•Rozdział 71•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*jakiś czas później*

Hayato wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, coś jakby pomieszanie ekscytacji z szokiem i niedowierzaniem. Dopadł do ciebie i niemal nie urwał ci ręki, gdy zobaczył pierścionek na twoim palcu. Ty oczywiście stałaś w miejscu, z poważną miną i niemą prośbą w oczach.

- Błagam...Uwolnijcie mnie od tego debila. - Wyjęczałaś płaczącym tonem, a w zamian dostałaś kolejny pisk brata - Ja się do niego nie przyznaje. - Wyszeptałaś, spuszczając głowę.

Ushijima za to siedział na fotelu z założoną nogą na nogę i czytał książkę, jakoś niespecjalnie spieszyło mu się, żeby ci pomóc.

Zemszcze się, pomiocie Shiratorizawy.

Powiedziałaś w myślach i zacisnęłaś pięść, a na twoim czole pojawiła się pulsująca żyłka. W tej chwili miałaś ochotę udusić wszystkich gołymi rękoma. Bez wyjątków. Chłopak twojego brata za to pokazywał coś na telefonie swojemu młodszemu bratu, który swoją drogą nie był zbyt zadowolony. Wręcz mordował twojego narzeczonego wzrokiem.

- Już? Przestałeś? - Spytałaś, gdy Hayato ucichł.

- Trochę. - Uśmiechnął się szeroko - Jestem taki szczęśliwy, a jednocześnie załamany! - Krzyknął przez łzy, przytulając cię.

- Tak, tak. Nie możesz uwierzyć w to, że pierwsza wyjdę za mąż. - Mruknęłaś niezbyt zadowolona z miażdżenia żeber przez chłopaka.

- Ha?! Skąd wiedziałaś?!

- Uh, gdzieś to już słyszałam. - Odpowiedziałaś i wbiłaś wzrok w ziemię, gdy on znów cię ściskał - Puść już mnie! - Trzepnęłaś go w tym głowy.

- Ai. - Usłyszałaś Ushijime, więc spojrzałaś na niego przez ramię - Powiedz coś temu dziecku, mam wrażenie, że chce się na mnie rzucić.

Przeniosłaś wzrok na chłopczyka, który na twój wzrok szeroko i uroczo się uśmiechnął. Podniosłaś jedną brew i jednym sprawnym ruchem, odepchnęłaś na oślep od siebie Hayato, a potem otrzepałaś się z niewidzialnego kurzu.

- Przesuń się. - Mruknęłaś, stając przed Wakatoshim.

- Nie zmieścisz się. - Powiedział, nie odrywając wzroku od książki.

Zmrużyłaś oczy i zabrałaś mu lekturę. Usiadłaś mu na kolanach, bokiem bo niego i oddałaś książkę, opierając głowę o jego ramię.

- Chce poczytać. - Złapałaś w palce jeden bok książki i szybko uwinęłaś się z przeczytaniem strony.

- Mogłaś tak od razu. - Zielonowłosy objął cię ręką w pasie.

- Chce ktoś herbatki? - Hayato niemal wypiszczał te słowa, co w połączeniu z jego głębokim głosem brzmiało naprawdę zabawnie - Ai? Wakatoshi? Sei-Chan?

Podniosłaś rękę z delikatnym uśmiechem, a Hayato w podskokach poszedł do kuchni. Jego zachowanie w ogóle nie pasowało do wieku, zachowywał się gorzej, niż dziecko. A jeśli już o dziecku mowa.

- Brat chłopaka Hayato chyba mnie nie lubi. - Szepnął ci do ucha na co parsknęłaś cicho pod nosem.

- Zdaje ci się. - Powiedziałaś, przekręcając na następną stronę.

- No właśnie nie, ten dzieciak jest chyba o ciebie zazdrosny.

- Ushi...Czujesz się zagrożony przez dziecko? - Spytałaś troszkę głośniej, gdy Seitaro razem z chłopcem poszli do Hayato.

- Nie, ale denerwuje mnie jego zachowanie. Wie, że i tak z tobą nie będzie, a...

- Uspokój się. - Zaśmiałaś się cicho - Jak już kiedyś mówiłam, nigdy nie spojrzę na innego tak, jak na ciebie. - Oparłaś się ręką o jego bark - Tak, czy nie tak?

- Tak.

- Bardzo ładnie. - Poklepałaś go z rozbawieniem po policzkach.

~•••~

- Ai-Chan! Chodźmy się bawić! - Krzyknął brat Seitaro, łapiąc cię za dłoń.

- Ai zostaje. - Ushijima złapał cię za drugą dłoń i pociągnął do siebie, przez co wpadłaś na jego tors.

Zachowanie brata Seitaro jeszcze rozumiem, bo to dziecko, ale Ushi?

- Przestańcie, zachowujecie się okropnie. - Odsunęłaś się od zielonowłosego - Ty w szczególności, nasz dziewiętnaście lat, a rozumu za nic. - Machnęłaś ręką w bok, robiąc zirytowaną minę - A ty. - Zerknęłaś na młodszego chłopaka - Też się uspokój, dziwnie się zachowujesz, nie masz przyjaciół?

Chłopcu drgnęła powieka, gdy usłyszał twoje słowa. Zacisnął pięści z całej siły.

- Na pewno mam ich więcej, niż ty! - Krzyknął oburzony.

- Haa~? - Przeciągnęłaś, kładąc dłonie na biodrach i schylając się nieco, by być na jego wysokości - Wolę mieć mniej przyjaciół, ale zaufanych, niż więcej i fałszywych.

Ushijima delikatnie wzdrygnął się, gdy usłyszał twój ton wręcz przesączony jadem. W jednej sekundzie twoją wesoła aura zniknęła, a zastąpiła ją ta przerażająca.

- Hayato mówił, że jesteś charakterem podobna do waszej babci, ale to nie prawda. Wasza babcia ponoć była bardzo miła!

Momentalnie jeszcze bardziej spochmurniałaś, ten dzieciak. Bezczelny.

- Jeżeli jeszcze raz wspomnisz o babci w mojej obecności, nogi ci z dupy powyrywam! - Powiedziałaś głębokim i poważnym głosem, patrząc na niego spod byka - Czujesz się tutaj zbyt swobodnie, gówniarzu!

Chłopiec przełknął ślinę i jak najszybciej wybiegł z pomieszczenia, westchnęłaś cicho i powoli się wyprostowałaś. Obrzuciłaś Wakatoshi'ego zirytowanym wzrokiem i stanęłaś przodem do niego, chowając dłonie w kieszeni bluzy. Siatkarz odsunął się na bok, więc przeszłaś i wyszłaś na balkon.

Pieprzony bachor.

Oparłaś się przedramionami o barierkę i oparłaś o nie czoło, zamykając oczy. To było naprawdę szokujące, jak szybko przyzwyczaiłaś się do swojego nowego charakteru. Wszystko było bardzo wiarygodne, a przynajmniej do momentu, w którym nie puszczały ci nerwy. Na szczęście potrafiłaś się hamować, a przynajmniej na razie.

Zastanawiałaś się tylko, czy...Powinnaś wciąż oszukiwać? Niedługo miałaś wyjść za mąż, a przecież małżeństwo nie ma przed sobą tajemnic...Prawda? Wakatoshi raczej powinien wiedzieć o tobie wszystko. Zerknęłaś przez ramię na Ushijime, który dalej stał w tym samym miejscu, tyłem do ciebie. Spuściłaś wzrok i mozolnie wyprostowałaś się, zmierzając powolnym krokiem w jego stronę. Złapałaś za materiał jego bluzy i delikatnie pociągnęłaś, spuszczając głowę.

- Przepraszam. - Powiedziałaś cicho.

- Za co? - Spytał, nie ruszając się nawet o milimetr, jednak w duchu odetchnął z ulgą.

- Że wybuchłam, że się nie uspokoiłam. Nie chciałam na niego nakrzyczeć, po prostu...Nie lubię, gdy ktoś porusza temat mojej babci. - Przyznałaś szeptem.

- Miałaś prawo się zdenerwować. - Jego głęboki głos działał na ciebie kojąco - Nie mogę mieć ci za złe tego, że ktoś poruszył temat, na który nie masz ochoty rozmawiać.

- Dz...Dziękuję.

Objęłaś go w talii i wtuliłaś się w jego plecy, zamykając oczy. Siatkarz odwrócił się do ciebie przodem i przyciągnął do siebie mocniej.

~•••~

- Haaa~? O czym chciałaś porozmawiać? - Hayato założył nogę na nogę i uśmiechnął się miło.

- O swoim zachowaniu. - Powiedziałaś poważnie, co nieco sprowadziło na ziemię twojego brata.

- Oh...Więc już nie dajesz rady? - Spojrzał na ciebie ze zmartwieniem.

- Trudno udawać wesołą i uśmiechniętą, kiedy tak naprawdę jest się ponurym gburem. - Westchnęłaś, kładąc dłonie na oparciach fotela - Chciałabym powiedzieć to wszystko Ushijimie, ale boję się, że mnie zostawi. W końcu...Pokochał uroczą i wesołą Ai, a nie poważną i spokojną. - Wbiłaś wzrok w ziemię, zaciskając szczęke.

Hayato przyglądał ci się chwilę, a potem tylko wziął głęboki wdech. Nie sądził, że jego wskazówki mogą okazać się takie... Krzywdzące w efektach.

- Ja po prostu chciałam mieć przyjaciół. - Zaczęłaś cicho - Nikt by nie polubił mnie takiej, jaką jestem naprawdę, a ty doskonale o tym wiesz. Hajime i Tooru byli wyjątkami.

- Ai, wiem, że kiedyś matka kazała ci się zmienić. - Wstał i stanął przed nią - Ale nie sądzisz, że jeśli ta dwójka cię polubiła przed zmianą, to inni też by to zrobili? - Kucnął.

- Nikt nie lubi słyszeć samej prawdy, to ich zabija od środka. - Zamknęłaś oczy - Nie chce sprawiać innym bólu, to złe...Ale czasami po prostu nie potrafię.

- Coś się wcześniej stało?

- Brat Seitaro porównał mnie do babci. - Zacisnęłaś pięść - W tamtej chwili miałam ochotę go uderzyć, pomimo tego, że jest dzieckiem. Zirytował mnie.

Hayato przyciągnął cię do siebie i przytulił, oparłaś czoło o jego ramię.

- W związku chodzi o zaufanie i mówienie sobie prawdy...Ja w porównaniu do niego jestem tylko zakłamaną suką. - Skrzywiłaś się, wyznając to.

- Nie musisz ot tak mu tego wszystkiego mówić, możesz chwilę zaczekać. Wiesz, pozbierać myśli, przygotować się psychicznie i po prostu szczerze z nim porozmawiać.

- Problem w tym, że ja nie potrafię nic innego, jak kłamać. To cholerstwo wychodzi mi najlepiej, a świadomość tego, jeszcze bardziej mnie dobija.

- Rozumiem. Jednak powinnaś mieć też pewność, że Ushijima będzie cię wspierał, niezależnie od sytuacji. Przecież cię kocha.

- On nie kocha mnie. - Odsunęłaś się od Hayato i wstałaś - On kocha kogoś zupełnie innego. Moją drugą stronę. - Posłałaś bratu najbardziej chłodne spojrzenie, jakie do tej pory widział - Wykreowałam swoje drugie ja,, które wszyscy kochają.

- Okej...Ale jak będziesz z nim rozmawiać, to tak na niego nie patrz. Zaczynam się ciebie bać, a jak ja zaczynam się bać, to musi to być straszne. - Powiedział cały blady.

- Postaram się. - Mruknęłaś i wyszłaś z salonu, ale zaraz zatrzymałaś się, gdy usłyszałaś szybkie kroki.

Jakby ktoś biegł. Uważnie spojrzałaś w obie strony, a gdy nikogo nie zauważyłaś, weszłaś schodami na górę. Zostawiłaś Ushijime w pokoju i gdy weszłaś do środka, on stał tyłem do ciebie przy parapecie i patrzył w dal. Zamknęłaś za chwilę oczy.

- Wróciłam, Ushi-Chan! - Krzyknęłaś radośnie i szeroko się uśmieichnęłaś.

Wakatoshi odwrócił się do ciebie, a wtedy dostrzegłaś jego poważne spojrzenie. Wzdrygnęłaś się i delikatnie zmrużyłaś oczy.

- To ty biegłeś, prawda?

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro