•Rozdział 31•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Znowu zaczynasz? - Spytałaś, smarując maścią jedną ze swoich rąk, po całej jej długości - Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. - Spojrzałaś na Hayato, który popijał herbatkę.

- Czemu ty mi nic nie mówisz? - Jęknął zrezygnowany i zadarł głowę do góry.

- Bo ten temat cię nie dotyczy. - Prychnęłaś z rozbawienia - No chyba, że o czymś nie wiem? - Podniosłaś jedną brew ku górze.

- Co? - Zapytał ze zdziwieniem, by nagle poczerwienieć na całej twarzy - C-Co ty sugerujesz?!

- Nic takiego. - Machnęłaś dłonią, zaczynając owijać dłoń bandażem, a następnie przedramię i skończyłaś nieco przed ramieniem - Ja nic nie sugeruję. - Odwróciłaś się do niego plecami - Jeszcze... - Dodałaś pod nosem.

- Co ty tam mruczysz?

- Nic, nic. Jesteś zbyt ciekawski, mówiłam ci już to, a ty dalej nie rozumiesz. - Pokręciłaś ze zrezygnowaniem głową.

- Po prostu się martwię, okej?

- Gdybyś się o mnie martwił, to o całokształt, a nie tylko o moją cnotę, idioto. - Mruknęłaś, wywracając oczami.

- O jeju, ale ty to przeżywasz. - Oparł brodę o dłoń - Ale powiedz, bo po twojej czerwonej twarzy wyciągnąłem pewne wnioski...

- Ty już lepiej nie wyciągaj wniosków. - Powiedziałaś, kiwając dłonią w jego stronę.

- Oj no powiedz! Jaki jest w...

Hayato nie dokończył, ponieważ złapałaś jabłko, które miałaś pod ręką i cisnęłaś nim w twarz brata.

- Dureń. - Skomentowałaś i wyszłaś z pomieszczenia.

~•••~

- Ai? Jesteś dzisiaj jakoś dziwnie rozkojarzona. - Stwierdził Ushijima, zatrzymując cię pośrodku parku.

- Hm? - Spojrzałaś na niego nieobecnie.

- Coś się stało? - Potarł kciukiem twoje ramię.

- Nie, nic się nie stało. Wszystko jest w porządku...Po prostu trochę głowa mnie boli, przepraszam. - Uśmiechnęłaś się blado do siatkarza.

- Rozumiem.

Przeszliście jeszcze jakiś kawałek, doszliście do placu zabaw, gdzie mały chłopczyk bujał się na huśtawce. Głowa zaczęła pulsować ci coraz bardziej. Zatrzymałaś się i delikatnie położyłaś palce na swoich skroniach, zamykając oczy. To było dziwne uczucie, słyszałaś każdy dźwięk kilkukrotnie głośniej. Kiedy uchyliłaś powieki, podejrzane skrzypnięcie zwróciło twoją uwagę, przez co skierowałaś twarz w stronę huśtawek.

- Ai? Na pewno wszystko dobrze? - Wakatoshi zaczął się niepokoić twoim zachowaniem.

- Tak...Chyba...

- Może pójdziemy do domu...

Kiedy patrzyłaś na łańcuchy huśtawki, jedeno z oczek pękło. Wszystko wydawało się...Jakby było w zwolnionym tempie. To stało się tak nagle, nawet nie zdążyłaś tego przemyśleć. Po prostu pobiegłaś w jego stronę, upuszczając plecak. Ushijima stał zdziwiony twoją gwałtownością, ale zaraz zdziwienie zastąpił zachwyt.

- Uh... - Wypuściłaś powietrze ze świstem, trzymając w ramionach chłopczyka, którego spanikowany wzrok skanował twoją twarz - Zdążyłam...Na szczęście. - Szepnęłaś do siebie.

- Braciszku! - Spojrzałaś w bok patrząc na biegnącego w twoją stronę młodego, czarnowłosego chłopaka - Bardzo pani dziękuję! Ma pani niesamowity refleks!

Zamrugałaś zdziwiona, oddając małego chłopca w jej ręce.

- To...To nic takiego! - Natychmiast zaczęłaś machać dłońmi, cała czerwona na policzkach - Po prostu...Tak się złożyło, że przechodziłam...

- Naprawdę dziękuję. - Przytulił do siebie małego chłopca - Mógłbym się dowiedzieć, jak ma pani na imię?

- Um...Sądzę, że jestem młodsza, więc pani nieco dziwnie brzmi... - Spojrzałaś kątem oka na Wakatoshi'ego, który uważnie cię obserwował. Musiałaś się streszczać - Yamashita Ai.

Widziałaś, jak przez twarz czarnowłosego przeszedł cień szoku, ale po chwili szeroko się uśmiechnął.

- Kubota Seitaro. - Przedstawił się.

- Miło było poznać, ale...Chłopak na mnie czeka. Przepraszam. - Powiedziałaś, zaczynając odchodzić tyłem.

- Do zobaczenia! - Zawołał za tobą radośnie.

- Tak... - Pokiwałaś głową i odeszłaś do Wakatoshi'ego - Przepraszam, że tak nagle pobiegłam, Waka-Chan.

- Nie szkodzi, nie mogę mieć ci tego za złe. - Położył dłoń na tyle twojej głowy i przyciągnął cię do swojego torsu, przyciskając usta do czubka twojej głowy - Ale ten chłopak mi się nie spodobał.

- Spokojnie... - Zaczęłaś, uśmiechając się - Nigdy nie spojrzę na innego tak, jak na ciebie.

- Nawet nie wiesz, jak cieszą mnie te słowa. - Objął cię mocniej ramieniem i ruszyliście wgłąb parku - Co nie znaczy, że ci nie ufam. Co to, to nie.

- Nie musisz się tłumaczyć, chodź, bo robi się zimno.

~•••~

- Wróciłam! - Krzyknęłaś, wchodząc wieczorem do domu - Hayato?! Jesteś?!

Usłyszałaś huk, jakby ktoś upadł na ziemię. Zmarszczyłaś brwi i weszłaś wgłąb, idąc schodami do ma górę, gdzie mieścił się pokój twojego brata. Stanęłaś przed drzwiami i chciałaś już chwycić za klamkę.

- Co ty odwalasz?

- Ja? Skąd mogłem wiedzieć, że wróci wcześniej? Miała być u swojego chłopaka.

- Ubieraj się!

- A co robię? Przymknij się, bo nas usłyszy!

Otworzyłaś drzwi i zastałaś nieco dziwny widok. Podniosłaś brwi i zamrugałaś kilkukrotnie, opierając się biodrem o futrynę.

- No, no, braciszku...Nieźle. - Powiedziałaś z głupim uśmieszkiem na ustach - Widzę, że weszłam w nieodpowiednim momencie. - Przeniosłaś wzrok na osobę obok - Proszę, proszę. - Zaśmiałaś się cicho - Jak się czuję brat?

- U-Um...D-Dobrze.

******************************************

Ten wyjątkowo krótszy. ≥﹏≤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro