•Rozdział 64•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Koniec końców Tendō zadzwonił na policję, jednak dopiero wtedy, gdy wykładowca był w stanie się ruszać, by przypadkiem nie wyszło na jaw, że mieliście nielegalny paralizator. Ugadaliście się z nauczycielem i miał słówka nie pisnąć na temat paralizatora, jedynie o gazie pieprzowym. Tendō dał radę zatrzymać nagrywanie zaraz przed użyciem przez ciebie paralizatora, więc niby wszystko było okej.

Byłaś na spotkaniu z psychologiem policyjnym, który był zdziwiony, brakiem skrajnych reakcji u ciebie. Po prostu siedziałaś z kamienną miną i patrzyłaś na niego.

- Wszystko...W porządku? - Spytał niepewnie.

- Tak. Czy mogę już iść? - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem.

- Um...Na pewno nie chcesz o tym porozmawiać? - Dalej próbował zachęcić cię do rozmowy.

- Nie, dziękuję. - Wstałaś - Do widzenia.

Psycholog nawet nie próbował cię zatrzymać, po prostu sobie wyszłaś i zaczęłaś szukać Tendō. Jak na złość, zamiast niego znalazłaś całe przedszkole. Tak, o tych debili tu chodzi. I już wiedziałaś, że masz przekichane.

- Ai, co się dzieje? Dlaczego ty i Tendō jesteście na komisariacie? - Spytał zaniepokojony Iwaizumi, obok którego stała również Chizuru.

Chciałaś rzucić jakimś głupim tekstem, ale się powstrzymałaś. Po prostu zrobiłaś minę idiotki, która nie ma bladego pojęcia o co może im chodzić.

- Obowiązuje mnie tajemnica lekarska. - Powiedziałaś poważnym głosem.

- Ale ty nie jesteś lekarzem, do cholery! - Zbulwersował die Hajime.

- To tym bardziej wam nie powiem. - Wzruszyłaś ramionami i zniknęłaś za drzwiami do pokoju przesłuchań - Dzień dobry. - Przywitałaś się z policjantem.

- Dzień dobry...Proszę, usiądź. - Wskazał na miejsce obok Tendō - Chciałem zadać ci kilka pytań.

Zajęłaś miejsce przed biurkiem policjanta, a Tendō posłał ci głupkowaty uśmieszek.

- Czy użyłaś na tym mężczyźnie gazu pieprzowego? - Spytał, na co pokiwałaś głową - No dobrze...Co mam więcej powiedzieć? Sprytni jesteście, jednak mogliście przyjść z tym do nas.

- Ai była szantażowana, więc postanowiła wziąć wszystko w swojego ręce, ja się tylko nawinąłem w odpowiednim momencie.

- Rozumiem...Ale pamiętajcie, że niektórych spraw nie należy samodzielnie rozwiązywać, zawsze można zgłosić się do nas o pomoc. Zapamiętajcie to, dobrze?

- Hai! - Odpowiedzieliście jednocześnie.

- Dobrze...No nic, wasz wykładowca dostanie zarzut o molestowanie i szantaż, na pewno odbędzie się sprawa w sądzie...O wszystkim będziecie informowani na bieżąco.

- Dziękujemy! - Skłoniliście się wpas, a następnie wyszliście, ówcześnie mówiąc słowa pożegnania.

- Co. Wyście. Zrobili? - Spytał przez zęby zły Iwaizumi.

Spojrzeliście na siebie z Tendō.

- Nic takiego. - Wzruszyłaś ramionami - Opowiem wam w domu.

~•••~

- Nogi z dupy powyrywam! - Warknął wściekły Iwaizumi.

Zgryzłaś wargę, opierając się wygodnie na Fotelu. Ushijima kucnął przed tobą i położył dłonie na twoich udach, widziałaś w jego oczach złość i smutek.

- Powiedz mi, zrobił ci coś?

- Oczywiście, że nie. - Prychnęłaś - Może na początku się bałam, ale potem postanowiłam nie dawać sobą pomiatać. - Wzruszyłaś ramionami.

- Cieszę się, że nic ci nie zrobił. - Ushijima objął cię i wtulił głowę w twój brzuch.

Widziałaś, jak Oikawa i Iwaizumi nie mogą usiedzieć na miejscu. Semi się nie odzywał, widocznie nad czymś myślał, a Tendō? On teraz miał niezły ubaw z całej tej sytuacji, tak jak i ty. Położyłaś dłoń na głowie Ushijimy i zaczęłaś delikatnie go po niej głaskać.

- Ja pierdziele... - Mruknął Oikawa, łapiąc się za głowę - Jak można być tak chorym na głowę? - Spytał, wyrzucając ręce w górę.

- Nie wiem, ale jak go spotkam, to to będzie jego pierwsze i ostatnie spotkanie ze mną. - Burknął Wakatoshi, mocniej cię obejmując - Dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś?

- Wiedziałam jak możecie zareagować, więc chciałam sama to załatwić. Poza tym, jak już mówiłam, na samym początku byłam bardzo przestraszona. Przepraszam. - Udałaś skruszoną.

Kiseki turlał się po dywanie i co chwilę cicho powarkiwał, aż zatrzymał się na wprost Wakatoshi'ego. Szczenię widocznie było zazdrosne o ciebie, więc potem można było usłyszeć ciche warczenie i przekleństwa ze strony Ushijimy. Psiak nie przejmując się niczym, po prostu ugryzł go w tyłek i to tak porządnie, że gdy Ushijima gwałtownie wstał, pies wisiał w powietrzu, uczepiony jego pośladka.

- Ai... - Rzekł niby spokojnie - Weź go.

Cicho śmiejąc się pod nosem, złapałaś psa i pociągnęłaś go, ale wtedy Ushi głośno syknął.

- Skubany, ale się trzyma. Chyba będzie ci go trzeba usuwać operacyjne. - Powiedziałaś, a wszyscy prócz Ushijimy wybuchli śmiechem.

- Nie żartuj sobie, tylko odczep go ode mnie. Co jak co, ale ten szczeniak ma ostre zęby.

- Po co? I tak już po spodniach. - Parsknęłaś śmiechem.

- Ai... - Powiedział ostrzegawczo.

- Dobra, dobra. - Pokazałaś palcem Tendō, żeby zaczął nagrywać.

Czerwonowłosy wyciągnął telefon z kieszeni i z uśmiechem włączył nagrywanie, podczas gdy ty próbowałaś odczepić Kiseki od Ushijimy.

- Uwaga, próba numer jeden. - Pociągnęłaś z całej siły psa do siebie, ale na nic - Dobra...Próba numer dwa! - Powtórzyłaś czynność.

Do waszych uszu dotarł dźwięk rozrywanego materiału, wtedy poleciałaś na tyłek razem z psem w ramionach. Chłopcy zaczęli śmiać się tak głośno, że niektórzy z nich pospadali z kanap. Wyjęłaś z pyska psa materiał spodni i podeszłaś do Ushijimy, który stał do ciebie tyłem. Schyliłaś się i przyłożyłaś materiał do jego pupy, a następnie przyklepałaś, żeby jakoś się to trzymało.

- Spodnie do wyrzucenia. - Skomentowałaś, gdy materiał opadł na dywan, a Kiseki korzystając z tej sytuacji, zabrał go i pobiegł jak najdalej od wściekłego siatkarza.

- Chyba się polubimy. - Powiedział Tendō, głaskając szczeniaka po głowie, a wtedy szczeniaczek ugryzł go w palca - Albo i nie! - Wypiszczał, nabierając głośno powietrza.

Co jak co, ale ciebie ta sytuacja bawiła, jak żadna inna. Oikawa wziął psa na ręce, ale wtedy stało się co, czego nigdy byś się nie spodziewała. Iwaizumi ryknął śmiechem tak głośno, że nie mogłaś sama także tego nie zrobić.

- Cholera jasna, jaja sobie robisz?! - Pisnął, odkładając szybko psa i naciągnął koszulkę - No nie...Fuj! - Skrzywił się, widząc jak jego biała koszulka zrobiła się żółta.

- Zrobiliście coś temu psu, podczas mojej nieobecności? - Spytałaś podejrzliwie i kucnęłaś, by pogłaskać Kiseki.

Ten położył się tuż przy twoich nogach, brzuchem do góry i czekał, aż zaczniesz go drapać.

- Nieee... - Semi przyciągnął, unikając twojego wzroku.

- Mów prawdę. - Zarządałaś, a on odchrząknął.

- Zamknij się, Semi! - Krzyknęli wszyscy, a ty zaśmiałaś się kpiąco.

- Ciekawe co tam u Yur...

- Kiseki prawie spadł z balkonu i Ushijima wciągnął go za ogon! - Powiedział na jednym wydechu.

Wiedziałaś, że to zadziała. Przeniosłaś wzrok na Wakatoshi'ego, który siedział na fotelu wyprostowany jak struna. Pokręciłaś głową ze zrezygnowaniem i położyłaś się na dywanie, a pies zaraz przy tobie.

- A dlaczego chciał zeskoczyć?

- Oikawa bawił się z nim gumową piłką i przez przypadek odbiła się od ściany i wyleciała za balkon.

- Okej...To już wiem, dlaczego się zemścił na waszej dwójce, ale zastanawia mnie co mu zrobił Tendō.

- A Tendō to on już nie lubi odkąd chciał go pogłaskać. - Dodał Iwaizumi, wycierając łezki rozbawienia.

- To wiele wyjaśnia. - Parsknęłaś śmiechem.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro