•Rozdział 49•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Tak, słucham? - Przyłożyłaś telefon do ucha, wychodząc na chwilę z salonu fryzjerskiego.

- Czy dodzwoniłem się do Yamashity Ai? - Usłyszałaś męski głos.

- Um...Tak. Kto mówi?

- Yoshikawa Daiki, jestem trenerem drużyny piłki nożnej dziewcząt. Chciałem skontaktować się z tobą już wcześniej, jednak wynikły pewne komplikacje. Ale przejdźmy do sedna, dostałem na maila filmik z twojego treningu i muszę stwierdzić, że masz ogromny potencjał...

Słuchałaś jego słów, marszcząc co jakiś czas brwi. Kto mógł wysłać filmiki z twojego treningu? Nie miałaś niestety czasu, by nad tym myśleć, w końcu musiałaś porozmawiać z trenerem.

- Z tego co wiem, niedługo będziesz już na studiach, czy mógłbym zapytać, do jakiej miejscowości się wybierasz?

- Um...Do Tokio. - Odpowiedziałaś po chwili namysłu.

- Rozumiem, na kilku uniwersytetach jest pary dobrych trenerów piłki nożnej, poza tym jest tam również ogólna drużyna, oczywiście damska.

- Przepraszam, ale czy to wszystko nie idzie za szybko? Ni z tego ni z owego, dzwoni pan do mnie i proponuje jakieś drużyny w Tokio, ja nawet pana nie znam.

- Oh, no tak. Zagalopowałem się i najmocniej za to przepraszam, po prostu masz talent i nie chce, by się zmarnował.

- Ja rozumiem, ale zaskoczył mnie pan. Poza tym...Nie jestem w genialnej kondycji, gram tylko dla przyjemności.

- I takich zawodniczek nam potrzeba! - Wydarł się do słuchawki, przez co odsunęłaś nieco telefon - Przepraszam, poniosło mnie.

- Nic się nie stało, ale wie pan...Nie mam zbyt teraz czasu...Mam ważne sprawy do załatwienia. - Mruknęłaś, zerkając na Ushijime, który był farbowany przez jakąś dziewczyną.

- Rozumiem, rozumiem. Jeśli będziesz pewna, co do dołączenia do drużyny w Tokio, to jestem przy telefonie dwadzieścia cztery na siedem!

- Dobrze, dziękuję i do usłyszenia.

- Do usłyszenia!

Rozłączyłaś się i wróciłaś do salonu, po czym usiadłaś na kanapie, stojącej pod ścianą salonu. Teraz dopiero zwróciłaś uwagę na to, że twoje włosy nieco urosły, co bardzo cię cieszyło. Kiedyś były długie, a po tym nieszczęsnym wypadku, znacznie się skróciły.

- Ma pani śliczne włosy. - Spojrzałaś na fryzjerkę.

- Dziękuję. - Uśmiechnęłaś się delikatnie i założyłaś kosmyk włosów za ucho.

- Jeśli chciałaby pani kiedyś zapuścić i sprzedać włosy, to serdecznie zapraszamy, za takie perełki płacimy podwójnie.

Przyglądałaś się jej chwilę, a następnie cicho westchnęłaś i założyłaś nogę na nogę. Wzięłaś w dłonie telefon Wakatoshi'ego, na którym miał multum gier, więc nie nudziłaś się. Przeszłaś mu kilkanaście poziomów w jednej grze, a drugą całkowicie mu przeszłaś. Wiedziałaś, że cię za to ochrzani i będzie się boczyć za to, że jesteś w tym lepsza od niego. Ale w obecnej chwili o to nie dbałaś, najważniejsze teraz było to, żeby Ushijima wyglądał tak, jak wcześniej.

Niech się ta lalcia pospieszy, na mecz się spóźnię.

Myślałaś, a wtedy kobieta zaczęła suszyć jego włosy. Na szczęście wszystko szybko poszło, więc chłopak zapłacił i już wyciągnęłaś go z salonu, ciągnąc do domu.

- Co ci się tak spieszy do domu?

- Mecz, Waka-Chan! Mecz! Jest mecz, musimy obejrzeć! - Mówiłaś truchtając i zmusiłaś do tego także swojego chłopaka.

- Ai, daj spokój. Obejrzysz powtórkę. - Zmroziłaś go spojrzeniem.

- Ja muszę obejrzeć ten mecz, rozumiesz? Muszę! A jak ty nie chcesz, to nie, ja sobie sama pobiegnę.

Puściłaś się biegiem w stronę domu, dziwiąc Ushijime swoją szybkością. Oczywiście nie chciał cię zostawić i pobiegł za tobą, miał mały problem z dogonieniem cię. W końcu jednak mu się to udało, ale poślizgnął się. Upadł na ciebie i razem runęliście w zaspe.

- Ushi... - Jęknęłaś z bólu - Walnąłeś mnie kolanem tam, gdzie nie powinieneś. - Wstrzymałaś powietrze.

Ushijima spojrzał w dół i zobaczył, że jego kolano styka się z twoim kroczem.

- Wbrew pozorom, kobiety też to boli. - Zacisnęłaś powieki - A to, że masz tle siły, wcale nie pomaga. - Niemal piszczałaś, ale starałaś się nie pokazywać, że nieźle cię to zabolało.

- Przepraszam, nie chciałem. Um...Mogę ci się odwdzięczyć. - Zaproponował.

- Niby jak? - Spytałaś, uchylając powieki.

W odpowiedzi Ushijima złożył na twoich ustach pocałunek. Mruknęłaś i położyłaś dłonie na jego policzkach, czując wyraźnie zarysowaną linię jego szczęki. Byliście w pewnym stopniu zasypani śniegiem, ale nie przejmowałaś się tym. Przyciągnęłaś go bliżej siebie i poczułaś jego język, przez co otworzyłaś oczy. Nie zobaczyłaś niczego innego, niż kosmyki jego włosów i zamknięte oczy. Momentalnie się zrelaksowałaś i powoli zaczęłaś zamykać oczy, ale nagle cię olśniło, więc odsunęłaś się od niego i przerwałaś pocałunek.

- Ushi...Miałam mecz oglądać! - Zepchnęłaś go z siebie i sprintem pobiegłaś do domu, a zielonowłosy za tobą.

~•••~

- Ai... - Zaczął, ale mu przerwałaś.

- Cicho. - Syknęłaś na niego, wracając wzrokiem do oglądania meczu.

- Ai... - Spróbował ponownie, obejmując cię w pasie.

- Zostaw i oglądaj, zainteresuj się trochę, a nie, tylko romanse ci we łbie. - Zganiłaś go.

Ushijima zamrugał zdziwiony i podniósł dłonie w geście obronnym, odsuwając się od ciebie. Uważnie śledziłaś piłkę wzrokiem, co jakiś czas niecenzuralnie komentując momenty meczu. Wakatoshi udawał obrażonego, gdyż siedział na drugim końcu kanapy i nawet na ciebie nie patrzył. Nie interesowała go piłka nożna, ale jak ty się na coś uparłaś, to nie było mocnych. Miał być już gol, z podekscytowania aż wstałaś.

- No nie... - Burknęłaś, opadając spowrotem na miejsce.

- Za bardzo się tym ekscytujesz. - Chciał jakoś z tobą porozmawiać, ale się po prostu nie dało.

- Zamilcz. - Ucięłaś, podnosząc dłoń do góry i kazałaś mu się uciszyć.

- Boże... - Pokręcił ze zrezygnowaniem głową i westchnął, przewracając oczami.

- Nie wzywaj imienia Pana Boga nadaremno. - Burknęłaś, załamując go jeszcze bardziej.

Oparł się wygodniej na kanapie i zamknął oczy, całkowicie powalony twoim zachowaniem. W końcu po czterdziestu pięciu minutach nastąpiła przerwa, więc postanowił to wykorzystać. Użył swojej siły i położył cię na plecach, siadając na twoich biodrach.

- Zejdź, ciężki jesteś. - Ushijima natomiast tylko ci się przyglądał.

- Mogłabyś trochę się mną zainteresować, przyjechałaś oglądać mecz, czy do mnie? - Podniósł brwi.

- Przyjechałam do brata. - Powiedziałaś w pełni poważna, a Ushijime zatkało.

- Dobijasz mnie, kobieto. Mam propozycje.

- Słucham.

- Nie za bardzo chce mi się oglądać ten mecz, poza tym nie zwracasz na mnie w ogóle uwagi, więc...Załóżmy się. Ja obstawiam, że wygra Polska.

- Ja obstawiam Japonię. - Poruszyłaś sie, chcąc wstać.

- Jeśli ją wygram, ty robisz dla mnie jedną rzecz, a jeśli ty wygrasz, to ja zrobię coś dla ciebie. Co ty na to?

- Hmm...Brzmi ciekawie. - Pokiwałaś głową i uśmiechnęłaś się - Wchodzę w to.

- No to teraz tylko czekamy do końca meczu. - Zszedł z ciebie i usiadł, gdy miała zacząć się druga połowa.

******************************************

Uh...To już trzeci rozdział w tym dniu, za bardzo was rozpieszczam chyba...

Ale się napisałam dzisiaj. XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro