•Rozdział 39•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Co? - Spytałaś spokojnie, patrząc na swoich przyjaciół - Jak to mam wrócić?

- Zrozum, że tam będzie ci lepiej. Nie będziesz spotykała tego kretyna na ulicy, będziesz prowadziła spokojniejsze życie, poza tym...Wszyscy za tobą tęsknią. - Mówił Oikawa, zaciskając palce na kubku.

- No dobrze, ale nawet jeśli bym wróciła to...Gdzie miałabym mieszkać? Przecież Hayato specjalnie dla mnie nie będzie się przeprowadzał, do matki nie mam zamiaru wyjeżdżać, a tata...Za dużo miałby wtedy na głowie. - Zmarszczyłaś brwi.

- Możesz zamieszkać u mnie! - Oikawa uśmiechnął się do ciebie promiennie - Już ci mówiłem, że drzwi mojego domu stoją dla ciebie otworem! Poza tym, moja mama będzie w niebo wzięta! Uwielbia cię!

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Trochę tak głupio przeprowadzać się do przyjaciela i jeszcze tyle roboty z ponownym przeniesiem do szkoły. Przecież zostało tylko pół roku, to się nawet nie opłaca. - Zaczęłaś tłumaczyć, ale szatyn był nieugięty.

- Nie bądź taka! Znów poczujesz się jak za dawnych lat, będziesz szczęśliwa. - Dalej cię przekonywał.

- Pozwól w takim razie dokładać się do mojego utrzymania. - Zarządałaś.

- Nie ma mowy! Ja będę za ciebie płacił!

- Dlaczego jesteś taki dobry i chcesz tyle dla mnie robić? - Spytałaś zdumiona.

- Przez te lata znajomości naprawdę wiele dla nas zrobiłaś, pomagałaś, pocieszałaś, gdy było trzeba. Po prostu zawsze byłaś. Takiego czegoś nie da się spłacić, to dług na całe życie, ale...Chcę ci się odwdzięczyć za tyle serca, ile włożyłaś w całą naszą drużynę.

- Jejku, Tooru-San, jaki się z ciebie poeta zrobił. - Powiedziałaś rozbawiona - Ale nie jestem pewna co do wyjazdu, zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami tutaj i ciężko będzie mi znów się wyprowadzić.

- Nam też było ciężko, gdy odchodziłaś. - Oikawa spróbował wziąć cię na litość - Byłaś z nami dłużej, niż z nimi! My bardziej cię potrzebujemy, jesteś dla nas najważniejsza!

Wzięłaś głęboki wdech i spuściłaś głowę. Pokiwałaś głową.

- Dobrze, wrócę, ale daj pożegnać mi się z drużyną.

- Oczywiście!

~•••~

*dwa dni później*

Weszłaś na hale, gdzie chłopcy ćwiczyli na siatce. Oikawa stanął w progu i oparł się o ścianę, patrząc na twoje poczynania. Widziałaś, jak Wakatoshi od razu się oddala w kierunku kantorka.

- Oi, chłopaki! Mam wam coś do powiedzenia! - Wszyscy siatkarze spojrzeli na ciebie i powoli podeszli - Chodźcie bliżej, nie chce tego powtarzać. W sumie to i tak przyszłam tu na chwilę.

- Coś się stało? - Shirabu skrzyżował ramiona na torsie i posłał ci pytające spojrzenie.

- Tak, stało się. - Pokiwałaś głową - Wracam do Aoba Johsai. - Powiedziałaś prosto z mostu, szokując ich tym.

- Co? Ale...Po co? - Tendō złapał cię za ramiona - Zrobiliśmy coś nie tak?

- To moje prywatne sprawy, a wy nie jesteście temu winni. - Uśmiechnęłaś się delikatnie - Po prostu nie mogę tutaj dłużej zostać.

Shirabu zerknął na drzwi, przy których stał Oikawa z poważną miną.

- To przez Ushijime, prawda? - Spytał szatyn - Tendō wszystko nam powiedział, to przez niego odchodzisz?

- Shirabu... - Spuściłaś wzrok, by po chwili go podnieść - To nie jest wina żadnego z was...

- Kłamiesz! - Gwałtownie podniósł głos, dziwiąc cię - Nie możesz nas zostawić! Pierwszy raz ktoś sprawił, że naprawdę poczuliśmy się jak drużyna! Nie odchodź! Proszę! - Mówił, podchodząc do ciebie.

Patrząc na załamanego siatkarza serce ci pękało, ale nie mogłaś na to nic poradzić. Podjęłaś już decyzję i nie miałaś zamiaru jej zmieniać.

- Przykro mi. - Powiedziałaś i zagarnęłaś go do siebie jedną dłonią.

Siatkarz wtulił się w twoje ciało, a przez jego płacz, rozpłakała się także reszta drużyny. Wiedziałaś, że tak to się skończy, ale było ci przykro z tego powodu.

- Ai-San! - Goshiki cię utulił z całej swojej siły, na co jęknęłaś z bólu - Przepraszam!

- Nic się nie stało, ale wiecie...Przyjadę tutaj...Za tydzień. W końcu ma być mecz, tak łatwo się ode mnie nie uwolnicie! - Zamieniłaś całą sytuację w żart, a chłopcy zachichotali - No cóż, życzę wam powodzenia i jak największych sukcesów. Wierzę w was, chłopaki! - Uśmiechnęłaś się do nich szeroko.

- Dziękujemy! - Skłonili się w pas, a ty powoli zaczęłaś się cofać.

- Tobie życzę tego samego, Ushijima-San. - Powiedziałaś głośniej, gdy byłaś już odwrócona do całej drużyny tyłem - I chce żebyś wiedział, że nie mam ci tego za złe. - Ruszyłaś do przodu i razem z Oikawą wyszłaś z hali, zostawiając chłopców samych.

Tendō był wściekły, biła od niego przerażająca aura, którą Wakatoshi miał zaraz poczuć na własnej skórze. Czerwonowłosy pierwszy raz odważył się jakkolwiek szarpnąć kapitanem, złapał go za fraki i zmierzył wściekłym spojrzeniem.

- Co ty jej nagadałeś, kretynie?!

- Uspokój się. - Powiedział powoli.

- Jak mam się uspokoić?! Jesteś największym kretynem na całym tym zasranym świecie! - Popchnął go i wziął głęboki wdech - Nie zasługiwałeś na nią, lepiej dla niej, że nie jesteście już razem. - Rzekł na odchodne i zniknął za drzwiami kantorka.

Ushijima odwrócił głowę w bok i zacisnął pięści, był zły. Ale teraz mógł jedynie usiąść i przemyśleć jak wiele stracił. Zerwał z dziewczyną, matka była na niego zła, teraz także koledzy z drużyny się od niego odwrócili, a przynajmniej na razie Tendō. Zdał sobie sprawę z tego, że jednoczyłaś wszystkich i utrzymywałaś w przyjaźni, a teraz zniknęłaś i wszystko się rozsypało.

~•••~

- Ai-Chan~ śpisz? - Oikawa spojrzał na tylne siedzenia, gdzie słodko spałaś na ramieniu Iwaizumi'ego - Iwa-Chan~ przykryj ją kocem. - Kiedy nie uzyskał odpowiedzi, zauważył, że czarnowłosy również śpi.

Oikawa obkręcił się na siedzeniu i jakoś dał radę oboje was przykryć, poruszyłaś się delikatnie i wpełzłaś pod ramię siatkarza, wtulając się w jego tors i obejmując w pasie. Rozchyliłaś delikatnie usta i dalej poszłaś spać, Oikawa oczywiście nie mógł się powstrzymać i zrobił wam zdjęcie. Wrzucił je na swojego Instagrama i dodał przypisek :

"Zgadnijcie, kto wraca do Aoba Johsai? Ai-Chan~! Nasz ukochany misio! Awawaw...Przyznać się, kto za nią tęsknił?"

Dodał również ogromną ilość serduszek i udostępnił zdjęcie, a następnie zasypało go multum polubień w postaci serc i komentarze. Kojarzył ludzi ze szkoły, którzy w komentarzach cieszyli się z twojego przyjazdu, a cała drużyna Aoby, siedząca każdy u siebie, była zdziwiona. Niektórym nawet telefony powypadały z dłoni, a nawet dyrektor polubił to zdjęcie! Oikawa był nieco zdziwiony, gdyż ten post w te parę minut nabił więcej polubień, niż jego zdjęcia sprzed tygodnia. Zachichotał pod nosem i również postanowił iść spać.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro