•Rozdział 54•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wróciłam! - Krzyknęłaś, wchodząc do domu, ale zastałaś ciszę.

Zdjęłaś bluzę z ramion i zawiesiłaś ją w szafie, która znajdowała się w przedpokoju. Weszłaś wgłąb domu i rozejrzałaś się, ale znów, cisza i spokój, coś nieprawdopodobnego.

- Ushi?...Tendō?...Iwa-Chan? - Zaglądałaś do poszczególnych pokoi, ale nikogo widocznie nie było w domu - Chłopaki? - Otworzyłaś drzwi łazienki, ale tam zastałaś tylko Semi'ego, który układał włosy przed lustrem - Dzięki Bogu, już myślałam, że was gdzieś wywiało. - Odetchnęłaś z ulgą.

- Nie, dlaczego? - Spytał, układając dalej włosy - Tendō poszedł do sklepu razem z Iwaizumim, a Wakatoshi i Oikawa siedzą na tarasie.

- Oh...To świetnie. - Uśmiechnęłaś się, ale nagle coś ci zaświtało - Ushi i Oikawa razem?! - Spytałaś przestraszona.

- No...Tak, a c...Ai? Gdzie idziesz? - Spytał, odrywając wzrok od swojego odbicia, ale ciebie już nie było.

Pobiegłaś na taras i wpadłaś na niego jak burza, rozglądając się za chłopakami. Ci siedzieli na przeciwko siebie i chyba toczyli bitwę na spojrzenia, bo nie odzywali się, a nawet nie mrugali. Wpatrywali się w siebie, jakby nie byli ludźmi, a skałami lub posągami

- Chłopaki, przestańcie. - Mruknęłaś żałośnie i stanęłaś pomiędzy nimi - Dnia spokoju z wami nie ma.

- Odejdź, Ai...My tu mamy pojedynek. - Oboje przechylili się w tę samą stronę i znów zaczęli na siebie patrzyć.

Westchnęłaś i wyszłaś z tarasu, by zrobić sobie coś do jedzenia. Byłaś pewna, że jak skończysz jeść, to oni już dawno dadzą sobie spokój. Ale nie, bo przecież oboje są uparci jak osły! Weszłaś na taras ponownie i zrobiłaś zirytowaną minę.

- Naprawdę? Dobijacie mnie już całkowicie! Możecie się uspokoić?

- Nie. - Odparli jednocześnie, podburzając cię.

Westchnęłaś i stanęłaś przodem do Ushijimy, który przechylił się, by utrzymać kontakt wzrokowy z Tooru. Zacisnęłaś szczęke i łapiąc jego twarz w dłonie, siłą zmusiłaś go do spojrzenia na ciebie, ale na początku bardzo się opierał. Poddał się dopiero w chwili, gdy bardzo namiętnie go pocałowałaś. Oikawa widocznie się speszył i szybko ulotnił, co bardzo ci odpowiadało.

- Nie moglibyście się zacząć dogadywać? - Spytałaś, gdy się od niego odsunęłaś.

- Nie. - Burknął, na co westchnęłaś.

- Chociaż spróbuj...Dla mnie. - Usiadłaś mu na kolanach i przejechałaś dłonią po jego włosach - Proszę.

- Nie wiem...To będzie trudne. - Powiedział, a ty wydęłaś dolną wargę i spuściłaś wzrok. Usłyszałaś jego westchnienie - No dobrze, skoro cię to uszczęśliwi.

- Dziękuję! - Przytuliłaś go szczęśliwa - Jesteś kochany.

- Na pewno nie tak bardzo jak ty. - Objął cię i oparł brodę na twoim ramieniu - Czy to nie dziwne, że ty dbasz o mnie bardziej, niż ja o ciebie?

- Dbamy o siebie tak samo. - Stwierdziłaś, bawiąc się kosmykami jego włosów.

- Ale chyba to ja powinienem o ciebie bardziej dbać.

- Niby dlaczego? Bo stereotypy tak każą? - Odsunęłaś się, patrząc na niego - Wystarczająco o mnie dbasz, niczego mi nie brakuje. - Wzruszyłaś ramionami.

- To dobrze...A...Jak było po zajęciach? - Spytał, wygodniej opierając się na fotelu.

- Fajnie, dużo rozmawiałyśmy o tym i o tamtym... Chizuru spodobał się pewien chłopak z naszej klasy...

- Serio? Który? - Oparłaś się plecami o jego tors i zaczęłaś delikatnie machać nogami w przód i w tył.

- A taki jeden... - Usłyszałaś podejrzany szelest, na co westchnęłaś już po raz enty tego dnia - Hajime Iwaizumi, jeśli w tej chwili nie przestaniesz nas podsłuchiwać, porozmawiam sobie z tobą na osobności. - Powiedziałaś poważnie, kładąc sobie dłonie Ushijimy na swoim brzuchu.

- Ja tylko rękawiczek szukałem! - Krzyknął z wnętrza domu.

- Jest ciepło idioto! Na cholerę ci rękawiczki?!

- Może mi zimno?!

- Idź stąd i nie podsłuchuj! - Powiedziałaś i od razu usłyszałaś jego szybkie kroki - No, teraz ci mogę powiedzieć...Iwa-Chan jej się podoba. - Szepnęłaś, odwracając głowę w bok.

- Serio? - Pokiwałaś w odpowiedzi głową - No to nieźle.

- Może wreszcie będzie miał porządną dziewczynę. - Westchnęłaś i oparłaś głowę o brak zielonowłosego.

Siedzieliście tak przez następną godzinę, aż zaczęło się ściemniać i robić nieco chłodniej. Weszliście do domu, gdzie w salonie leżała rozwalona pozostała czwórka. Oglądali jakiś denny film, co chwilę ziewając.

- Nie macie co oglądać? - Spytałaś, a oni leniwie przenieśli na ciebie wzrok.

- Nie ma nic ciekawego w telewizji...Taka nuda. - Zaczął narzekać Tendō i przetarł twarz dłońmi.

Wzięłaś pilota w dłonie i włączyłaś kanał sportowy, gdzie akurat leciał mecz siatkówki. Najpierw chłopcy niechętnie go oglądali, ale później wkręcili się w to tak bardzo, że nie mogli oderwać wzroku. Postanowiłaś wykorzystać ich zainteresowanie meczem i poszłaś do kuchni, by zrobić jakąś kolację gdyż żaden z nich raczej nie miał zamiaru się pofatygować o zrobienie czegoś do jedzenia.

~•••~

Siedziałaś na podłodze, siedząc pomiędzy nogami Ushijimy, tyłem do niego i trzymałaś ręce na jego udach. Niby na kanapie było miejsce, ale tak ci było wygodniej. Jak się okazało, po zakończeniu pierwszego meczu, zaczął się drugi, a potem trzeci, przez co siedzieliście wszyscy w ciszy i obserwowaliście grę. Nikt się nie odzywał, jedynie czasami mogłaś usłyszeć pomruki niezadowolenia, gdy jedna z drużyn traciła punkt. W końcu oparłaś głowę o nogę chłopaka i zaczęłaś przymykać oczy, ta cisza była usypiająca.

- Czy oni nie potrafią grać?! - Przestraszona podskoczyłaś w miejscu, słysząc ostry ton Oikawy.

Zamrugałaś leniwe i znów starałaś się pójść spać, Ushijima widząc to, schylił się do ciebie.

- Chcesz iść spać? - Spytał cicho.

- Nie. - Mruknęłaś nieobecnie i cicho ziewnęłaś.

- Na pewno? Ledwo się trzymasz.

- Spokojnie, wygodnie mi, tak, jak jest. - Wtuliłaś się w jego nogę, na co delikatnie się uśmiechnął.

- Może chcesz sobie usiąść na kanapie?

- Nie.

- No dobrze, to dobranoc. - Pogłaskał cię po głowie i opadł do tyłu na kanapę, wygodnie się układając.

Nawet nie byłaś świadoma tego, jak odpływasz. Po prostu zamknęłaś oczy i bum, śpisz. Powoli zsuwałaś się na ziemię, ale zielonowłosy w porę to zauważył i złapał cię pod pachami, by wciągnąć na kanapę. Położył poduszkę na swoich udach, a na niej ułożył twoją głowę.

- Czasami mi się rzygać chce, gdy patrzę na takie zakochane pary. - Mruknął Oikawa ma tyle cicho, by tylko siedzący obok niego Iwaizumi mógł to usłyszeć.

- Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś zazdrosny. - Szepnął Iwaizumi - Sam chciałbyś być w szczęśliwym związku, więc patrzenie na idealne pary cię denerwuje.

- Nie prawda. - Oburzył się, dalej wpatrując w telewizor.

- Prawda, twoja mina mówi wszystko. - Prychnął Hajime.

- Weź się odwal.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro