•Rozdział 75•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałaś w kącie pokoju i patrzyłaś się tępo w ścianę. Byłaś zszokowana, wściekła i rozżalona jednocześnie. Twój najlepszy przyjaciel, godzinę temu wyznał ci miłość. Nie wiedziałaś, co masz myśleć. Chociaż nawet, gdyby powiedział ci o tym dużo wcześniej to nie wiedziałaś, czy byłabyś w stanie stworzyć z nim szczęśliwy związek. Oikawa był...Dość specyficzny, często kłóciliście się przez swoją różnice charakterów, jednak dalej byliście przyjaciółmi, a teraz ten wyskoczył z jakąś miłością.

- Cholera jasna. - Schowałaś twarz w dłoniach - Co za idiota. - Powiedziałaś do siebie szeptem.

Usłyszałaś pukanie do drzwi, które następnie się otworzyły. Spojrzałaś na Ushijime, który wszedł do środka. Odwróciłaś głowę w bok i oparłaś jej bok na dłoni, patrząc w ścianę.

- Ai.

- Zostaw mnie w spokoju. Potrzebuje ciszy do myślenia. - Powiedziałaś, zamykając oczy - Akurat ty mi do myślenia nie jesteś potrzebny.

- Chciałem porozmawiać z tobą na pewien temat. - Kucnął przy tobie.

- Ushi, nie jestem idiotką, kiedy wracałam do domu, widziałam was. - Spojrzałaś na niego, gwałtownie się odwracając - Daj temu spokój, przecież cię nie zdradziłam, tak?! - Uniosłaś się - To sprawa pomiędzy mną, a Oikawą. Daj sobie spokój. - Ponownie się odwróciłaś.

- Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale...Może i się nie lubimy, ale wiesz... - Wypuścił głośno powietrze - Jego humor może przełożyć się na jego grę, co pogorszyłoby sprawę.

Twoja powieka drgnęła, gdy skończył mówić. Tego na pewno się po nim nie spodziewałaś, zacisnęłaś szczęke.

- Jesteś samolubny. - Powiedziałaś cicho - Idź stąd i wróć, kiedy przestaniesz zachowywać się, jak egoista. - Wskazałaś na oślep drzwi.

Wakatoshi westchnął, ucałował czubek twojej głowy i wyszedł z pokoju, zostawiając cię samą ze swoimi myślami.

Co zrobić? Co zrobić? Co mam do cholery zrobić?!

Oparłaś swoje czoło o kolana i wyciągnęłaś telefon, patrząc kątem oka na wyświetlacz, wybrałaś numer do Iwaizumi'ego. Puściłaś krótki sygnał, który wystarczył, by czarnowłosy zorientował się, że go wołasz. Przyszedł po kilku minutach. Wypuściłaś telefon z dłoni i czekałaś, aż podejdzie. Usiadł obok ciebie.

- Chcesz pogadać, prawda? - W odpowiedzi pokiwałaś głową - Nie wiesz co masz zrobić i potrzebujesz pomocy? - Znów kiwnęłaś.

- Ja już się kompletnie pogubiłam. - Pokręciłaś głową - Nie rozumiem tego, tak znikąd wyskoczył z tym wszystkim i co? Myślał, że zostawię Ushijime i rzucę mu się w ramiona? Absurd. - Skrzywiłaś się - Jestem na niego wściekła, że wcześniej mi tego nie powiedział, ale...Jest moim najlepszym przyjacielem i nie chce go stracić. Nie chce żeby cierpiał, ale jeśli będziemy dalej razem mieszkać, widywać się... - Ucichłaś - Cholera. - Uderzyłaś pięścią w ścianę - Cholera jasna!

- Ai, uspokój się. - Iwaizumi położył dłoń na twoim ramieniu.

- Jak mam się uspokoić, no jak? - Spytałaś patrząc na niego - Jak ty byś się zachował w takiej sytuacji?

- Skoro ja potrafiłem sobie z tym poradzić, to on też to zrobił. Potrzebuje tylko czasu.

Patrzyłaś na niego w ciszy. Momentalnie złapałaś go za ramiona i wytarmosiłaś.

- Popieprzyło was do reszty?! - Warknęłaś, potrząsając nim.

- Daj spokój, to było dawno. - Wywrócił oczami - Nie targaj mną tak, bo zaczyna mnie mdlić.

- Co z wami nie tak?! - Puściłaś go i złapałaś palcami nasade swojego nosa - Za jakie grzechy? No za jakie? Ja pierdziele... - Podniosłaś się - Chyba jednak nie jesteś w stanie mi pomóc.

- Myślę, że raczej na odwrót. Porozmawiam z nim.

- Ty może lepiej o tym nie rozmawiaj, a tym bardziej z Oikawą. - Wyszłaś z pokoju, kierując się do wyjścia z domu.

~•••~

- Muszę jakoś odreagować. - Mruknęłaś, patrząc na siedzącą przed tobą Chizuru.

- Nieźle się porobiło. - Pokręciła głową, mieszając kawę - Może faktycznie Iwa ma rację i mu przejdzie.

Tak, powiedziałaś jasnowłosej wszystko, nawet to, co wyznał ci Iwaizumi. Chizuru jednak nie przejęła się tym wiedziała, że Iwa ją kocha.

- Ale wiesz, może będzie tak, jak mówił i wszystko wróci do normy. - Wzruszyła ramionami.

- Mam taką nadzieję. - Oparłaś głowę na dłoniach - Chciałabym, żeby się szczęśliwie zakochał i po prostu...Żeby zapomniał o tym, co się stało. To mysi być cholernie trudne.

- Masz rację, zakochanie się bez wzajemności jest bolesne, a bezpośrednie odrzucenie jeszcze gorsze.

Spojrzałaś na nią, a twoja powieka drgnęła.

- Dzięki, nie potrafisz pocieszać. - Jęknęłaś, odchylając głowę do tyłu.

- Ooo, zobacz, kto tam idzie. - Obejrzałaś się przez ramię i zobaczyła Ushijime razem z Iwaizumim - Nie potrafią szpiegować. - Parsknęła śmiechem.

- Tłumaczyłam im już tyle razy, że okulary przeciwsłoneczne i kaptur nie sprawią, że staną się niewidzialni. - Strzeliłaś sobie otwartą dłonią w czoło - Chodźmy do nich, te ich głupie podchody są żałosne.

Podniosłaś się z miejsca i płacąc za kawę, wyszłaś z Chizuru na zewnątrz. Stanęłaś za Wakatoshi'm i jednym ruchem ściągnęłaś mu z głowy kaptur, to samo zrobiła twoja przyjaciółka.

- Śledzicie nas? - Spytałaś zimnym tonem - Nudzi wam się?

- A skąd. - Iwaizumi machnął dłonią - Po prostu chcieliśmy pójść do... - Spojrzał na Ushijme, niemo prosząc o pomoc - Do... - Szturchnął go łokciem w bok.

- Do zoologicznego. - Dokończył za czarnowłosego - Właśnie z niego wracamy.

- To w końcu do niego idziecie, czy z niego wracacie? - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem.

- No... - Iwaizumi spuścił głowę - Nieważne.

- Ale z was kretyni. - Prychnęłaś, łapiąc Ushijime za dłoń - Idziemy do domu? - Spytałaś, patrząc mu w oczy.

Iwa postanowił zabrać Chizuru na spacer, więc pożegnaliście się z nimi i skierowaliście w stronę domu.

- Nie musisz się martwić o spotkanie z Oikawą, Tendō wyciągnął go na miasto. O dziwo z nim poszedł.

- Dobrze się składa.

Po kilkunastu minutach weszliście do domu, a ty od razu poszłaś do pokoju. Ushijima jeszcze chwilę połaził po domu, ale ostatecznie także wrócił do sypialni. Stałaś przy oknie i opierałaś się dłońmi o parapet.

- Mam do ciebie prośbę. - Powiedziałaś, nawet na niego nie patrząc.

- Słucham.

- Połóż się. - Poleciłaś, wzdychając - Na łóżku. - Dodałaś, gdy nie usłyszałaś odpowiedzi.

- No...Dobrze. - Usłyszałaś, jak materac delikatnie pod nim zatrzeszczał - A tak z ciekawości...Po co kazałaś mi się położyć? - Spytał, kładąc sobie dłonie pod głową.

- Muszę jakoś odreagować. - Spojrzałaś na niego przez ramię.

- I? Co to ma ze mną wspólnego? - Podniósł brwi.

Wzruszyłaś ramionami i zaczęłaś rozpinać swoją koszulę. Odwróciłaś się i podeszłaś do niego, siadając na jego biodrach. Schyliłaś się i krótko go pocałowałaś.

- Taka odpowiedź ci wystarczy? - Spytałaś kpiąco.

- Nic więcej nie musisz mówić.

Przewrócił cię na plecy i przyssał się do twojej siły. Zmrużyłaś oczy, kładąc dłoń a jego karku i cicho westchnęłaś.

- Wiesz, że jesteś głupi, egoistyczny i bardzo zazdrosny?

- Mhm. - Mruknął, nie przestając cię całować.

- To dobrze, że wiesz. Przynajmniej sklerozy jeszcze nie masz. To już coś.

Wakatoshi na oślep wsunął dłoń pod twoje plecy i delikatnie podniósł cię do góry, zasuwając z twoich bioder spodenki.

- Tak bardzo się tym przejmujesz, że nawet się nie zarumienisz? - Odezwał się, gdy zostawił na twojej szyi kolejną malinkę.

- Może. - Odwróciłaś głowę w bok.

- Nie chce żebyś teraz o nim myślała. - Przybliżył się na tyle, że wasze czoła die stykały - Masz myśleć teraz tylko o mnie, dobrze?

Pokiwałaś smętnie głową i pocałowałaś go, krzyżując dłonie na jego karku.

******************************************

Dzisiaj taki nieco krótszy, za co bardzo przepraszam. ≥﹏≤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro