Zatrzymanie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rezydencja Wane-ów godzina 22.40
Bruca zmienił opatrunek i odkaził ranę na ciele chłopaka. Ten nie wyglądał najlepiej i choć minęło już kilka dni, poprawy nie było widać. W rezydencji zrobiło się o wiele smutnej bez Dicka. Chłopak dalej źle się czuł, kilka razy wymiotował krwią i jedzeniem dlatego też Alfred gotował mu tylko lekkie potrawy ale chłopak i tak nie zjadał nawet połowy posiłku z talerza. Bandaże, opatrunki i wszelkie okłady z żelami i masciami na oparzenia były zmieniane co godzinę dziennie. Jedyne rany jakie się zagoiły na ciele chłopaka to rany po uderzeniach łomu, siniaki i liczne zadrapania na całym ciele. Bruca nie mógł znieść widoku wygasłego błękitu w oczach chłopca.
Jednak kiedy trzymał jego dłoń, coś się stało. Aparatura do której był podłączony wskazywała na zatrzymanie akcji serca....
-ALFREDZIE!!!!
Wydarł się Bruca.
Alfred przybiegł ze sprzętem . Bruc przystąpił do masażu serca. Chłopcy również przybiegli. Pierwszy w dżwiach pojawił się Damian. Chłopak od razu podbiegł do brata.
-27,28.29. 30
Odliczył Bruc. Zrobił dwa wdechy i popatrzył na chłopaka.
-No dalej Dick!!
Jason skutecznie przytrzymał zapłakaną już Barbarę, która za wszelką cenę chciała się wyrwać i iść do ukochanego. Natomiast Tim próbował odciągnąć Damiana od łóżka na którym leżał Dick.
Alfred przyniósł defilbryrator.
Naładował go i przyłożył do klatki piersiowej chłopaka, która natychmiast uniosła się w górę.
-Żadnej reakcji.
Powtórzył czynność.
-Żadnej reakcji.
Zrobił więc jeszcze raz.
-Żadnej reakcji.
Potem zdruzgotany dodał
-Zgon 22.55 przepraszam  Bruce.
Barbara wybuchła szlochem i wyrwała się z uścisku Jasona.
-Dick? Dick!! Słyszysz mnie? Kocham Cie! Nie zostawiaj mnie proszę! DICK!! Jason upadł na kolana, zaczoł płakać. Tim również zapłakany przytulał Damiana który również zalewał się łzami. Alfred stał dalej przy łóżku również płacząc a Bruca upadł przy szpitalnym łóżku szlochając i przytulił chłopaka, całując jego czarne jak noc włosy.
-Dick! Tylko Nie ty!! Nie!!! Synku!
-Kocham Cie braciszku. Jason wyszeptał jeszcze. -Nazawsze razem.
Wszyscy dusili się własnymi łzami , próbowali znaleźć odpowiednie słowa by powiedzieć jak najwięcej do tej jednej osoby, która tak wiele zrobiła dla całej rodziny. Osoba która odeszła.

Nie płaczcie kochani!! Następna część już niedługo i będziecie płakać ale ze szczęścia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro