•Rozdział 56•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałaś na brzuchu, przykryta kołdrą do połowy pleców i cichutko oddychałaś, śpiąc sobie słodko. Spałaś od strony ściany. Ushijima za to spał na plecach z dłonią pod głową. Drzwi od waszego pokoju powoli się otworzyły, a do środka zajrzał nie kto inny, jak Tendō.

- Ej, śpiochy...Wstajemy. - Wszedł wgłąb pokoju, ale zatrzymał się w pół kroku, widząc twoje odkryte plecy.

Na szczęście bardzo dobrze zasłaniał cię Ushijima, a Tendō zapaliła się w głowie czerwona lampka. Wycofał się i szybko zamknął drzwi, nieco za głośno, gdyż obudził zielonowłosego. Przekręcił głowę w stronę wejścia, ale nikogo tam nie zobaczył. Wtedy zerknął na ciebie i od razu się uśmiechnął, miałaś delikatnie rozchylone usta, a kołdra nieco zsunęła ci się z pleców. Siatkarz zaczął delikatnie gładzić twoje plecy dłonią, położył się na boku i podparł głowę drugą dłonią.

Zaczęłaś coś cicho mamrotać pod nosem, a potem cicho kichnęłaś, wtapiając twarz w poduszkę. Ushijima się zaśmiał cicho i gdy odwróciłaś głowę, przejechał kciukiem po twojej dolnej wardze. Schylił się i cmoknął twoje usta, a gdy się odsunął, ty patrzyłaś na niego pytająco. Twój wzrok dalej był nieco zamglony.

- Która godzina? - Spytałaś nieobecnie.

Ushijima spojrzał przez ramię na zegar, wiszący na ścianie.

- Czternasta.

Jęknęłaś cicho, a twoja głowa opadła ponownie na poduszkę. Dalej byłaś zmęczona, przez co nie chciało ci się wstać. Przetarłaś twarz dłonią i wzięłaś głęboki wdech.

- Trzeba wstać... - Mruknęłaś i podniosłaś się do siadu, ale gdy zdałaś sobie sprawę z pewnej rzeczy, złapałaś za kołdrę i zakryłaś się nią - Nie patrz. - Uciekłaś wzrokiem gdzieś w bok.

- Naprawdę, Ai? Jakoś wcześniej nie przeszkadzało ci, że na ciebie patrzę. - Złapał cię w talii, a ty trzepnęłaś go dłonią w tył głowy.

- To było dawno i nieprawda. - Zeszłaś powoli z łóżka i podeszłaś do szafy, z której wyciągnęłaś bieliznę, opinające, czarne, długie spodnie i postanowiłaś wziąć też koszulkę Ushijimy.

Kiedy kazałaś Wakatoshiemu nie patrzeć, a on uszanował to i przewrócił się na brzuchu, mając twarz w poduszce, ty rzuciłaś na niego kołdrę i wbiegłaś do łazienki, która była w waszym pokoju, zamykając się w niej. Tam wzięłaś szybki prysznic i przebrałaś się, następnie wychodząc.

- Możesz już iść. - Wskazałaś kciukiem za siebie, a Wakatoshi powoli się podniósł.

Ubrany w same bokserki zniknął za drzwiami łazienki, zamykając się w niej. Za to ty usiadłaś na fotelu i po chwili namysłu, wzięłaś książkę, którą zazwyczaj czytał Ushijima przed snem. Otworzyłaś na losowej stronie i zaczęłaś czytać, tak się zatraciłaś, że nawet nie zauważyłaś, jak do pokoju ktoś zapukał.

- Ne, mogę wejść? - Tendō powoli uchylił drzwi.

- Jasne. - Odezwałaś się głośno, a czerwonowłosy wszedł do środka - Co tam? - Spytałaś z delikatnym uśmiechem.

- Aaa...Nic takiego, tak sobie przyszedłem. - Wzruszył ramionami - Jak się spało?

Zerknęłaś na niego podejrzliwie.

- Coś...Się stało? Dziwnie się zachowujesz. - Stwierdziłaś, widząc jak sztywno chodzi.

- Nie, coś ty. - Machnął dłonią.

- No dobra. - Wróciłaś do czytania, ignorując blokującego.

Wtedy z łazienki wyszedł Ushijima, który miał na sobie tylko dżinsy.

- Zapomniałem koszulki. - Wytłumaczył - Cześć, Tendō. - Przywitał się, podchodząc do szafy i wyciągnął z niej czarną koszulkę.

- Cześć. - Przybił z nim piątkę, gdy założył koszulkę i do niego podszedł - Co tak nagle z wizytą wpadłeś?

- Cóż, chcieliśmy całą grupą iść na mecz, taki wiesz...Dzieciaki sobie grają, ale może być fajnie.

- Czemu nie. - Zamknęłaś książkę i odłożyłaś ją na szafkę, zbyt dużo nie udało ci się przeczytać - W sumie to...Też bym sobie pograła.

- Nie sądzę, by chcieli cię do składu. - Zaczął Ushijima - W końcu jesteś dziewczyną.

Spojrzałaś na niego zabójczo, na co się wzdrygnął.

- Gram na pewno lepiej od ciebie. - Prychnęłaś i skrzyżowałaś ramiona pod biustem - Więc na wypadek wezmę sportowy strój. - Dodałaś radośnie i złapałaś za plecak, do którego wrzuciłaś spodenki, luźną koszulkę, podkolanówki i korki.

- Jak wolisz.

~•••~

Patrzyłaś jak dzieci, a właściwie to gimnazjaliści, grają w piłkę. Obserwowałaś ich grę i mogłaś stwierdzić, że bardzo dobrze im szło, wielu z nich miało ogromny potencjał. W pewnym momencie zrobili przerwę, a jakiś chłopak do ciebie podszedł.

- Yamashita Ai? - Spytał, co bardzo cię zdziwiło.

- Tak.

- Trener cię prosi. - Wskazał kciukiem za siebie, gdzie na przeciwnych trybunach siedział mężczyzna, około trzydziestu lat.

- Dobrze...Chłopaki, zaraz wracam. - Odparłaś niepewnie i zeszłaś z trybun, idąc na boisko.

Niektórzy obserwowali cię z zaciekawieniem, kiedy szłaś w stronę trenera.

- Dzień dobry, pan mnie prosił? - Spytałaś uprzejmie, a on zlustrował cię spojrzeniem i pokiwał głową.

- Tak, usiądź. - Polecił, co od razu zrobiłaś - Może o tym nie słyszałaś, ale trener z twoich okolic jest moim dobrym znajomym i od czasu do czasu poleca mi jakichś zawodników godnych uwagi. - Zaczął patrząc na ciebie - Widziałem filmiki z twoich treningów i chciałbym się przekonać, czy faktycznie tak dobrze grasz.

Zamurowało cię. Siedziałaś ze zdziwioną miną i ocknęłaś się dopiero, gdy mężczyzna pstryknął ci palcami przed twarzą. Zamrugałaś kilkukrotnie.

- Czy chciałabyś dzisiaj zagrać i pokazać, co potrafisz? - Podniósł jedną brew.

- Um...Sądzę, że oni raczej niechętnie ze mną zagrają. - Kiwnęłaś głową w stronę siedzących dalej gimnazjalistów.

- Wręcz przeciwnie. - Skrzyżował ramiona na torsie - Lubią grać z różnymi ludźmi, płeć dla nich nie ma znaczenia.

- No dobrze. Um...Gdzie mogę się przebrać? - Spytałaś, wstając.

Trener wskazał palcem mały budynek, na co pokiwałaś głową. Tego dnia było nieco zimno, więc pomyślałaś, że przyda ci się porządnie rozgrzać. Wróciłaś do chłopców tylko po to, by zabrać plecak i nie odzywając się słowem, poszłaś do tego małego domku. Zanim jednak weszłaś, podbiegł do ciebie ten sam chłopak, co wcześniej. Podał ci małą reklamówkę, na co spojrzałaś na niego z niemym pytaniem w oczach.

- Terma. Dzisiaj jest zimno.

- Oh...Dziękuję.

- Nie ma za co, przebierz się i wychodź, pomogę ci się rozgrzać. Trener rzadko pozwala nowym wchodzić na boisko, więc musisz być dobra.

Niepewnie pokiwałaś głową i zniknęłaś za drzwiami, szybko się przybierając. Dostałaś od chłopaka spodnie termoaktywne i koszulkę z długim rękawem, również termoaktywną. Założyłaś na to luźne spodenki, które miałaś od Iwaizumi'ego, oraz koszulkę z krótkim rękawem. Podkolanówki naciągnęłaś na nogi i do kompletu brakowało ci już tylko korków. Szybko się z nimi uwinęłaś, by następnie wyjść i stanąć przed chłopakiem.

- Jeszcze ochraniacze, niektórzy chłopcy bardzo lubią faulować, a połowa z nich to dobrzy aktorzy. - Podał ci ochraniacze, które założyłaś pod podkolanówki.

- Dzięki, jeszcze raz.

- Nazywam się Denki. - Wystawił w twoją stronę dłoń, którą uścisnęłaś.

- Raczej już wiesz, jak mam na imię, ale z grzeczności się przedstawię. Ai.

Poszliście na boisko, gdzie chłopak pomógł ci się rozgrzać. Biegaliście, skakaliście, robiliście brzuszki, pompki, przysiady, różne skłony i tym podobne.

- Wytrzymała jesteś. - Skomentował, podając do ciebie piłkę.

- Wiem. - Parsknęłaś śmiechem - Mieszkam z siatkarzami, więc czasami żeby ich dogonić, muszę się nieźle namęczyć.

Oprócz Tendō, oczywiście. Ten debil po stu metrach biegu leży i się czołga.

Dodałaś w myślach i cicho się zaśmiałaś na wspomnienie ostatniej gonitwy, gdy Tendō zamiast uciekać położył się i czołgał.

- No dobra, zaczynamy?

- Chwila. - Podbiegłaś na chwilę do swojego plecaka który leżał przy trybunach - Muszę coś wziąć.

Wyjęłaś z plecaka rękawiczki Iwaizumi'ego, który był niczego nieświadomy i siedział spokojnie na trybunach. Te rękawiczki przynosiły ci głupie szczęście, więc nie było mowy, byś w nich nie zagrała. Do tego były mięciutkie.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro