•Rozdział 60•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pod koniec pobierania krwi, postanowiłaś zadzwonić do Chizuru.

- Halo?

- Cześć, słuchaj...Mam do ciebie pewną sprawę. - Zaczęłaś, patrząc na swoją dłoń.

- No...Słucham?

- Czy gdyby Wakatoshi dzwonił, to czy mogłabyś powiedzieć, że jestem u ciebie, czy coś w tym stylu? - Spytałaś z nadzieją w głosie.

- Um...W sumie to mogłabym, ale...Nie sądzisz, że już trochę na to za późno?

- Co? - Spytałaś zdziwiona.

- Akurat przed chwilą dzwonił Ushijima, gdybyś zadzwoniła wcześniej...No po prostu nie wiedziałam, przepraszam.

- Uh... - Westchnęłaś - Nie szkodzi, przecież nie jesteś wszechwiedząca. Ale dobra, mniejsza o to...Do zobaczenia jutro.

- Cześć.

Odłożyłaś telefon i zaczęłaś się zastanawiać nad dobrą wymówką, w końcu dalej Wakatoshi i nikt z rodziny nie wiedzieli o twojej chorobie, sama byłaś pod wrażeniem, że udało ci się to wszystko tak dobrze ukryć. Po skończeniu pobierania krwi, podziękowałaś i wyszłaś z kliniki, opuszczając rękaw bluzy na resztę ręki. Teraz wystarczyło tylko przetrzymać wacik przez kilka godzin, tak, żeby nikt go nie zauważył, a potem odkleić i wyrzucić. Było już nieco ciemno, więc twoje pole widzenia było ograniczone. Szłaś uparcie przed siebie, aż tu nagle potknęłaś się i runęłaś na ziemię.

Powiedziałaś kilka pięknych przekleństw pod nosem i wstałaś, chcąc zobaczyć co było przyczyną twojej zjawiskowej gleby. Usłyszałaś dziwny odgłos, jakby drapanie o jakiś materiał. Ujrzałaś całkiem spore pudełko, a na nim napis "Przygarnij mnie!". Zajrzałaś niepewnie do środka, a twoje serce się roztopiło. Mały szczeniaczek doga niemieckiego przyglądał ci się, radośnie merdając ogonem. Wydęłaś dolną wargę, robiąc maślane oczy, no po prostu nie potrafiłaś oprzeć się szczenięciu. Rozejrzałaś się na bok, czy przypadkiem nie ma tam właściciela, ale po chwili przyznałaś, że skoro wyrzucił szczenię, to na pewno dawno już go tu nie ma. Wzięłaś psiaka na ręce, był całkiem ciężki i nieco tłuściutki, ale za to bardzo miękki. Przytuliłaś go do siebie i nie myślałaś za wiele w tamtej chwili, po prostu wzięłaś go ze sobą.

Szczeniak przez całą drogę lizał cię po podbródku, jakby chciał ci w ten sposób podziękować. To było takie urocze, że nie mogłaś przestać się uśmiechać. Otworzyłaś powoli drzwi domu i zdejmując buty w przedpokoju, zamknęłaś za sobą drzwi i weszłaś wgłąb.

- Wróciłam! - Zakomunikowałaś, ale przywitała cię cisza.

Weszłaś jeszcze bardziej wgłąb i zobaczyłaś, że w salonie siedzi Eita. Postanowiłaś go przestraszyć i schyliłaś się, przesuwając szczeniaka do jego ucha. Semi spał, a szczeniak zaczął lizać go po uchu, na co mruknął cicho.

- Zostaw... - Zaczął mamrotać pod nosem i przekręcił głowę w bok - Yuri... - Mruknął przez sen - Nie tutaj...Ludzie patrzą.

Zakryłaś usta dłonią, żeby się nie roześmiać. Zabrałaś od niego pieska i poszłaś na górę, by wejść do pokoju. Ushijima nawet na ciebie nie spojrzał, po prostu czytał swoją książkę. Znowu.

- Okłamałaś mnie. - Powiedział na starcie.

- Um...Ja po prostu...Szłam do Chizuru, ale po drodze znalazłam...Jego.

Zielonowłosy podniósł głowę i chciał coś powiedzieć, ale zaniemówił. Przytuliłaś do siebie psiaka i spojrzałaś na niego takimi samymi oczami, jak futrzak. Siatkarz chwilę ci się przyglądał, po czym odłożył książkę. To był cios poniżej pasa, atakować go swoją słodkością i wykorzystywać do tego równie słodkiego szczeniaczka.

- Tylko spójrz, jaki on uroczy...Znalazłam go w pudełku, a tam pisało, żeby go przygarnąć...Ja musiałam go wziąć. Ushi... - Powiedziałaś z najbardziej słodką miną, jaką tylko miałaś w zanadrzu.

- Ai... - Ushijima westchnął - Przecież doskonale wiesz, że szczeniak potrzebuje dużo uwagi, a my mamy studia. Kiedy byłaś w liceum, to było co innego, miałaś więcej czasu dla swoich psów.

- Przecież wiem, no ale...Yuke i Miru też znalazłam na ulicy... - Powiedziałaś, spuszczając głowę - I...Byli wspaniałymi przyjaciółmi. On też będzie.

Wakatoshi wstał i podszedł do ciebie, wiedział, że nie powinien przypominać ci o psach. Położyłaś psa na podłodze, a on od razu wskoczył na fotel, wygodnie się na nim rozkładając. Spojrzałaś mu w oczy i oparłaś głowę o jego tors.

- Przepraszam.

- Nie szkodzi. Ale przyznaj, uroczy jest. - Spojrzałaś na szczeniaka.

- To pies, czy suczka? - Spytał, a ty zrobiłaś minę myśliciela.

- Nie wiem, muszę sprawdzić. - Zaśmiałaś się cicho, a psiak zaszczekał - Ale wygląda mi na suczkę i lubi dawać buziaki.

- Buziaki, tak? - Spytał, obejmując cię w talii i przybliżył się do twojego ucha - Ale chyba wolisz moje, prawda?

- Może...Ale muszę powiedzieć, że ta włochata kuleczka mnie zauroczyła. - Zaśmiałaś się, wskazując palcem na zwierzę.

Ushijima przejechał czubkiem nosa po twojej szyi, przez co poczułaś dziwne łaskotanie w brzuchu. Położyłaś dłoń na jego torsie i przymknęłaś nieco powieki, wzdychając. Ushijima rzucił cię na łóżko, od którego delikatnie odbiłaś się w górę, by następnie opaść na miękką pościel i poduszki.

Atakujący chciał cię pocałować, ale wtedy usłyszał szczekanie. Spojrzeliście oboje na nogę siatkarza, za którą ciągnął go pies. Uśmiechnęłaś się rozbawiona i wyciągnęłaś dłoń w stronę psa, zrzucając z siebie ciemnookiego. Szczeniak wskoczył na łóżko i położył się na twoim brzuchu, no...Do najlżejszych nie należał.

- Mam być zazdrosny? - Ushijima usiadł i spojrzał na ciebie z urazą.

- Może. - Wzruszyłaś ramionami, zaczynając głaskać zwierzę.

Miał taką przyjemną w dotyku sierść, niczym pluszowy miś.

- Mogłabyś go chociaż wykąpać, bo śmierdzi. - Skrzywił się.

- Uwierz mi, ty waliłeś gorzej po twoim powrocie z tego chlańska. - Parsknęłaś śmiechem i zabierając psa, poszłaś do łazienki - Żebyś tylko później nie narzekał, że ten słodziak będzie pachniał lepiej od ciebie.

~•••~

O dziwo, psiak nie bał się suszarki, dzięki czemu szybko i łatwo poszło osuszanie go. Zwierzak okazał się być płci męskiej, a teraz zabawnie wystawiał język i przyglądał ci się. Dmuchnęłaś mu powietrzem w mordkę, na co potrzepał głową i radośnie zaszczekał. Odłożyłaś wszystkie rzeczy na miejsce i otworzyłaś drzwi, a pies od razu wybiegł i wskoczył na łóżku tuż obok Ushijimy. Widać było, że zielonowłosy nieszczególnie był przekonany co do psa, ale był tak uroczy, że siatkarz nie mógł mu się oprzeć.

Zaczął go głaskać, a ty postanowiłaś zejść na chwilę na dół. Poszłaś do kuchni, a potem usłyszałaś tupot małych łapek. Z uśmiechem wyjęłaś z lodówki kawałek szynki, który pokroiłaś na mniejsze kawałki i zaczęłaś dawać je psu.

- O, Ai, wróciłaś... - W kuchni pojawił się Tendō, który po zobaczeniu psa stanął w miejscu jak sparaliżowany - Co to za bydle?

Widziałaś, jak czerwonowłosy zrobił się nieco bledszy.

- Uroczy, prawda? Znalazłam go na ulicy. - Powiedziałaś, podając szynkę zwierzęciu.

- Tak...Bardzo. - Rzekł niepewnie u wycofał się, wpadając przy okazji na Oikawe - Nie idź tam, bo to bydle cię zje.

- Bydle? - Spytał Oikawa, oglądając się za uciekającym Tendō - Ai jest straszna, ale bez przesa....Aaaa! Jaki słodki! - Krzyknął, podbiegając do szczeniaka - Ale ty uroczy, a jaki mięciutki! Ojej! - Wyściskał psa, który polizał go po twarzy - Lubi mnie! Możemy go zatrzymać? Iwa-Chan! Chodź, zobacz!

No takiej reakcji się nie spodziewałaś, nawet po Oikawie.

- A już myślałem, że nie ma słodszego stworzenia ode mnie! - Wypiszczał, gdy do kuchni zawitał Iwaizumi.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro