A wiesz gdzie on jest? I Jason?
-Niestety nie. Westchnoł.
-Dick wybiegł gdzieś a gdy tylko ty wyszedłeś ja pobiegłem za tobą, słyszałem jeszcze jak Jason drze się na Bruca. Ojciec oczywiście krzyknął coś o fabryce i o Jokerze więc myślę że Jason wróci dopiero albo w środku nocy albo dopiero jutro rano. Stwierdził Damian i położył się obok Tima. Gdy Tim wtulił się w Damiana chłopak przytulił go.
Warkot motoru stawał się coraz bardziej słyszalny. Jason przekroczył dozwoloną prędkość chyba już ze 3 razy ale nie dał o to. Pędził motorem przed siebie nie zwracając uwagi na nic innego. Zacisnoł zęby i ręce na kierownicy gdy przypomniał sobie słowa Bruca. Dla niego był tylko problem. Dodał gazu i wyciągnoł komunikator. Wykręcił jeden numer i zadzwońił. Niestety nie odbierał.
-CO jest z Tobą Dick? Odbierz?!
Spróbował jeszcze raz i jeszcze raz i nic. Z piskiem opon zakręcił i pojechał w stronę cyrku. Tam znalazł swoją zgubę klęczącą na ziemi. Szybko zsiadł z motoru i podbiegł do niego.
-Hej, jestem, już jestem braciszku.
Uklęknoł przy nim i wzioł jego twarz w dłonie oceniając czy wszystko w porządku. Chłopak przytulił się do niego, zaciskając ręce na jego kurtce. Jason podniósł się razem z nim i obaj pojechali do domu. Dick namówił brata by wrócić. Po 15 minutach cali zmarznięci i przemęczeni wrócili do domu i od razu skierowali się do przedpokoju. Od razu przywitali ich Damian i Tim. Damian podbiegł do Dicka rzucając mu się na szyję. A Tim przytulił się do Jasona.
-Proszę nigdy mnie tak nie strasz, bałem się że coś Ci się stało. Wyszeptał Tim. A Jason otulił go ramionami. Damian natomiast jedynie czule obejmował Dicka i nie chciał go puścić.
-Nie ważne co mówi Batman, dla mnie zawsze będziesz najlepszy. Wyszeptał Damian a Dickowi zaszkliły się oczy i przytulił Damiana. W progu również stał Alfred. Chłopcy gdy się od siebie oderwali spojrzeli w jego stronę. Starszy męszczyzna z lekkim uśmiechem poszedł do chłopaków a następnie wszyscy rzucili się w jego stronę i zamknęli w szczelnym uścisku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro