•Rozdział 32•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Położyłaś na blacie dwa kubki z parującą herbatą i usiadłaś naprzeciwko dwóch mężczyzn. Oparłaś brodę o splecione palce i spojrzałaś najpierw na brata, a następnie na jego...Kim on właściwe dla niego był?

- Jak długo jesteś z moim bratem? - Spytałaś, podnosząc jedną brew.

- Dwa miesiące... - Czarnowłosy unikał twojego spojrzenia, w ogóle nie przypominał tego energicznego chłopaka, którego poznałaś w parku.

- Rozumiem...Kochasz go? - Spytałaś prosto z mostu, dziwiąc ich oboje.

- Ja...Oczywiście! Nawet bardzo... - Jego twarz oblał rumieniec.

- Skoro tak, to ja nie mam nic przeciwko. - Wzruszyłaś ramionami, opierając się o oparcie krzesła.

- Naprawdę? - Hayato zrobił zdziwioną minę.

- Nie, na niby. - Wstałaś z miejsca - Skoro go kochasz, a on ciebie, to co mi do tego? Nie mam prawa ci niczego narzucać. - Wywróciłaś oczami.

- Boże siostra, kocham cię! - Szatyn uściskał cię z całej siły i podniósł do góry.

- Puszczaj, dzbanie. - Mruknęłaś i zdzieliłaś go ręką w głowę.

- Przepraszam, ale jestem taki szczęśliwy!

- No dobrze, to wy się tutaj sobą nacieszcie, a ja...Pójdę się przejść. - Zakomunikowałaś i wyszłaś z pomieszczenia, idąc do swojego pokoju po plecak.

Schowałaś tam zeszyty, w których miałaś przeróżne zapiski dotyczące meczy i tym podobnych, komórkę, portfel, jakieś długopisy i butelkę wody oraz jakąś bluzę w razie wypadku.

- Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę! - Krzyknęłaś, zamykając za sobą drzwi i wyszłaś z posiadłości, kierując się w losową stronę.

Po prostu miałaś ochotę się przejść, a pogoda nie była najgorsza. W połowie drogi do parku, do którego ostatecznie postanowiłaś się wybrać, doczepił się do ciebie pewien mały, upierdliwy osobnik. Spojrzałaś zirytowana w dół na białego kotka, który szedł obok ciebie jak gdyby nigdy nic i co jakiś czas ocierał się swoim ogonem o twoją nogę. Postanowiłaś go jednak zignorować i usiadłaś na najbardziej odciętej od populacji ławce, gdzie miałaś pewność, że nikt cię tam nie znajdzie.

Puszysty kociak wskoczył ci na kolana, ale od razu zepchnęłaś go na bok. Zaczęłaś studiować wcześniejsze notatki, co jakiś czas przygryzając wargę. Kot usiadł przed tobą i głośno zamiauczał. Przymknęłaś powieki i westchnęłaś ciężko.

- Czego chcesz? - Spytałaś jakby mógł ci odpowiedzieć - Nie mam jedzenia, zjeżdżaj. - Odgoniłaś go ruchem stopy.

Kot odszedł, a ty powróciłaś do zajęcia. Niestety, ale miałaś spokój tylko przez kilka minut. Puchaty zwierzak tym razem wskoczył ci na głowę, a twoja powieka drgnęła.

- Ty mały... - Wysyczałaś, chcąc go złapać, a wtedy kot cię drapnął - Skurczysynie, jak cię złapie to cię wybebesze!

Całe twoje współczucie do tamtego kotka, który zginął w filmie, szlag trafił. Wrzuciłaś wszystkie rzeczy do plecaka i zarzucając go na plecy, pobiegłaś za kotem. Ten mały, bezczelny i głupi cham wykorzystał okazję i uciekał z kartką w pysku, którą wyrwał z twojej dłoni. Były tam dosyć osobiste rzeczy, więc chciałaś jak najszybciej mu je zabrać. Pobiegł w stronę twojego domu, akurat w chwili, gdy Wakatoshi wychodził ze swojej posiadłości, przebiegłaś obok niego i upuściłaś przy okazji plecak.

- Ai? - Spojrzał na tobą, ale ty zdążyłaś już zniknąć - Ai! Uh...Co ją ugryzło? - Zmarszczył brwi, podnosząc twój plecak.

- Cholera! - Usłyszał twój głośny krzyk, więc postanowił po ciebie pójść.

Po krótkim spacerze dostrzegł cię, jak leżałaś na trawie i szarpałaś się z kotem, obserwował wszystko ze spokojnym wyrazem twarzy, póki nie zadzwonił do niego Tendō.

- Halo?

- Cześć, Wakatoshi-Kun! Co tam u ciebie?

- Obserwuje, jak Ai bije się z kotem. - Mruknął, patrząc jak złapałaś uciekającego kota za ogon i podrzuciłaś do góry, chcąc złapać za kartkę - Jest nieźle wkurzona, normalnie to nie wyrzywa się na zwierzętach.

- Nagraj to.

- Co?

- Nagraj to, będzie ciekawie.

- No dobrze, ale muszę się rozłączyć.

- Nie ma sprawy, pokażesz mi w szkole to nagranie.

Wakatoshi rozłączył się i włączył nagrywanie, kierując obiektyw telefonu na ciebie. W końcu zwyciężyłaś i wyrwałaś kotu kartkę, co prawda nieco poszarpaną, ale udało się. Opadłaś zmęczona na plecy, ściskając w pięści kartkę, którą następnie zwinęłaś w kulkę i podarłaś na małe kawałki. Nie chciałaś ryzykować tym, że Ushijima mógłby to zobaczyć.

- Co ci odbiło? - Spytał, kucając obok ciebie.

- Daj mi spokój, ten futrzak mnie wkurzył. - Westchnęłaś głośno i spojrzałaś mu w oczy - Wiesz czego ja się dowiedziałam?

- Może opowiesz mi w domu, jest zimno, a ty leżysz na mokrej ziemi. Wstawaj, przeziębisz się.

- Aktualnie to ja nie wracam do domu, cenię sobie nienaruszoną psychikę i zdrowe oczy. - Uśmiechnęłaś się delikatnie.

- Możemy pójść do mnie, daleko nie masz, poza tym...Mój młodszy kuzyn chciał cię poznać. - Mówiąc to, lekko przygasł - Upierdliwe i głupie dziecko.

- Rozumiem...A twoja mama już wróciła? Dano z nią nie rozmawiałam. - Wstałaś przy jego pomocy - Ojoj...Jestem cała brudna.

- Dam ci jakieś ciuchy, trzymaj. - Podał ci twój plecak - I tak, mama jest w domu. Pewnie chętnie z tobą pogada.

Poszliście do jego domu, gdzie jego rodzicielka od razu do ciebie doskoczyła. Co się oszukiwać, kobieta cię uwielbiała. Wyściskała cię nie zważając nawet na to, że byłaś cała brudna.

- Wakatoshi! Mógłbyś dać jej coś do przebrania, a nie! Przecież to twoja dziewczyna! - Opierdzielała syna, a następnie na ciebie spojrzała - Śmiało kochanie, weź sobie prysznic, a Wakatoshi da ci jakieś ciuchy. Raczej nie chcesz wracać do domu, zważając na towarzystwo twojego brata.

Rozchyliłaś delikatnie usta w szoku. Tak, mama twojego chłopaka była zdecydowanie zbyt bezpośrednia. I wszechwiedząca. Już wiedziałaś po kim to miał.

- T-Tak...Um...Dziękuję. - Skłoniłaś się jej wpas i ciągnięta przez Ushijime, poszłaś do jego pokoju, by wejść do jego łazienki - Wracam za dziesięć minut. - Powiedziałaś i zamknęłaś się na zamek.

- Ai! - Zza drzwi dobiegł cię głos Ushijimy - Ja idę na chwilę do kuchni, wiesz gdzie masz szukać ciuchów! Wybierz sobie coś!

- Okej! - Odkrzyknęłaś mu i rozebrałaś się.

~•••~

Potajemnie wyszłaś z łazienki w samej bieliźnie i rozejrzałaś się, czy w okolicy nie czai się Wakatoshi. Kiedy go nigdzie nie dostrzegłaś, wyszłaś i biegiem ruszyłaś ku szafie. Wyjęłaś pierwszą koszulkę, która rzuciła ci się w oczy i założyłaś ją, długością sięgała ci delikatnie za pupę, a szerokością...Wakatoshi miał szerokie ramiona, więc koszulka zsuwała ci się z jednego ramienia, co niezbyt ci się podobało. Poszukałaś mniejszej koszulki, ale nic nie znalazłaś. Westchnęłaś i zamknęłaś szafę, siadając na jego łóżku i czekałaś na niego. Kiedy nie było go przez dłuższy okres czasu, wzięłaś książkę leżącą na jego półce nocnej i zaczęłaś ją czytać.

- Już jestem... - Wszedł do środka i kiedy na ciebie spojrzał, stanął w miejscu - Uroczo wyglądasz. - Skomentował, skanując cię od góry do dołu.

- Dzięki, dzięki. - Zaśmiałaś się - Masz gust do książek. - Podniosłaś przedmiot w górę - A co do tego, czego się dowiedziałam...Chcesz wiedzieć?

- Jasne.

Wakatoshi położył się między twoimi nogami, z głową na twojej klatce piersiowej. Opadłaś na miękkie poduszki chłopaka i zaczęłaś głaskać go po włosach, patrząc mu w oczy.

- Trochę się zdziwisz. - Uprzedziłaś.

- Zobaczymy.

Nawijałaś na palec kosmyki jego zielonych włosów, a twoje kąciki ust delikatnie drgnęły.

- Hayato jest gejem. - Powiedziałaś wprost i obserwowałaś, jak przez twarz Ushijimy przechodzi cień szoku.

- Wiedziałem. - Mruknął pod nosem, patrząc gdzieś w bok - To dlatego wypytywał mnie o kolegów z drużyny.

- Co? - Spytałaś ze śmiechem - Naprawdę?

- No...Tak. - Spojrzał na swoją bluzkę, którą nosiłaś - Pokazać ci coś fajnego?

- Co takiego? - Zaciekawiłaś się, odkładając na bok książkę.

- Nie ruszaj się. - Powiedział i włożył głowę pod twoją koszulkę, przykładając usta do twojej skóry.

Dmuchnął z całej siły, tworząc zabawny odgłos pierdzenia, a ty wybuchłaś głośnym śmiechem. Położyłaś dłonie na jego, schowanej pod koszulką głowie i próbowałaś go odepchnąć. Wtedy zielonowłosy zaczął także cię łaskotać, zrobiłaś się czerwona na twarzy ze śmiechu.

- Wa-Wak-Waka-Chan! - Śmiałaś się, zaciskając powieki i dalej próbowałaś go odepchnąć - Prze...Przestań! - Pisnęłaś, chichotając.

Drzwi od pokoju się otworzyły, a w nich stanął chłopak, na oko miał może piętnaście lat. Miał potargane, brązowe włosy i zielone oczy. Patrzył na swojego kuzyna znudzonym wzrokiem, kiedy zdjął twoją koszulkę ze swojej głowy i również na niego spojrzał. Mimika twarzy chłopaka diametralnie się zmieniła, gdy spojrzał na ciebie, półnagą oczywiście, w końcu miałaś na sobie tylko bieliznę i za dużą koszulkę chłopaka.

- I-I na co się gapisz, gówniarzu?! - Spytałaś zirytowana, naciągając na tyłek koszulkę chłopaka, gdy Wakatoshi się z ciebie podniósł.

- No, no, kuzynie. Niezła ta twoja dziewczyna. - Młodszy chłopak puścił do ciebie oczko, a ty poczerwieniałaś.

Ze złości oczywiście.

Podniosłaś się i już miałaś grzmotnąć go w facjate, ale zatrzymała cię dłoń Ushijimy, która pociągnęła twoja ciało wprost na jego kolana.

- Nawet nie zaczynaj, tak wspaniała dziewczyna jak Ai nigdy nawet nie pomyśli o takim nieudaczniku jak ty.

Kuzyn Ushijimy prychnął i wyszedł, trzaskając drzwiami. Sięgnęłaś dłonią do tyłu, głaszcząc swojego chłopaka po policzku.

- Zazdrośnik.

- Odwołaj to. - Powiedział poważnym tonem głosu.

- Nie ma mowy. - Zaczęłaś się z nim droczyć.

- Skoro tak.

Ushijima rzucił cię na łóżko i znów zaczął łaskotać.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro