następny dzień

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dick
Bardzo źle spałem, a raczej nie mogłem spać. Cały czas miałem w głowie te słowa "nie masz już żadnej rodziny Dick" . Spojrzałem na zegar i zobaczyłem godzinę 8.00. Alfred już pewnie czeka ze śniadaniem. Usłyszałem pukanie do dżwi.... To był...... Walle!
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie. Ja nie mogłem uwierzyć że tu jest.
-Częśc Walle! Co ty tu robisz??
-no hej. Przecież nie zostawia się najlepszego kumpla w potrzebie. A pozatym rodzice wyjechali do pracy i zostałem z ciotką.
-Jak to w potrzebie?
-No tak to. Batman zadzwonił że nie jesteś w formie.
-Że co??!!?
-No! Terz jestem zdziwiony. Ale choć wyrwiemy się i pójdziemy na miasto.
-Masz rację zadługo tu siedzę.
Potem się ubrałem i poszliśmy do kuchni. Alfred przygotował nam przepyszne śniadanie.
-Ms Bruce nie mógł się Tobą zająć ponieważ miał pilną sprawę w firmie. Pokiwałem jedynie głową. Na stole był cały talerz naleśników z syropem.
Walle od razu wziął jednego do buzi i prawie z pełnymi ustami powiedział
-Ale to jest dobre
-Więc życzę smacznego powiedział Alfred wychodząc z kuchni. Gdy oboje zjedliśmy poszliśmy na dwór. Było dość chłodno. Wszystko opowiedziałem Wallemu.
-No niezłe masz te sny. Serio tak się o Ciebie troszczy Batman?
Przytaknołem i poszliśmy dalej. Gadaliśmy jeszcze z pół godziny kiedy West nagle przystanął i powiedział
-Obiecał że jak będziesz potrzebował pomocy to do mnie zadzwonisz. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Lekko się uśmiechnąłem.
-Obiecuję ale ty też masz zadzwonić. Ok? Ty też jesteś moim najlepszym przyjacielem.
-Obiecuję! powiedział West i uścisneliśmy sobie ręce i poszliśmy dalej. Mineliśmy dwa sklepy, przystanek autobusowy i szkołę oraz plac zabaw i kawiarnie aż w końcu zobaczyliśmy firmę Bruce.
-To ta jego firma? Spytał Walle
-Tak to ta
-Wchodzimy do środka? Spytał zaciekawiony Walle?
-Czemu nie?
Ten jak wryty spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Weszliśmy do środka. Jedyne co zauważyliśmy to kartony i wielkie skrzynie załadowane towarem. Razem z Wallem weszliśmy do szyldu wentylacyjnego i znaleźliśmy się prosto w gabinecie Bruca Wane.
-On nas zabije. Mnie zabije. Powiedziałem do Wallego
-Niemartw się. Rozejrzymy się i czmychniemy. A tak właściwie to gdzie jest Bruce Wane??
-Pewnie gada z ludźmi na korytarzu. Wskazałem na osoby zza okna.
Razem przeczesywaliśmy gabinet. Znaleźliśmy mnóstwo papierów o transakcjach.
-On zarządza budynkami! Powiedział West.
-I to jakimi!powiedziałem i wręczyłem zdjęcie 20 piętrowego wieżowca. Walle aż wytrzeszczył oczy. Nagle usłyszeliśmy kroki prowadzące do biura.
-Spadamy! Powiedział West
Oboje zwineliśmy się przez okno i pobiegliśmy do mojego domu. Razem z Wallem graliśmy na konsoli i piliśmy oranżade i wsuwaliśmy popcorn.
-Warto się wyrwać nie?
-Z najlepszym przyjacielem zawsze!
Odpowiedziałem Wallemu na co oboje się zaśmialiśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro