•Rozdział 67•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jak myślisz, to była aluzja? - Spytał Ushijima, patrząc na Tendō.

- Nie wiem, ale dam ci radę. - Tendō patrzył na swoje odbicie - Jak ją kochasz to się z nią żeń, póki możesz, bo jak ją dopadnę, to uduszę. - Zacisnął szczęke.

- Nie wiem. - Wakatoshi położył się na łóżku i położył sobie dłonie pod głową - Ale sądzę, że powinieneś dać jej spokój, za tę kuchnię ci się należało. - Spojrzał na wejście do łazienki, gdzie stał Tendō.

- Ale to Oikawa!

- Ale ty dałeś mu pomysł...I patelnię. - Zielonowłosy posłał chłopakowi znaczące spojrzenie.

- Oj zamknij się.

*jakiś czas później*

Nadszedł czas wolny, czas, kiedy zaczynały się powoli ferie. Wasza uczelnia była jedną z tych bardziej...Prestiżowych, więc za bardzo dobre wyniki szkoły, dostawaliście jakiś czas wolnego w nagrodę. Teraz dostaliście dwa tygodnie, więc pierwszym co zrobiliście, było pojechanie do swoich rodzin. Ty oczywiście wracałaś z Ushijimą, a kiedy dotarliście ma przystanek, postanowiłaś jeszcze gdzieś pójść.

- Um...Ushi, muszę jeszcze gdzieś iść, więc nie wrócę z tobą do domu.

- Gdzie chcesz iść? - Spytał, łapiąc cię za dłoń.

- Po prostu muszę gdzieś iść, nie muszę ci wszystkiego mówić. - Delikatnie wyrwałaś swoją dłoń - Zobaczymy się później.

Pocałowałaś go krótko i odeszłaś w przeciwną stronę, niż ta, w którą Ushijima miał się udać. Zielonowłosy nie mógł zrozumieć, dlaczego nie chciałaś mu nic powiedzieć, więc kiedy upewnił się, że nic nie podejrzewasz, poszedł za tobą. Był od ciebie w odstępie kilkunastu metrów, nie chciał, żebyś go dostrzegła. Weszłaś do kwiaciarni.

- Dzień dobry. - Kiwnęłaś sprzedawczyni głową.

- Oh, Ai, jak dawno cię nie widziałam, ale wyrosłaś... - Starsza kobieta uśmiechnęła się szeroko do ciebie - To co zwykle? - Spytała, wychodząc zza lady.

- Tak, ale tym razem mam nadzieję, że są czerwone.

- Oczywiście, przecież żadnych innych byś nie wzięła. - Siwowłosa złożyła duży bukiet z czerwonych piwonii i obwiązała go ozdobną wstążką, jednak ona była w kolorze czarnym.

Położyłaś odpowiednią sumę pieniędzy na ladzie i wzięłaś bukiet w dłonie. Widząc te kwiaty za każdym razem chciało ci się płakać, ale to nie czas i miejsce na takie sceny. Podziękowałaś i żegnając się z kobietą, wyszłaś z kwiaciarni, kierując się do odpowiedniego miejsca.

Zatrzymałaś się przed otwartą bramą, podniosłaś głowę i spojrzałaś na duży krzyż, widniejący na kamiennym łuku, pod którym trzeba było przejść, by wkroczyć na teren cmentarza. Ushijima schował się za pobliskim śmietnikiem, uważnie cię obserwując. Cmentarz? Nie wiedział, po co tutaj przyszłaś, ani do kogo.

Po kilku minutach marszu, zatrzymałaś się przed odpowiednim grobem i wzięłaś głęboki wdech. Z wazonu wyjęłaś zwiędłe kwiaty, a na ich miejsce wstawiłaś nowe. Zgryzłaś wargę i mrużąc oczy, spuściłaś wzrok.

- To już trzynaście lat. - Powiedziałaś, chowając dłonie do kieszeni kurtki - Co rok mówię to samo, ale nie mam pojęcia, co jeszcze mogłabym ci powiedzieć. - Mruknęłaś, wpatrując się w kwiaty - Że mi przykro? Cholernie. Że czuję się winna? Bardzo. Na nic więcej mnie nie stać, to jedyne, co jestem w stanie ci powiedzieć.

Westchnęłaś i zabrałaś zwiędłe kwiaty, by wyjść z cmentarza, nie dawałaś rady być tam dłużej, niż kilka minut. Za bardzo bolało.

~•••~

- Cześć, Nii-San. - Uśmiechnęłaś się, przytulając Hayato.

- Tyle czasu czekałem, żeby znów zobaczyć twoją parszywą mordę, siostra! - Roześmiał się, a ty uderzyłaś pięścią w jego brzuch - Tak...Ja też cię kocham.

- Dureń. - Prychnęłaś i weszłaś wgłąb domu - Seitaro u siebie?

- Nie, śpi u mnie w pokoju. - Wskazał palcem na górę, idąc do kuchni.

Poszłaś za nim, ówcześnie odstawiając torbę.

- Byłam na grobie babci. - Wypaliłaś nagle, kiedy usiadłaś przy stole.

Widziałaś, jak Hayato się spiął. Zrobił dwie kawy i zaczął je mieszać.

- Naprawdę? Dziwię się, że jeszcze pamiętasz, gdzie jest grób. To totalne zadupie. - Mruknął, słodząc parujący napój.

Nie trudno znaleźć grób osoby, która jest tam co rok, a nawet co pół.

- Miałam małe problemy, ale na szczęście się udało. - Nagięłaś nieco prawdę.

- Chyba też będę musiał się tam przejść. - Powiedział, stawiając przed tobą kubek z kawą - Chcesz iść ze mną?

- Nie wiem. - Wzruszyłaś ramionami - Jestem zmęczona. - Patrzyłaś w czarną ciecz.

- Twój pokój jest w takim stanie, w jakim go zostawiłaś. Nikt tam nie wchodził. Trzymaj. - Podał ci kluczyk - Nawet ja tam nie wchodzę.

Pokiwałaś głową, odbierając od niego przedmiot. Wypiłaś kawę i umyłaś po sobie kubek, a następnie poszłaś na górę, do swojego pokoju. Otworzyłaś drzwi przez klucz i weszłaś do środka, usiadłaś na swoim łóżku i przeleciałaś po nim wzrokiem. Podeszłaś do okna, w pokoju Ushijimy paliło się światło, a on sam siedział na fotelu i co jakiś czas poprawiając okulary, czytał grubą książkę. Wyjęłaś telefon z kieszeni i wystukałaś krótką wiadomość. Obserwowałaś, jak Wakatoshi wyjmuję telefon i po chwili podniósł wzrok, patrząc wprost na ciebie.

Pomachałaś mu i przesłałaś całusa, cicho się śmiejąc. Ushijima pokiwał palcem w swoją stronę, sugerując ci, byś do niego przyszła. Pokręciłaś przecząco głową i na chwilę odeszłaś od okna, by pójść po torbę i wrócić do pokoju. Miałaś zamiar iść się umyć, przebrać i iść spać. Po szybkim, gorącym prysznicu weszłaś do pokoju ubrana w czarną bieliznę.

Stanęłaś bokiem do okna, założyłaś na siebie za dużą koszulę, którą pożyczyłaś od Ushijimy i i zaczęłaś powoli ją zapinać. Zerknęłaś z rozbawieniem w stronę pokoju dziewiętnastolatka, siatkarz dalej siedział w takiej samej pozycji, jak wcześniej z tą różnicą, że zakrywał sobie połowę twarzy dłonią. Dałaś radę nawet dostrzec, że jego twarz zrobiła się delikatnie czerwona. Atakujący postanowił wyjść na balkon, co ty również poczyniłaś.

- Jesteś podła i bezduszna. - Powiedział, kiedy oparłaś się przedramionami o barierkę.

- Eh? Nie wiem o czym mówisz. - Wzruszyłaś ramionami, kpiąco się uśmiechając.

- Nie, nie, ty doskonale wiesz, o czym ja mówię. - Pokazał na ciebie palcem.

- Może. - Zaśmiałaś się, przymykając powieki - Właśnie...Obiecałam pokazać ci mój tatuaż.

Może i minęło już sporo czasu, ale Ushijima dalej nie widział tego arcydzieła, które zdobiło twoje ciało. Podniosłaś delikatnie kawałek koszuli, ukazując mu tatuaż w pełnej okazałości.

- Ai, poczekaj chwilę. - Chłopak wszedł do środka i na chwilę gdzieś zniknął.

Opuściłaś koszulę i westchnęłaś, zadzierając głowę w górę. Niebo było w kolorach różu i pomarańczy, podobało ci się. Czekałaś i czekałaś, a Ushijimy dalej nie było, wydęłaś dolną wargę i postanowiłaś jeszcze chwilę poczekać. Nawet nie usłyszałaś, jak drzwi do twojego pokoju się otworzyły.

- Ileż można, gdzie on jest? - Mruknęłaś sama do siebie.

- Tutaj. - Zielonowłosy szepnął ci na ucho, obejmując w talii.

Delikatnie się wzdrygnęłaś, ale potem podniosłaś dłoń i położyłaś ją na jego policzku.

- Chce zobaczyć ten tatuaż z bliska, co ty na to? - Wprowadził cię do pokoju, zamknął drzwi prowadzące na balkon, a wtedy wylądowałaś na łóżku.

Wzięłaś głęboki wdech, gdy patrzyłaś, jak Ushijima siada okrakiem na twoich biodrach i zaczyna rozpinać guziki swojej koszuli. Chciałaś go dotknąć, ale wtedy złapał za twoje dłonie i wyciągnął je nad twoją głowę. Splótł wasze palce razem i namiętnie cię pocałował.

- Poczekaj... - Mruknęłaś, a wtedy się od ciebie odsunął - Masz...

- Mam. - Przerwał ci - Spokojnie. - Delikatnie się do ciebie uśmiechnął i zaczął składać pocałunki na twojej szyi.

Sapnęłaś cicho i mocniej zacisnęłaś palce na jego dłoniach.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro