•Rozdział 63•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*tydzień później*

Postanowiłaś nie dawać się tak łatwo zastraszyć i napisałaś do Hayato z prośbą o mały podarunek, który przyszedł już po kilku dniach. Oczywiście wszystko było w tajemnicy przed resztą, całkiem nieźle dawałaś sobie radę z tym mężczyzną. Nie byłaś już tak wystraszona, jednak czasami przechodziły cię dreszcze na jego widok. Zamknęłaś się w pokoju i otworzyłaś paczkę od Hayato, któremu wcisnęłaś kit o jakimś nachalnym uczniu, któremu się spodobałaś. Cicho otworzyłaś dosyć ciężką paczkę, a w oczy rzuciło ci się parę masywnych przedmiotów. Wyjęłaś kartkę, która była w środku i cicho ją przeczytałaś.

W środku masz sześć rzeczy, które przydadzą ci się do pozbycia się tego nachalnego dzbana.

Jeden. Specjalne pasy, które zapinasz na udzie, są wygodne i proste w założeniu, więc łatwo schowasz je pod spódniczką.

Wyjęłaś wspomnianą rzecz i po obejrzeniu jej dokładnie, odłożyłaś na bok.

Dwa. Dorzuciłem ci gaz pieprzowy, niby gówniany i przereklamowany, ale sukinsyna masz z głowy na conajmniej godzinę.

Wzięłaś do ręki spray, a na twoich ustach zagościł delikatny uśmiech.

Trzy. Podkradłem z jednostki granaty hukowe i dymne, wiele razy się nimi ze mną bawiłaś, więc nie muszę tłumaczyć ci instrukcji obsługi, prawa?

Odłożyłaś na bok cztery granaty, dwa hukowe i dwa dymne.

Cztery. Postanowiłem dać ci kilka rzutek, to te małe, czarne noże po lewej stronie pudełka, od czerwonej ścianki.

Były ostre, dotknęłaś jednego z nich, a on delikatnie przebił twoją skórę.

Pięć. W czarnym pudełku masz podsłuchy, małe mikrofony i mini kamerki. Nie pytaj skąd to mam.

Podniosłaś brwi ze zdumienia, wiedziałaś, że Hayato pracował w jakiejś specjalnej jednostce, ale nie, że aż tak dobrze wyposażonej.

I sześć. To chyba najbardziej ci się spodoba. Weź to białe pudełko, jest nieco ciężki, ale da się przeżyć.

Otworzyłaś pudełko zainteresowana jego zawartością i doznałaś szoku. Wyjęłaś z niego średnich rozmiarów paralizator, z twoich ust wyszło tylko "Wohoho" i szeroki uśmiech rozświetlił twoją twarz.

Tylko pamiętaj, nie więcej, niż cztery sekundy, bo możesz zrobić mu coś poważnego. Ale w sumie...Zawsze możesz powiedzieć, że to w obronie własnej! Tak! To zawsze dobre wytłumaczenie! Chciałem wysłać ci jeszcze broń, ale starsi rangą stwierdzili, że miałbym niezły przypał, więc ograniczyłem się do tego. Wybacz. Kocham cię!

Zgryzłaś policzek od środka, lepszego brata wyobrazić sobie nie mogłaś. Włączyłaś paralizator, będąc zadowolona jak nigdy wcześniej. Wiedziałaś, że nauczyciel będzie mieć przesrane, ale...Potrzebni byli ci świadkowie. Nie chciałaś żeby później posądzili cię o napad, czy coś takiego, w sumie przez to Hayato też mógł mieć problemy.

- Co ty? Zamach chcesz przeprowadzić? - Przestraszona już chciałaś potraktować gościa paralizatorem, ale gdy zobaczyłaś uśmiechniętą twarz Tendō, odetchnęłaś z ulgą.

- Eh? N-Nie, no coś ty... - Zaśmiałaś się nerwowo i uciekłaś wzrokiem gdzieś w bok - Nie mów nic Ushiemu, błagam. - Złożyłaś ręce jak do modlitwy.

- Nie powiem, ale chce się dowiedzieć, po co ci to wszystko? - Wskazał dłonią na przedmioty, które dostałaś od Hayato.

- Usiądź. - Wskazałaś na podłogę, gdzie sama również zajęłaś miejsce - To nieco krępujące, ale...Powiem ci.

Wytłumaczyłaś wszystko Tendō, który z uwagą cię słuchał. Potem dałaś mu przeczytać list od Hayato, z którym szybko się uwinął.

- To nie do końca tak, że w razie wypadku możesz się wytłumaczyć obroną własną. - Powiedział, zerkając na ciebie - To porządny paralizator, w dodatku masz go nielegalnie. - Westchnął - Nawet w obronie własnej, jeśli policja do tego dotrze, możesz otrzymać karę pieniężną, w końcu jesteś już pełnoletnia.

- Naprawdę? - Spytałaś zdziwiona - Oh...Dzięki, że mi o tym powiedziałeś.

- Ale walić prawo! Ten sukinkot zapłaci za to wszystko! No, na co czekasz?! Dawaj te podsłuchy i kamerki, musimy to zamontować! - Zabrał potrzebne rzeczy i chwilę zajęło mu ogarnięcie obsługi tych cudeniek.

Tendō wszystko doskonale przygotował, nawet miałaś ochotę zapytać skąd się na tym zna, ale na chwilę obecną myślałaś tylko o tym, żeby zemścić się na tym gościu. Ten tydzień, który przeżyłaś to było istne piekło, jego pocałunki i dotyk nie należały do najprzyjemniejszych.

- Dobra...Myślę, że kamerka jest w porządku, skonfiguruje ją z moim telefonem i cały obraz zapisze na nim. Podsłuch połączę z kamerką, więc nie będzie trzeba pierdyliard rzeczy podłączać do komórki... - Wziął w dłonie pas - Załóż to pod spódniczkę.

Zrobiłaś co kazał, wtedy czerwonowłosy nieco podniósł ci ją do góry i przymocował co pasów paralizator i gaz pieprzowy. Czułaś się nieco niezręcznie, ale w końcu był to twój przyjaciel, który chciał ci pomóc. Na szczęście reszty nie było w domu, bo pewnie musiałabyś kilkukrotnie jeszcze to tłumaczyć, a chciałaś, żeby ta sprawa nie została nagłośniona.

- Chłopaki są na porannym bieganiu, prawda?

- Ta. - Mruknął, wstając i poprawiając twoją spódnicę - No, gotowe.

- Dzięki. - Przytuliłaś go delikatnie.

- Podziękujesz, jak plan wypali!

- Okej...

~•••~

- Pamiętaj, w razie czego wal mu w mordę, albo między nogi. - Szepnął ci na ucho Tendō, na co przytaknęłaś.

- Ai! Proszę, pomóż mi! - Spojrzałaś na wykładowce i wzdychając, podeszłaś do niego.

Reszta studentów wyszła, Tendō podczas nieuwagi nauczyciela schował się pod jednym z biurek, które znajdowały się na auli. Musiał w razie czego być gotowy do interwencji.

- Ślicznie dzisiaj wygadasz. - Mężczyzna położył dłonie na twoich biodrach i przyciągnął cię do siebie - Ale lepiej byś wyglądała bez tego mundurka.

- Niech pan da spokój. - Odsunęłaś się od niego, lecz nie na długo.

- Nie bądź taka...Przecież wiem, że ci się podoba. - Ucałował skórę na twoje szyi.

- Już panu mówiłam, mam chłopaka, a pan jest wykładowcą i to dużo starszym. Proszę mnie zostawić. - Odepchnęłaś go od siebie, jednak tym razem agresywniej.

- Chłopak nie ściana, można przesunąć...Ale skoro tak chcesz się bawić. - Jego głos nie należał do najłagodniejszych.

Złapał cię z całej siły za ramiona i przewrócił na biurko, tak, że leżałaś na nim plecami. Zacisnęłaś mocno szczęke, gdy włożył dłoń po twoją koszulkę. Tendō wychylił się zza oddalonego od was o kawałek biurka i wziął głęboki wdech. Wiedział, jak wiele stresu musiało cię to kosztować i w sumie to podziwiał twoją psychikę.

- Dawaj, teraz. - Mruknął do podsłuchu.

W obecnej pozycji nijak nie mogłaś dosięgnąć gazu, ale postanowiłaś na nieco bardziej radykalne środki. Szkoła Hayato, lekcja numer jeden.

- Niech pan mnie zostawi! - Krzyknęłaś i walnęłaś mu z główki, na co ten odsunął się z jękiem i złapał za nos.

Usiadłaś na biurku i sięgnęłaś pod spódniczkę. Wyjęłaś gaz pieprzowy i kiedy mężczyzna na ciebie spojrzał, usłyszał syk i poczuł ogromne pieczenie.

- Ty mała suko! - Warknął, cofając się o kilka kroków. Przetarł oczy i na oślep złapał cię za szyję - Masz dwie opcje. Albo się ze mną prześpisz, albo twój pieprzony brat się o wszystkim dow... - Nie dał rady dokończyć.

Po prostu popieściłaś go paralizatorem, wtedy cię puścił, a ty zaczęłaś głębiej oddychać. Oparłaś się pośladkami o biurko, podczas gdy wykładowca zwijał się z bólu na ziemi.

- Ai, wszystko okej? - Spytał Tendō, podbiegając do ciebie.

- Tak, tak...Wszystko w porządku. - Przeszłaś parę kroków i kucnęłaś obok mężczyzny łapiąc jego twarz między palce - Ale teraz to ty mnie posłuchasz. - Rzekłaś lodowatym tonem głosu - Jeśli się ode mnie nie odczepisz, zrobię z twojego życia piekło i sprawie, że będziesz cierpiał bardziej, niż ktokolwiek inny. - Mówiłaś spokojnie i dość monotonnie, co niepokoiło ciemnookiego - Ponadto zgłoszę to na policję.

- Nie masz dowodów. - Wywarczał.

- Wręcz przeciwnie, mam nagranie. Obraz i dźwięk.

- Krótko mówiąc, masz przejebane. - Zaśmiał się Tendō i wyjął komórkę - Daj mi chwilę, zadzwonię na policję.

Czerwonowłosy odszedł, a ty wstałaś i usiadłaś na biurku. Na samą myśl o tym, że przez ten tydzień zmuszałaś się do znoszenia jego...Dotyku, czułaś się okropnie. Ujmując to w bardziej dosadne słowa, czułaś się jak dziwka i tyle w temacie. Z nosa popłynęła ci stróżka krwi, którą wytarłaś rękawem koszuli mundurka. Pomimo tego, że twój nos boleśnie pulsował to wiedziałaś, że gdyby nie to, owa sytuacja mogła skończyć się w mało korzystny dla ciebie sposób.

- Tendō...Nie musisz dzwonić na policję. - Spojrzałaś znacząco na siatkarza - Myślę, że nasz wykładowca wie, gdzie popełnił błąd i ma świadomość, że niektórzy tylko z pozoru wydają się bezbronni.

- Ai jesteś takim dzieckiem słońca. - Parsknął śmiechem.

- Dzięki, dzięki. - Prychnęłaś i spojrzałaś na mężczyznę - Proszę ostatni raz, by pan się ode mnie odczepił. W przeciwnym razie nie tyko ja spuszczę panu łomot.

******************************************

Dum dum duuum...XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro