pogodzeni część 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.batman
Obudziłem się o 7.00 rano. Rex też się obudził i pobiegł się napić wody. Spojrzałem na Robina... wyglądał trochę lepiej niż wczoraj lecz nadal był wycieńczony. Zobaczyłem że z rany postrzałowej leci krew bo bandaż jest czerwony. Ostrożnie dotknołem rany. Dick powoli otworzył oczy. Blado się uśmiechnął.
-Jak się czujesz Dick?
-Nie najlepiej.
Odpowiedział prawie słyszalnie.
Wstałem i poszłem do kuchni zrobić kakao. Dziś cały dzień miałem wolny. Alfred zajmował się Rexem.
Dick podparł się rękoma i próbował wstać lecz na próżno bo zaraz upadł. Podszedłem do niego i chcąc mu pomóc podałem mu dłoń lecz on ją odepchnął i próbował znów się podnieść ale znów upadł. Tym razem pomogłem mu wstać i oparłem go o łóżko. Od razu złapał się za zakrwawiony bandaż. Gdy zobaczył Rexa od razu wstał i podbiegł lecz złapał się za obolałe rzebra i w jednej chwili znalazł się w moich ramionach.
-Dzięki powiedział zmęczony.
-Nie ma za co. Uśmiechnąłem się.
Oparł się o blad stołu i pogłaskał psa. Potem położyłem go do łóżka, włączyłem telewizor i zacząłem szykować śniadanie. Pomyślałem że dla siebie zrobię jajecznice z bekonem a dla Dicka tosty z serem,kakao i sałatkę warzywną. Po zrobieniu śniadania podałem mu sałatkę. Zajadał aż miło. Ja napiłem się kakaa zamiast kawy. Gdy zjedliśmy wszystko podałem Robinowi leki przeciwbólowe i zmieniłem bandaż na nowy. Rana postrzałowa zaczynała się powoli goić. Przytuliłem Dicka do siebie i razem oglądaliśmy telewizję. Rex również do nas dołączył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro