•Rozdział 83•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy zasnęłaś przy biurku Tendō, do pokoju wszedł Wakatoshi i widząc ciebie śpiącą, zabrał cię ze sobą. Wniósł do waszego pokoju i położył na łóżku, całując czule w czoło. Zerknął na swój zeszyt, który leżał na biurku, a następnie na ciebie.

- To nie potrwa długo, naprawdę...Musisz być cierpliwa. - Pogłaskał cię po policzku.

Na jego dotyk zareagowałaś niemal natychmiast, choć mimowolnie. Wtuliłaś twarz w jego ciepłą dłoń i zamruczałaś cicho, a twoje palce owinęły się wokół jego nadgarstka.

- Ushi... - Powiedziałaś cicho przez sen, co doszczętnie rozczuliło siatkarza.

Uśmiechnął się, postanowił usiąść na łóżku i pozwolić ci trzymać swoją dłoń. Nie chciał cię budzić. Siedział tak, póki sam nie zasnął, lecz na siedząco. Niedługo potem ty uchyliłaś powieki i na początku nie rozumiałaś, co się wokół ciebie dzieje. Kiedy jednak Wakatoshi poruszył się przez sen, przeniosłaś na niego wzrok. Potem zaczęłaś odczuwać ciepło jego dłoni na policzku i palcach.

Powoli się podniosłaś, puszczając jego nadgarstek. Chwilę patrzyłaś na niego w milczeniu, oddychał spokojnie z lekko rozchylonymi wargami. Zeszłaś z łóżka i kiedy chciałaś otworzyć okno, by nieco się przewietrzyło, dostrzegłaś na biurku jego zeszyt. Ten cholerny, tajemniczy zeszyt. Zawieziłaś na nim wzrok na długą chwilę i podeszłaś, patrząc na niego tępo. Już sięgałaś do niego ręką, ale w ostatniej chwili ją zatrzymałaś.

Nie. Przecież Ushi powiedział, że niedługo mi to pokażę. Nie mogę tego ruszać.

Skrzywiłaś się i zrobiłaś krok do tyłu, dalej nie spuszczając wzroku z przedmiotu. Niby chciałaś sprawdzić, co w nim było, pokusa była naprawdę duża, ale jednak wierność była ważniejsza. Niby to tylko zeszyt, ale chciałaś uszanować jego decyzje. Odeszłaś od biurka i kręcąc głową, podeszłaś do Ushijimy. Przykryłaś go kocem i popchnęłaś w bok, by położył się na łóżku, a następnie ruszyłaś do okna. Nie chciałaś żeby było mu zimno.

Ten zeszyt ciekawi mnie, jak nic innego, ale przecież obiecałam. Mam go nie dotykać i koniec kropka.

Oparłaś się przedramionami o parapet i zaczęłaś obserwować widok za oknem, było pięknie. Tak biało, czysto. Westchnęłaś cicho z zachwytem.

- Jeśli tak bardzo chcesz, to możesz zobaczyć, co jest w zeszycie. - Usłyszałaś, przez co delikatnie się wzdrygnęłaś.

Odwróciłaś się przez ramię, napotykając ciemne tęczówki Wakatoshiego. Wyprostowałaś się i zamknęłaś okno.

- Ta i co jeszcze? - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem, nie wierząc mu ani trochę.

- Mówię serio. - Ziewnął cicho i ukrył się nieco bardziej w kołdrze - Czekałaś już wystarczająco długo. Śmiało. - Pokiwał głową, by cię zachęcić.

Niepewnie stanęłaś obok biurka i złapałaś za zeszyt, nie przerywając kontaktu wzrokowego z Ushijimą.

Podpucha...Czy nie?

Podniosłaś zeszyt na wysokość klatki piersiowej i zerkęłaś znów na chłopaka. I tak jeszcze kilkanaście razy, aż w końcu powoli otworzyłaś ten zeszyt. Nie wiedziałaś, co cię tak stresowało, ale sam fakt, że wreszcie się dowiesz, co jest w środku, byk ekscytujący.

Na pewno mogę?

- Ale mówisz serio? - Spytałaś dla pewności.

- Tak, tak. Otwieraj.

- Już otworzyłam. - Mruknęłaś, zaczynając czytać pierwszą stronę.

Zielonowłosy z delikatną obawą obserwował twoją reakcję, jednak na początku nie okazywałaś żadnych emocji.
Starałaś się zachować spokój, jednak zawartość sprawiała, że miałaś ochotę krzyczeć wniebogłosy. Ze szczęścia oczywiście.

Wszystko, co tam było, całkowicie cię zszokowało. Wakatoshi wypisał wszystkie informacje w tobie, chodziło tu o twój ulubiony kolor, ogólnie...Ulubione wszystko. Zmarszczyłaś brwi, chcąc spytać, o co w tym wszystkim chodzi, ale na następnej stronie zobaczyłaś szkice. Szkice pokoi, jakichś wystrojów, sukni, garniturów. Zgryzłaś wargę, przeglądając kolejne notatki i rysunki, choć nieudolne, to miały w sobie to coś.

- Ushi...Co... - Zamilkłaś, przewracając na ostatnią stronę.

Zobaczyłaś wielki i ładnie podkreślony napis "Nasz Wymarzony Ślub", a pod spodem dwa ludziki patyczki, które trzymały się za dłonie. Na swój sposób, było to cholernie urocze. Zakryłaś usta dłonią, cofając kilka stron. Zamknęłaś powoli zeszyt i odłożyłaś go na blat biurka. Usiadłaś na łóżku i po prostu przytuliłaś atakującego, kładąc brodę na jego ramieniu.

- Jeszcze nie wszystko jest dopracowane, chciałem to wszystko omówić z tobą, ale... Nie chciałem też mieć nic do powiedzenia, starałem się wymyśli jak najwięcej...No ale słabo mi to wyszło.

- Cicho. - Szepnęłaś - Nic nie mów. - Przycisnęłaś policzek do jego skroni, kładąc dłoń na tyle jego głowy - Zrobiłeś już wystaczahavo

Było ci wstyd. Za wszystko. Wypuściłaś cicho powietrze i pocałowałaś go w skroń. Siatkarz objął cię w talii i zamknął oczy, poczuł przyjemne ciepło, które od ciebie biło. Odetchnął z ulgą, uśmiechając się pod nosem.

- Ale powiedz szczerze...Czekałaś na to, prawda? - Wyczułaś w jego głosie nutkę rozbawienia.

- Może. - Odsunęłaś się nieco i opierając swoje czoło o jego, położyłaś dłonie na jego policzkach - Wiesz co?

- Hm?

- Dziękuję. - Pogłaskałaś go.

- Za co znowu? - Zmarszczył brwi.

- Za wszystko. Tak po prostu.

- To co ty na to? Może zaczęlibyśmy powoli planować ślub? - Spytał z iskierkami w oczach.

- Jesteś niesamowity. - Dodałaś, dalej będąc w szoku.

~•••~

- Widzieliście gdzieś psa? - Semi zawitał w waszym pokoju.

- Śpi. - Wskazałaś na Kiseki, który leżał na waszym łóżku.

Razem z Wakatoshim siedziałaś na podłodze i robiliście wszelkie rozpiski na temat tego, jak ma wyglądać ślub. Semi chwilę patrzył na was, aż w końcu odważył się zapytać.

- Co róbcie, tak w ogóle?

- Planujemy ślub. - Powiedział bez owijania w bawełnę Wakatoshi.

Zerknęłaś na swojego narzeczonego i wzdychając, pokiwałaś głową. Platynowłosy zrobił dosyć dziwną minę, ale niedługo po tym się uśmiechnął i oznajmił, że nie chce wam przeszkadzać, po czym wyszedł.

- Nie podobał mi się jego uśmiech. Coś tu jest nie tak. - Mruknęłaś monotonnie

- Wydaje ci s...

Drzwi gwałtownie się otworzyły, a w nich stanął Tendō, cały zdyszany. Posłałaś mu pytające spojrzenie, gdy czerwonowłosy wskazał na waszą dwójkę palcem.

- Jak mogliście?! Tak planować to wszystko beze mnie?! Wstyd! - Zrobił obrażoną minę - Jako pełnoprawny wujek waszego nienarodzonego dziecka, też mam prawo coś powiedzieć! - Zawołał oburzony.

- Wujek? - Wakatoshi zmarszczył brwi.

- Nienarodzonego dziecka? - Prychnęłaś pod nosem - Aż tak ci się spieszy do zostania wujkiem?

- Będę najlepszym wujkiem na ziemi! - Wypiął dumnie pierś.

Otworzyłaś usta by coś powiedzieć.

- No chyba nie! - Doszedł was krzyk Iwaizumiego z salonu.

Wybuchłaś gromkim śmiechem, na co Ushijima delikatnie podniósł kąciki ust.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro