•Rozdział 55•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ushi...Idź zrób herbatę. - Mruknęłaś w poduszkę i na oślep klepnęłaś chłopaka w plecy.

- Zaraz. - Odpowiedział ci i schował twarz w swoją poduszkę.

- No weź idź. - Znów go klepnęłaś.

- No mówię, że zaraz.

I tak wyglądała wasza poranna wymiana zdań zaraz po przebudzeniu, aż w końcu musiałaś się zirytować. Podniosłaś dłoń i niby na oślep, ale idealnie wycelowałaś w jego tyłek. W odpowiedzi usłyszałaś jęk bólu.

- Wstawaj.

- Ale ty czasami jesteś upierdliwa. - Westchnął i powoli się podniósł - I brutalna.

- Taką mnie kochasz. - Podniosłaś głowę i puściłaś do niego oczko, cicho się śmiejąc.

Ushijima wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni, gdzie zastał Oikawe. Niby obiecał ci, że spróbuję się z nim dogadać, ale przecież tego teraz nie widziałaś, więc nic nie musiał. Wstawił czajnik na gaz i spokojnie czekał, aż woda się zagotuje.

- Ubrać byś się mógł. - Mruknął szatyn, pisząc coś na telefonie - A nie, paradujesz półnago po domu.

- Sam jesteś tylko w bokserkach, hipokryto. - Prychnął zielonowłosy, krzyżując ramiona na torsie.

Oikawa wywrócił oczami i postanowił zacząć ignorować siatkarza, a Ushijima tylko czekał, aż ta cholerna woda się zagotuje. Wtedy też weszłaś do kuchni zaspana i podczas przrcierania oczu, niechcący wpadłaś na Wakatoshiego.

- Przepraszam. - Mruknęłaś cicho i zrobiłaś krok w bok - Ushi... - Patrzyłaś tępo na kuchenne gazową - Ty też jeszcze się nie rozbudziłeś? - Spytałaś zdumiona.

- Nie? Dlaczego pytasz?

- Bo wstawiłeś na gaz czajnik elektryczny. - Parsknęłaś śmiechem równo z Oikawą, a następnie zgasiłaś palnik.

Elektryczny czajnik nieco się przypalił, więc włożyłaś go pod zimną, bieżącą wodę. Pokręciłaś głową z rozbawieniem i zrezygnowaniem, czasami głupota twojego chłopaka cię rozczulała, a niekiedy bardzo denerwowała.

- Idź się ubrać. - Powiedziałaś, wyjmując z szafki szklanki.

- Ale...

- Oikawa, ty też idź.

- Po co? Weekend jest, u siebie jestem.

Westchnęłaś i położyłaś na blacie kilka szklanek. Umyłaś czajnik, wypłukałaś i nalewając wody, ustawiłaś na specjalnym podejście z grzałką.

- Ushi, tutaj się stawia czajnik. - Wskazałaś palcem w odpowiednie miejsce, a zielonowłosy wywrócił oczami.

- Nawet najlepszym się zdarza. - Próbował się bronić.

- Żebyś ty jeszcze był najlepszy... - Wymamrotał pod nosem szatyn, na co prychnęłaś.

- Nie dopowiadaj. - Warknął w jego stronę atakujący.

- Nie mów mi, co mam robić, gburze. - Tooru wyprostował się i spojrzał na niego wyzywająco - No i na co się tak gapisz, he?

Złapałaś za szklankę i wzięłaś parę głębokich wdechów, by się uspokoić. Ich kłótnie doprowadzały cię do szału, czasami nie mogłaś ich już słuchać.

- Palant. - Mruknął pod nosem Ushijima.

- Eh?! Co powiedziałeś, kretynie?! - Oikawa gwałtownie wstał, uderzając otwartymi dłońmi o blat stołu - W dziób chcesz?

Ushijima miał już coś odpowiedzieć, ale nagle usłyszeli odgłos pękającej szklanki. Dopiero lekki ból sprowadził cię na ziemię, chłopcy zwrócili głowę w twoją stronę, a ty spojrzałaś na to, co pozostało po szklance. Zgryzłaś dolną wargę i powoli zaczęłaś zdejmować ze swojej dłoni odłamki szkła.

- Ostatni raz słyszę jak się kłócicie. - Zaczęłaś spokojnie i odwróciłaś się - W przeciwnym razie stanie się z wami to, co z tą szklanką. - Podniosłaś zakrwawioną dłoń do góry - Czy to jasne? - Wycedziłaś przez zęby.

Oni tylko przełknęli cicho ślinę i pokiwali energicznie głowami.

- Świetnie, teraz pójdziecie się przebrać i zawołacie resztę na śniadanie. - Chcieli już odejść, ale znów przemówiłaś - Jeśli usłyszę kłótnie, będziecie spać na dworze. Przez czas nieokreślony. - Dodałaś słodkim głosikiem - A teraz spieprzać.

Oboje w tempie natychmiastowym ulotnili się z pomieszczenia, a ty wyjęłaś z szafki małą apteczkę, a z niej wodę utlenioną. Nie chciałaś, by wdało się jakieś zakażenie, które było niepotrzebne, ale do tego dochodziła twoja nadkrwistość. Po przepłukaniu dłoni wodą utlenioną, ilekroć wycierałaś krew, ta na nowo się pojawiała.

- Poczekaj, pomogę ci. - Usłyszałaś tuż przy uchu, a następnie poczułaś, jak tors Ushijimy przylega do twoich pleców.

Uważnie obserwowałaś, jak chłopak oczyścił ponownie twoją dłoń i owinął ją bandażem.

- Ushi, nie potrzebuje banda...

- Potrzebujesz i koniec kropka. - Przerwał ci natychmiast.

Nie odezwałaś się, po prostu obserwowałaś jego poczynania. Szybko uwinął się z twoją dłonią, a potem podniósł ją i pochylając się nad twoim ramieniem, złożył na niej pocałunek. Delikatnie zarumieniłaś się na ten gest, ale starałaś się to ignorować.

- Dziękuję. - Kiwnęłaś głową, a wtedy on oparł głowę na twoim ramieniu i przytulił cię do siebie.

Czułaś na plecach bijące od niego ciepło, które jednym słowem uwielbiałaś. Zamknęłaś na chwilę oczy, a delikatny uśmiech mimowolnie zagościł na twojej twarzy.

- Zawołałeś chłopaków?

- Tak.

- I co?

- Poszli dalej spać, nawet Oikawa.

- Mhm...W sumie to...Odechciało mi się tej herbaty. - Powiedziałaś po chwili zastanowienia.

- To może pójdziemy dalej spać, hmm? - Delikatnie ucałował płatek twojego ucha.

- Możemy. - Mruknęłaś, opierając głowę o jego tors.

Nieoczekiwanie chłopak wziął cię na ręce i jak gdyby nigdy nic, poszedł do waszego pokoju. Zamknął drzwi, a następnie położył cię na łóżku.

- Twoje malinki zniknęły. - Zauważył, gdy usiadł ci na biodrach i odgarnął dłonią twoje włosy.

- I? - Spytałaś z głupim uśmiechem.

- Tak być nie może. - Pokręcił głową i zacmokał - Ale nie martw się, zaraz wrócą.

Nachylił się na tobą i przyssał do twojej szyi, na co cichutko jęknęłaś. Zarzuciłaś mu dłonie na kark i zamknęłaś oczy, podczas gdy Ushijima zostawiał na twoim ciele kolejne malinki. Nagle naszła cię ochota na coś nowego, więc złapałaś go mocno w pasie i używając całej swojej siły, przywaliłaś go obok siebie, a potem zajęłaś jego wcześniejsze miejsce.

Ushijima podniósł brwi, a wtedy zaśmiałaś się i odchyliłaś jego głowę do tyłu, co od razu zrobił. Tym razem to ty postanowiłaś zrobić malinke jemu, czego siatkarz kompletnie się nie spodziewał. Można się domyślić jak się to skończyło, na szczęście byliście na tyle cicho, że reszta domowników nawet nie była świadoma, co dzieje się w pokoju obok.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro